W Krzyżu miłości nauka
Treść
Stwierdzenie, że wiara uczy nas żyć pośród paradoksów, swoją pełnię odnajduje w tajemnicy Krzyża Chrystusowego, w uniżeniu i ogołoceniu Wielkiego Piątku - dniu Śmierci i Grobu naszego Pana.
Trudno jest na ludzki sposób wyrazić dramaturgię tych wydarzeń. Nie wystarczy jedynie suchy opis, ponieważ doświadczenie Krzyża wyrasta poza jedynie zbiór prawd historyczno-teologicznych. Wiedzieć nie znaczy wierzyć. Nie na miejscu są także emocjonalne uniesienia. Przez wieki malarze, kompozytorzy, rzeźbiarze - a dziś także reżyserzy filmowi - próbowali na różne sposoby przedstawiać Pasję. Żaden z nich jednak nie czuł bólu przeszywającego dłonie i stopy, nie czuł się do tego stopnia osamotniony i poniżony - zawsze więc było to wyobrażenie Męki "na ludzki obraz i podobieństwo". Zresztą - emocje mają to do siebie, że szybko gasną. Jak zatem przeżyć Wielki Piątek, by nie nudzić się, przestępując z nogi na nogę, słuchając opisu Męki Pańskiej, czy w oczekiwaniu na swoją kolej, by ucałować Krzyż? Trudno znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie. W dużej mierze zależy ona od każdego z nas: od tego, jaki jest stopień przyjaźni z Chrystusem, na ile koncepcja życia wyrosła u stóp Golgoty przenika naszą codzienność, czy godzimy się dobrowolnie na to, by razem z Nim umierać dla świata... Ważne jest odpowiednie wcześniejsze przygotowanie, rozumienie znaków czy choćby najbardziej prozaiczne: wyciszenie się, post, zakończenie przedświątecznej krzątaniny już w czwartek. Wszak Wielki Piątek to w wielu krajach Holy Friday - Święty Piątek.
Niezwykle ważne jest to, aby dać się poprowadzić wewnętrznej logice i spójności Liturgii wielkopiątkowej. Kościół, sprawując Tajemnicę Męki i Śmierci Pańskiej, przyjmuje postawę uniżenia przed Uniżonym. Najpierw w imieniu całej wspólnoty przed majestatem Boga pada na twarz kapłan - wyraża tym też kruchość i przechodniość ludzkiej egzystencji. Znamienna jest cisza, która w tym momencie panuje. Mamy tendencję do szukania usprawiedliwień, wielomówstwa - w tej chwili słowa tracą wartość, dokonuje się całkowite powierzenie Temu, który w posłuszeństwie woli Ojca wydaje się za nas. Konieczne jest, by dobrze przeżyć ów moment, wejść w odpowiednią postawę wobec Boga. Ona bowiem nie tylko w ten jeden dzień w roku, nie tylko na początku Mszy św., ale także we wszystkie pozostałe powinna stanowić punkt wyjścia w naszej relacji wobec Stwórcy i drugiego człowieka. Bez owego "humiliatio" (uniżenia) przeżywanego razem z Jezusem nie jest w stanie poznać pełni prawdy o życiu, przyjąć owoców zbawienia. Nie będzie potrafił odnaleźć światła, które mu wskaże kierunek jego egzystencji, sposobu pokonywania trudności, upokorzenia, niesprawiedliwości, cierpienia i śmiertelności.
Kulminacyjnym momentem Liturgii jest adoracja Krzyża. Nie chodzi tu tylko o zewnętrzny znak. Tego dnia nie sprawuje się Eucharystii. Ucałowanie Świętego Znaku jest bardzo intymnym gestem, wejściem w komunię z Jezusem, postawą wyrażającą zgodę na podjęcie własnego krzyża mocą Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, gestem wyrażającym pełne oddanie się Bogu do dyspozycji. Stanowi też przypomnienie znaczenia obecności Krzyża w domu, miejscu pracy, sali lekcyjnej - znaku często "niewidzialnego", lekceważonego, a bywa, że i poniżonego.
Nie zrozumie istoty Wielkanocnego Poranka ten, kto nie znajdzie choćby kilkunastu minut na wejście w ciszę i osamotnienie Jezusa, zważenie ciężaru tej Ofiary we własnym sercu, przyłożenie do niej miary własnego życia.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-04-10
Autor: wa