Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W kreowaniu kłamstw i manipulacji nie mają zahamowań

Treść

Postanowiliśmy napisać ten list 14 lipca bieżącego roku. Uważaliśmy, iż konieczna jest nasza szybka reakcja na list 32 osób uważających się za przedstawicieli "katolików" i "świeckich intelektualistów". W krótkim czasie powstała treść listu. Potem rozesłane informacje do kilku osób o możliwości wspólnego wystąpienia. Odpowiedzi były natychmiastowe. Po kilku godzinach pod listem już podpisało się prawie 100 osób ze świata nauki, kultury, przedstawicieli różnych stowarzyszeń i znaczących osób prywatnych. List do Ojca Generała mogliśmy wysłać jeszcze tego samego dnia, tzn. 14 lipca 2007 roku. Podając listę sygnatariuszy, zamieściliśmy również informację o możliwości włączenia się do tej grupy przez przesłanie swej deklaracji na podany tam adres e-mailowy. Po publikacji listu na stronie internetowej Radia Maryja natychmiast zaczęły napływać zgłoszenia. Wpływały one systematycznie. Wreszcie stwierdziliśmy, że trzeba przyjąć termin, do którego zgłaszający się utworzą część drugą listy sygnatariuszy. Postanowiono, iż zgłoszenia przesłane do 18 lipca 2007 r. i to do godz. 21.00 znajdą się na liście nr 2 sygnatariuszy listu otwartego do Ojca Generała. Listę tę zamieszczono na stronie internetowej Radia Maryja i przyjął ją do publikacji "Nasz Dziennik".



Warto jednak raz jeszcze przyjrzeć się sprawie, w której tak wielu ludzi i tak szybko chciało zabrać głos.

1. Zawsze po wielkich wydarzeniach związanych z Rodziną Radia Maryja następuje zmasowany atak medialny na rozgłośnię i na Ojca Dyrektora. Tak jest od lat po każdej lipcowej pielgrzymce Rodziny Radia Maryja do Pani Jasnogórskiej i po każdej rocznicowej Eucharystii sprawowanej w Toruniu 8 grudnia. Tematy ataków medialnych zmieniały się. Były to np.: wymyślone informacje o rzekomym posiadaniu przez Ojca Dyrektora samochodu maybach (w podtekście chodziło atakującym o przekazanie słuchaczom Radia: "wy finansujecie tę rozgłośnię, a jej Dyrektor kupuje najdroższy samochód świata - nie dawajcie więc pieniędzy na to Radio"), rozpisywanie się na temat "imperium o. Rydzyka", które powstało rzekomo z pieniędzy przewożonych przez granicę w torbach foliowych (w podtekście: są dowody, że nastąpiło naruszenie ustaw finansowych i wkrótce prokurator "wejdzie w sprawę"; a potem jednak okazało się, że nie ma dowodów i że to wszystko, o czym pisano, było zwyczajnie wymyślone) i pieniądze te mają być użyte na zakup helikoptera (podtekst podobny do sprawy maybacha, a potem okazało się, że nikt nie widział tego helikoptera, tak jak wcześniej owego samochodu), atak za rzekome wypowiedzi Ojca Dyrektora na antenie Radia Maryja obrażające parlamentarzystów, którzy głosowali za przyjęciem ustawy o zabijaniu poczętych dzieci (chciano nawet aresztować - do wyjaśnienia - Ojca Dyrektora, aby w ten sposób doprowadzić do zamknięcia rozgłośni; dowody w postaci taśm zostały sfałszowane i prokuratura po kilku miesiącach odstąpiła od ścigania). Mógłbym tych przykładów z przeszłości wymienić jeszcze wiele. Wszystkie one dowodzą niezbicie, że atak występuje ze szczególną mocą wtedy, gdy ma zagłuszyć sukces rozgłośni i osobiście Ojca Dyrektora. A potem, po dokładnym badaniu, okazuje się, że "dowody" są oszukane, budowane na manipulacji i kłamstwie.

