Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W Kongu zostali tylko misjonarze z Polski

Treść

Polacy jako jedni z ostatnich misjonarzy pozostali w Kongu trawionym przez wojnę domową. Z narażeniem życia i w niezwykle ciężkich warunkach organizują pomoc dla najbiedniejszych. Tam, gdzie pracują polscy misjonarze, boją się zapuszczać nawet organizacje humanitarne. W regionach ogarniętych wojną brakuje wody, żywności i lekarstw. Te ostatnie są szczególnie potrzebne ze względu na wybuch epidemii cholery.

Sytuacja w targanym od wielu już lat wojną Kongu jest dramatyczna. W Ntamugenga, gdzie boją się zapuszczać nawet organizacje humanitarne, pracują polskie misjonarki ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Od 10 lat prowadzą w buszu szpital - podaje Radio Watykańskie. W Ntamugenga trwa wojna, a prowadzony przez nie ośrodek jest jedynym miejscem, gdzie miejscowa ludność może uzyskać pomoc. - Mimo wielu tygodni walk, które toczyły się właśnie na naszym terenie, ośrodek nigdy nie przerwał swojej działalności, m.in. dzięki oddanemu całym sercem personelowi - podkreśliła w rozmowie z Radiem Watykańskim siostra Barbara ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów.
Misjonarki podkreślają, że ostatnia organizacja, która udzielała im pomocy, opuściła zagrożony rejon w sierpniu i od tej pory nie dotarła do nich żadna pomoc. Dwóm siostrom pallotynkom oraz dwóm siostrom ze wspomnianego zgromadzenia pomagają jedynie polscy księża pallotyni. W szpitalu brakuje wody, żywności, leków i środków czystości. Tymczasem w rejonie, gdzie pracują misjonarze, doszło do wybuchu epidemii cholery. - Od końca sierpnia nie dostałyśmy żadnych leków czy żywności. Mogłyśmy nieść pomoc jedynie dzięki zapasom, które zrobiłyśmy przed wojną - podkreśla odpowiedzialna za szpital siostra Barbara. Siostry obawiają się, że jeżeli w najbliższym czasie nie dotrze do nich konwój z darami, nie będą w stanie dalej nieść pomocy medycznej. - Trudno dostarczyć leki. Boimy się, że jeśli napięta sytuacja będzie się przeciągać, zostaniemy bez środków - dodała.
MBZ
"Nasz Dziennik" 2008-11-20

Autor: wa