Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W niedzielę Niemcy zakończą I wojnę światową

Treść

Dopiero w niedzielę Niemcy zakończą I wojnę światową. Tego dnia zapłacą ostatnią ratę reparacji wojennych zasądzonych im przez państwa ententy w traktacie wersalskim w 1920 roku. Sprawą otwartą pozostaje problem niemieckich reparacji wojennych za II wojnę światową wobec naszego kraju. Polska nigdy oficjalnie nie zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec. Przed podjęciem tego tematu Berlin zasłania się wymuszoną przez Stalina na komunistycznych władzach w Warszawie deklaracją o zrzeczeniu się roszczeń, ale tylko w stosunku do dawnego NRD.
Zgodnie z harmonogramem tegorocznego federalnego budżetu, 3 października tego roku Niemcy zapłacą ostatnią ratę reparacji wojennych w wysokości 70 mln euro na rzecz Francji i Wielkiej Brytanii za straty poniesione przez te kraje w czasie I wojny światowej. Tym sposobem po 92 latach Berlin będzie całkowicie rozliczony za wyrządzone szkody, jakie nastąpiły po rozpętanej przez Niemcy wojnie 1914-1918.
Podczas paryskiej konferencji pokojowej, trwającej od 18 stycznia 1919 roku do 21 stycznia 1920 roku w Wersalu, ustalono, że - po raz pierwszy w historii - reparacje wojenne zostaną wypłacone jako rekompensata za faktyczne straty poniesione w wyniku działań wojennych. Oszacowanie ich wysokości oraz możliwości płatniczych Niemiec pozostawiono Komisji Odszkodowań, która zakończyła swoją pracę w maju 1921 roku, ustalając ich wysokość na 132 mld marek w złocie.
Niemcy rozpoczęły spłatę reperacji już w 1920 roku. Po II wojnie światowej w 1945 roku Republika Federalna Niemiec przejęła te długi i sumę wynikającą z reperacji wojennych uregulowała, ale bez odsetek, w 1983 roku. Zgodnie z umową londyńską podpisaną w 1953 roku, odsetki Berlin miał spłacić dopiero po zjednoczeniu Niemiec.
Zjednoczenie to nastąpiło w 1990 roku, a niemiecka spłata odsetek od reperacji wojennych za I wojnę światową rozpoczęła się w 1996 roku. Ostatnia rata zostanie zapłacona w najbliższą niedzielę. To będzie ostateczny koniec I wojny światowej dla Berlina, co szczególnie mocno podkreślają niemieckie media.
Sprawą otwartą pozostaje problem niemieckich reparacji wojennych za
II wojnę światową wobec Polski. Jeszcze w 2004 roku prawicowi posłowie domagali się, by Polska wyegzekwowała reparacje od Niemiec za straty poniesione w jej trakcie. W zamówionej przez Sejm ekspertyzie pt. "Reparacje wojenne w stosunkach polsko-niemieckich" berliński adwokat Stefan Hambura stwierdził, że takie reparacje są możliwe do wyegzekwowania. Profesor Jan Sandorski (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) także jest przekonany, że według prawa międzynarodowego Polska nigdy nie zrzekła się reparacji od Niemiec. W swojej ekspertyzie napisał: "Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., dotyczące zrzeczenia się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski, było nieważne (...) i jako takie nigdy nie wywierało i nie wywiera skutków prawnych".
Znawca II wojny światowej dr hab. Bogdan Musiał, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, potwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że Polska nigdy oficjalnie nie zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec. - Nie ma żadnej ustawy na ten temat. To Sowieci podjęli za Polskę decyzję, że jakoby zrzekamy się takich reparacji - wskazał Musiał, dodając, że w 1953 roku Związek Sowiecki wyrzekł się roszczeń, ale w stosunku tylko do dawnego NRD, i zrobił to także w imieniu Polski. Zdaniem historyka, ówczesny komunistyczny polski rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko zaakceptować decyzje pochodzące z Moskwy. - To nie zostało nawet ogłoszone w żadnym dokumencie rządowym, napisali o tym jedynie w jakiejś gazecie, najprawdopodobniej w "Trybunie Ludu" - podkreślił Bogdan Musiał. - Nie ma na ten temat żadnego oficjalnego aktu prawnego - dodał. Jednocześnie zaznaczył, że gdyby nawet taki akt prawny istniał, to i tak byłby nieważny - nie była to bowiem suwerenna polska decyzja, lecz podjęta za nas w Moskwie.
Zdaniem niemieckich prawników, decyzja z 1953 roku, jakoby Polska zrzekła się wobec Niemiec jakichkolwiek roszczeń za II wojnę światową, skutkuje tym, że sprawy te zostały definitywnie załatwione. Według niemieckiej doktryny prawnej, Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec na mocy jednostronnej deklaracji z 23 sierpnia 1953 roku. Niestety, istnieje także w Polsce rzesza "usłużnych" prawników, którzy nie zważając na fakty historyczne, także propagują niemiecki punkt widzenia w tym aspekcie. Bogdan Musiał jest pewny, że zgodnie z prawem międzynarodowym i zgodnie z faktami historycznymi Polska ciągle ma prawo dochodzić od Niemiec reparacji wojennych. - Nigdy nie zrzekliśmy się od Niemiec żadnych reparacji - stwierdził Musiał. Jego zdaniem, ich prawdziwa wysokość nigdy nie będzie jednak możliwa do precyzyjnego ustalenia ze względu na ogrom strat, zarówno materialnych, jak i moralnych, jakich doznaliśmy ze strony Niemiec. - Kto nam zapłaci za utratę wolności, za pięć lat niewoli, za śmierć milionów rodaków? - pytał retorycznie historyk.
Musiał podkreślił, że niemieccy prawnicy i politycy stosują bardzo wygodną dla siebie wykładnię prawa, z której wynika, że państwo niemieckie nie ma żadnych reparacyjnych zobowiązań wobec Polski, ale od Polski indywidualni Niemcy już mogą dochodzić roszczeń na drodze prawnej.
Niemieckie Ministerstwo Finansów w jednym z listów stwierdza, że RFN, podpisując traktaty graniczne, zrezygnowała jedynie z roszczeń terytorialnych wobec Polski i uznała jej granice, ale nie zrezygnowała z indywidualnych roszczeń niemieckich obywateli wobec naszego kraju. Resort posunął się nawet do zasugerowania swojemu obywatelowi, aby wystąpił przeciwko Polsce na drogę sądową. - Niemcy o żadnych roszczeniach Polski nie chcą słyszeć - zauważył Musiał - ale sami coraz częściej i głośniej zaczynają mówić o swoich stratach kulturalnych związanych z II wojną światową, a także coraz częściej zaczynają się domagać od Polski zwrotu jakoby zrabowanych przez nas ich dóbr kultury, zapominając o zrabowanych oraz perfidnie i z premedytacją niszczonych polskich dziełach sztuki, księgozbiorach i obróconych w gruzy zabytkach architektury.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-09-29

Autor: jc