2. Nikt z kłamców medialnych, organizatorów i uczestników nagonki medialnej na Ojca Dyrektora i Radio Maryja nie ponosił dotychczas żadnej odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie kłamstw. Wniesienie spraw w tym zakresie może następować tylko z powództwa cywilnego (nie jest bowiem ścigane przez wymiar sprawiedliwości z urzędu). Ojciec Dyrektor zaś przy okazji każdej nagonki medialnej na niego modli się za uczestników napaści i wzywa nas do modlitwy, a nie do sądzenia się. Wie bowiem, że takie sprawy sądowe ciągną się bardzo długo. Jako przykład przywołam tu obrażenie Ojca Świętego Jana Pawła II w mediach i wystąpienie ks. prałata Z. Peszkowskiego w obronie Jana Pawła II. Proces ciągnął się latami. A na domiar złego określenia obrażające Papieża były - już bezkarnie - przywoływane w mediach przed i po każdej rozprawie sądowej. Oszczercy i terroryści medialni wiedzą o tym i dlatego poczynają sobie coraz nachalniej w tworzeniu i rozpowszechnianiu kłamstw na temat Ojca Dyrektora i Radia Maryja.

3. Owi terroryści medialni najpierw uderzali w rozgłośnię. Szybko zauważyli, że sukces rozgłośni wiąże się z opieką Maryi (Ją też wielokrotnie obrażano w tychże mediach antykościelnych, które z taką zaciekłością walczą z naszą rozgłośnią) oraz niespotykaną wręcz aktywnością Ojca Dyrektora i jego zaangażowaniem w dzieło Maryi. Stąd uderzanie właśnie w o. Tadeusza Rydzyka. W wymyślaniu różnych kłamstw i manipulacji w przedmiocie ataków terroryści medialni nie mają żadnych zahamowań. Wiedzą, że zanim się sprawa wyjaśni, minie trochę czasu, w którym dzięki zmasowanemu atakowi w pamięci odbiorców pozostaną kłamliwe zarzuty. A dodatkowo w okresie przed wyjaśnieniem sprawy mogą odnieść chwilowe zwycięstwo. To przecież przed kilku laty w jednej z gazet stale atakujących przyznano: "uderzajmy systematycznie, aż wreszcie doczekamy się Radia Maryja bez o. Tadeusza Rydzyka". I rzeczywiście systematycznie uderzają.

4. W ostatnich latach terroryści medialni doszli do wniosku, że dzięki zastosowanej przez nich metodzie walki zaczynają odnosić w kolejnych "starciach" z Kościołem spektakularne zwycięstwa. I tak np. systematycznie nękali metropolitę gdańskiego, używając wymyślonych oskarżeń na ks. prałata Jankowskiego (uciekali się nawet do wymyślenia nierealnej afery z "molestowaniem ministrantów") aż w końcu ks. arcybiskup przeniósł ks. prałata, zasłużonego kapelana "Solidarności", z parafii pw. św. Brygidy w Gdańsku. Ostatnio zaś (na przełomie 2006 i 2007 roku) ci sami terroryści medialni, podający się często za katolików, przypuścili zmasowany atak na ks. arcybiskupa Stanisława Wielgusa i doprowadzili do rezygnacji metropolity warszawskiego z urzędu, na który został wyznaczony przez samego Ojca Świętego. Teraz zaś, gdy ówczesne zarzuty próbuje się weryfikować w nawiązaniu do prawdy obiektywnej, to ci sami terroryści medialni przez zakrzyczenie owego badania zmierzają do jego zablokowania i uniemożliwienia publikowania jego wyników na łamach "Naszego Dziennika". Dotychczasowe efekty uzyskane przez terrorystów medialnych przez zastosowanie medialnego nękania władz kościelnych umocniły w nich przekonanie, że to oni mogą w ten sposób zarządzać Kościołem. Podjęli więc kolejną akcję pod hasłem głoszonym na samym jej początku: "Niech wreszcie usuną o. Rydzyka z Radia Maryja!".

