W Mirafiori nie chcą restrukturyzacji
Treść
Ostra wymiana zdań poprzedziła referendum w turyńskiej fabryce Fiata, Mirafiori, na temat jej przyszłości. Szefowa lewicowej centrali związkowej Susanna Camusso zarzuciła dyrektorowi generalnemu firmy Sergio Marchionnemu, że każdego dnia "obraża Włochy". Marchionne odpowiedział, że chce tylko zmian i niezbędnej odnowy zakładu.
Stawką w dwudniowym referendum na temat projektu wielkiej restrukturyzacji fabryki Mirafiori, w której mają być produkowane nowe auta w ramach sojuszu z Chryslerem, jest 1 miliard euro, jaki Fiat chce tam zainwestować. Jednak dwa lewicowe związki zawodowe sprzeciwiają się tym planom, argumentując, że nie znają ich szczegółów, a te już ogłoszone to - według nich - zapowiedź łamania praw pracowniczych. W opinii lewicowych związkowców, nie należy podpisywać porozumienia z dyrekcją Fiata w sprawie przyszłości fabryki, bo chce ona zmusić ludzi do dłuższej pracy ponad ich siły.
Szef Fiata odpowiedział związkowcom, że jeśli według nich wprowadzenie nowego modelu pracy we Włoszech oznacza obelgę, to bierze on za to odpowiedzialność. - Ale to obelgą nie jest - wyjaśnił. Dyrektor Fiata, zwracając się do związkowców, przeciwnych porozumieniu, podkreślił, że kiedy się przegrywa w głosowaniu, trzeba uznać swą porażkę. - Nie możemy głosować 50 tysięcy razy - zauważył.
Spór o dalsze losy historycznej fabryki Mirafiori wybuchł pół roku po batalii o przyszłość przestarzałej, niewydajnej filii w Pomigliano d´Arco, na południu Włoch, gdzie ma być produkowany nowy model pandy. Podczas obecnej, szeroko relacjonowanej przez media dyskusji na temat kondycji i konkurencyjności włoskich zakładów Fiata i sporów ze związkowcami, stale powraca wątek fabryki w Tychach, stawianej jako wzór wydajności.
ŁS, PAP
Nasz Dziennik 2011-01-13
Autor: jc