Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W gorącej atmosferze Wisła zagra z Lazio o ćwierćfinał

Treść

Choć temperatura ma spaść poniżej zera, będzie bardzo, bardzo gorąco. Dzisiaj o godzinie 18.00 rozpocznie się długo oczekiwany mecz IV rundy Pucharu UEFA pomiędzy krakowską Wisłą a Lazio Rzym. Stawka spotkania jest ogromna, towarzyszy mu wyjątkowa atmosfera, podgrzewana z każdą godziną, tak więc... oj, będzie się działo!
Najpierw o stronie sportowej dzisiejszego wydarzenia, bo o niej ostatnio mówiło się jakby mniej. Wisła do boju o ćwierćfinał przystępuje w najsilniejszym składzie. Gotów do gry jest Maciej Żurawski, który choć nadal odczuwa skutki przykrej kontuzji, to nie wyobraża sobie absencji w tak ważnym pojedynku. Zdrowi są również pozostali jego koledzy. Trener Henryk Kasperczak zapewne desygnuje więc do boju tę samą jedenastkę co w Rzymie - być może jedynie Argentyńczyka Mauro Cantoro zastąpi Mirosław Szymkowiak. Wiślacy, z wyzwoloną sportową złością, przystępują do dzisiejszego meczu z wielką wiarą w końcowy sukces. Zmobilizowani, skoncentrowani, pewni swej klasy i umiejętności.
Z kolei szkoleniowiec Lazio raczej nie będzie mógł skorzystać z usług bramkarza Angelo Peruzziego oraz obrońcy Sinisy Mihajlovicia. Zagra za to Dejan Stankovic. Wydaje się pewne, że trener Roberto Mancini tym razem nie będzie eksperymentował i wystawi najsilniejszy skład, z Argentyńczykiem Claudio Lopezem, Holendrem Jaapem Stamem i Brazylijczykiem Cezarem na czele. Dodajmy, że w swym ostatnim meczu ligowym rzymianie zremisowali 2:2 z Peruggią, co oznacza, że od ponad miesiąca nie odnieśli zwycięstwa w żadnym oficjalnym pojedynku. Nikomu nie życzymy źle, ale oby ta passa trwała nadal...
Dzisiejsze spotkanie poprowadzi Szkot Stuart Dougal, ten sam, który miał być arbitrem przełożonego meczu sprzed tygodnia. Właśnie jego opinia zadecydowała o odwołaniu pojedynku.
Krótko o pogodzie - ta niestety nie będzie wymarzona. W Krakowie około godz. 18.00 ma być temperatura od jednego do dwóch stopni poniżej zera, nie przewiduje się opadów, choć śnieg może lekko poprószyć. Mimo to boisko ma być przygotowane jak należy. Skomplikowany system odmrażania i osuszania murawy zdał egzamin.
A cała operacja związana z przygotowaniem obiektu kosztowała stronę wiślacką aż pół miliona złotych. Ogółem z powodu przesunięcia terminu spotkania krakowianie stracili o dwieście tysięcy złotych więcej. W tej kwocie nie ma jeszcze sumy, jakiej od Polaków zażądali... rzymianie. Otóż Włosi, którzy za żadne skarby nie chcieli grać przed tygodniem (ponoć jednym z powodów ich tchórzostwa był brak odpowiedniego obuwia...), domagają się od Wisły zwrotu kosztów ich pierwszej wyprawy do Krakowa, które oszacowali na 50 tys. euro. I krakowianie te pieniądze będą musieli zapłacić.
Mniej więcej właśnie 700 tys. złotych wynosi koszt montażu podgrzewanej murawy...
Na koniec ciekawostka. Decyzja o odwołaniu pierwszego meczu została - według oficjalnych informacji - podjęta w czwartek około godziny 16.00. Tymczasem już rankiem tego dnia dziennikarze włoscy wymeldowywali się z hoteli głośno, obwieszczając, iż spotkania nie będzie. Piłkarze Lazio, miast koncentrować się przed grą, spacerowali po Krakowie. Z kolei decyzja o tym, gdzie mecz zostanie rozegrany miała zapaść w poniedziałek rano - wtedy też Wisła się o niej dowiedziała - ale włoskie media poinformowały o terminie i miejscu już w niedzielę późnym wieczorem. Przypadek?
Piotr Skrobisz

Zdaniem trenerów:
Henryk Kasperczak: - Przesunięcie terminu meczu trochę nam skomplikowało przygotowania, ale nie narzekam. Teraz trzeba dostosować się do nowych warunków i na boisku rozstrzygnąć rywalizację z Lazio. Chciałbym też zaapelować do kibiców, by w sportowym duchu przyjęli w środę na stadionie rzymską drużynę.
Roberto Mancini: - Pogodziliśmy się z decyzją, że musimy ponownie przyjechać do Krakowa i chcę zaznaczyć, że skupiamy się tylko na sportowej walce. Wszelkie inne aspekty środowego meczu nas nie interesują. Wokół rywalizacji na sportowym polu urosło nerwowe napięcie. Obie strony mają do siebie nawzajem sporo pretensji, ale ja i moi zawodnicy nie chcemy o tym pamiętać. Trzeba wyjść na boisko i wygrać. Tylko to nas interesuje.
Pisk
Nasz Dziennik 5-03-2003

Autor: DW