5. Sukces niedawnej pielgrzymki Rodziny Radia Maryja do Pani Jasnogórskiej był bezsporny. Nie tylko uczestniczyło w niej najwięcej pielgrzymów, ale odbywała się ona - już kolejny raz - pod przewodnictwem przedstawiciela Episkopatu Polski (członka Komisji ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja), sprawującego Eucharystię wspólnie z 7 biskupami i wieloma kapłanami. W najważniejszej części tego pielgrzymowania uczestniczyli również: premier Jarosław Kaczyński, trzej wicepremierzy, członkowie rządu i parlamentarzyści. A słowa premiera, że "tu właśnie jest Polska", wywołały jeszcze silniejszy atak na Ojca Dyrektora. Tym atakiem mediów liberalnych i antykościelnych (ich w Polsce po transformacji jest najwięcej) zamierzano nie tylko zaatakować Ojca Dyrektora, ale również podzielić Polskę, skłócić nas, pragnących odnowionej duchowo i gospodarczo Ojczyzny. Stąd też pojawienie się jako narzędzia walki "taśm" i wykorzystanie ich w manipulacji medialnej. Bardzo dobrze odpowiedział na to już na początku ataków Ojciec Dyrektor w swojej wypowiedzi publikowanej w "Naszym Dzienniku". W tym samym duchu była również wypowiedz premiera J. Kaczyńskiego ("nie warto się zajmować sprawą taśm"). Oba wystąpienia pokazują, jak perfekcyjnie obydwaj odczytali zamiary terrorystów medialnych.

6. "Taśmy" mają podobno dotyczyć nagrania wykładów o. Tadeusza Rydzyka, wygłoszonych w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. To nie są jednak tylko taśmy z wykładów. Brak dowodów, że nie zostały one zmontowane specjalnie (prokuratura podobno będzie je badać, ale już przedstawia się je w mediach jako stuprocentowe dowody). Istnieją natomiast dowody, że owe "taśmy" w mediach są zniekształcane i nadinterpretowywane przez terrorystów medialnych. Tę sprawę oddzielnym wystąpieniem skierowanym 14 lipca 2007 r. do ministra sprawiedliwości przedstawiłem wspólnie w gronie czterech osób, zawiadamiając o popełnieniu przestępstwa z art. 235 kk przez wymienione tam media, które w tym przestępstwie uczestniczyły i uczestniczą nadal (tekst wystąpienia podał "Nasz Dziennik" 16 lipca 2007 r. na s. 2).

7. Zwracam uwagę na fakt, że owe zmanipulowane teksty z taśm nie zostały wypowiedziane w Radiu Maryja. Mogą być one co najwyżej związane w jakiś sposób z wykładami w uczelni. Głoszenie zaś wykładów podlega ustawie "Prawo o szkolnictwie wyższym". To prawo zapewnia wykładowcom wolność wypowiedzi w badaniach naukowych i podczas zajęć dydaktycznych. Również Jan Paweł II kierował do środowisk akademickich wezwanie do odważnego stawiania pytań i poszukiwania na nie wiarygodnych odpowiedzi (por. np. wypowiedź podczas audiencji udzielonej w Castel Gandolfo rektorom polskich uniwersytetów 4.01.1996 r.). W wykładach akademickich nie chodzi o zapewnienie tzw. poprawności politycznej, ale o prawdę. Absurdalne jest żądanie, aby podczas zajęć dydaktycznych prowadzonych dla przyszłej inteligencji, a poświęconych aktualnej sytuacji Polski nie wspominać o wstrzymaniu ekshumacji w Jedwabnym i w ten sposób uniemożliwić wykazanie kłamstwa Grossa podawanego w książce "Sąsiedzi" dowodem z ekshumacji. Podobnie absurdalne jest żądanie, aby nie wspominać na takich zajęciach o przybyciu do Polski przedstawicieli światowej organizacji żydowskiej w celu przedstawienia oczekiwanych przez nią warunków uzyskania od Polski tzw. odszkodowania. Przecież te informacje były w odpowiednim czasie zawarte w bieżących wiadomościach. Potem jednak przypomnienie o nich skutecznie blokowano, obecnie zaś ujęcie ich we wspomnianym wykładzie nazywa się antysemityzmem. Czy przedstawianie tych faktów studentom kształconym na przyszłych, odpowiedzialnych dziennikarzy może być uznane za przejaw antysemityzmu? Czy umieszczenie tych informacji wśród wielu innych w wykładzie może być podstawą do atakowania wykładowcy, założyciela i byłego rektora WSKSiM? Jakże śmieszne i pozbawione zasadności w tym świetle okazują się wystąpienia - i to nawet do Stolicy Apostolskiej - upoważnionych przedstawicieli Centrum Wiesentala!

