W Grenoble płoną auta
Treść
Od piątku wieczorem Grenoble jest miejscem rozruchów zorganizowanych przez lokalnych chuliganów powiązanych ze światem przestępczym.
Do starć z policją oraz niszczenia mienia prywatnego i publicznego doszło po śmierci 27-letniego Karima Boudoudy - ściganego i zastrzelonego przez policję, która w obronie własnej użyła broni. To jeden z dwóch bandytów, którzy napadli na kasyno w Uriage-les-Bains i uciekli z ponad 20 tys. euro.
Karim Boudouda był wcześniej trzykrotnie skazany za kradzież z bronią w ręku. W nocy z piątku na sobotę chuligani, nie godząc się z prawem policji do obrony własnej, zaatakowali tramwaj i kilka autobusów miejskich, wywołali kilka pożarów, podpalając m.in garaże, centrum kontroli technicznej pojazdów oraz siłownię. Spłonęło 60 samochodów.
Po północy policja została zaatakowana co najmniej trzy razy z broni palnej. Odpowiedziała ostrzałem z ostrej amunicji. Zatrzymano 20 uczestników zajść.
Na miejsce rozruchów przyjechał w sobotę minister spraw wewnętrznych Brice Hortefeux. Celem jego wizyty było "przywrócenie porządku publicznego" możliwie jak najszybciej i przy użyciu "wszelkich możliwych środków". Hortefeux zdecydował o wysłaniu do Grenoble dodatkowo 250 policjantów. Jak powiedział, "złodzieje i przestępcy nie mają przyszłości, bo władza publiczna zawsze zwycięża".
Minister Hortefeux zamierza zwrócić się do ministra finansów Franois Baroina, by jeszcze w tym tygodniu wysłał on do Grenoble inspektora podatkowego, którego działania "uderzyłyby po kieszeni chuliganów, zmniejszając czarny handel, na jaki składa się przemyt narkotyków i broni".
Mimo dodatkowej mobilizacji policji noc z soboty na niedzielę nie była w mieście spokojna. Spalono kolejnych 15 samochodów. Policjanci z Grenoble domagają się zakwalifikowania miasta do tzw. strefy trudnej, a co za tym idzie - zwiększenia etatów, by móc "spokojnie pracować".
Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik 2010-07-19
Autor: jc