8. Dopowiem, że w Polsce w myśl zasad opisanych w ustawie "Prawo o szkolnictwie wyższym" w uczelniach opracowuje się system oceny jakości kształcenia. To w nim zawarte są informacje o tym, że ocenianie wykładowców powinno być prowadzone przez:
- przełożonych (podczas hospitacji, po których odbywają się rozmowy hospitującego z wykładowcą - często dokumentowane w postaci protokołów z uwagami i zaleceniami odnośnie do doskonalenia pracy dydaktycznej),
- studentów (wypełniają oni systematycznie ankiety z ocenami, z których korzystają wykładowcy i ich przełożeni),
- wizytujących uczelnię, upoważnionych członków zespołu wizytującego z Państwowej Komisji Akredytacyjnej.
Wszystkie inne działania, takie jak zastosowanie nagrywania wykładu bez zgody wykładowcy i to przez podstawionego agenta oraz wykorzystanie zmanipulowanego tekstu wraz z jego upublicznieniem, są bezprawne i stanowią naruszenie zasady wolności zagwarantowanej ustawą "Prawo o szkolnictwie wyższym".
Trzeba dodać, że w WSKSiM jest stosowany system oceny jakości kształcenia. Była przeprowadzana wizytacja przedstawicieli Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Zakończyła się ona decyzją Prezydium PKA o przyznaniu uczelni nie tylko oceny pozytywnej, ale nawet prawa do kształcenia przyszłych dziennikarzy na poziomie II stopnia (magisterskim).

9. W sytuacji opisanej wyżej, na podstawie taśmy tygodnika "Wprost" i całej akcji terrorystycznej widać, że wpisuje się ona dobrze w stosowaną dotychczas nagonkę na Kościół katolicki w Polsce oraz na środowisko ukształtowane w klimacie stworzonym przez tę rozgłośnię, w tym przede wszystkim na Ojca Dyrektora Radia Maryja. Nic więc dziwnego, że wielu, widząc ataki na Radio Maryja i Ojca Dyrektora, podejmuje różne próby obrony. Przeżywaliśmy już wielokrotnie pisanie protestów. W pewnym czasie zorganizowała się grupa pod nazwą "SOS dla Radia Maryja", ludzie nauki i kultury zawiązali Zespół Wspierania Radia Maryja w służbie Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu. Był czas, kiedy tę rozgłośnię wyraźnie dyskryminowano przy rozdzielaniu częstotliwości nadawczych. Trzeba było aż wezwania przez Sejm Najwyższej Izby Kontroli, aby sprawdziła działania KRRiTV wobec Radia Maryja i wykazania podczas tej kontroli, że nasza rozgłośnia jest dyskryminowana. Sejm podjął wówczas uchwałę zalecającą "naprawienie krzywd wyrządzonych Radiu Maryja i jego słuchaczom". Niedawno Zgromadzenie Redemptorystów - Prowincja Warszawska otrzymało jako nadawca koncesję na nadawanie programu Radia Maryja na kolejne 10 lat, tzn. do roku 2018, i to jako nadawca społeczny. Świadczy to wyraźnie o pozycji, jaką rozgłośnia uzyskała w ocenie KRRiTV, czyli gremium powoływanego przez Sejm, Senat i prezydenta. Główny w tym udział miał właśnie Ojciec Tadeusz Rydzyk i stąd ten stały atak na Niego.

Zapewne przywołane powyżej wyniki analizy są wielu osobom w Polsce znane. Warto je jednak przypomnieć. Jestem przekonany, że Dostojny Adresat naszego listu otwartego sprawy te zna i to lepiej od nas. Opisuję je w niniejszym artykule, gdyż uważam za swój obowiązek głosić o tym w imieniu Zespołu Wspierania Radia Maryja. Piszę o tym również dlatego, aby dać wyraz oczekiwaniom milionów słuchaczy naszej rozgłośni skupionych w ruchu społecznym zwanym Rodziną Radia Maryja, że Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk uzyska i tym razem tak potrzebne wsparcie władzy kościelnej w obronie przed atakami terrorystów medialnych.
prof. Janusz Kawecki

Autor: wa

Tagi: radio maryja