W cieniu dramatu Jana Mazocha
Treść
Słoweniec Rok Urbanc niespodziewanie wygrał sobotnie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Adam Małysz zajął piąte miejsce. W sobotę udało się przeprowadzić jedną serię, wczoraj już żadnej. Sport przegrał z wiatrem, a rywalizacja znalazła się w cieniu dramatu Jana Mazocha. Czech w pierwszym konkursie miał koszmarnie wyglądający upadek, po którym stracił przytomność. Wczoraj lekarze utrzymywali go w stanie sztucznej śpiączki.
O tym, że w sobotę i niedzielę będzie wiało, wiadomo było od dawna. Wszyscy mieli jednak nadzieję, że w te szczególne dla polskich kibiców dni podmuchy osłabną na tyle, by dało się normalnie i bez problemów przeprowadzić wyczekiwane zawody. Tak się jednak nie stało. Z dwóch konkursów odbył się jeden, i to okrojony, a przy tym tragiczny.
W sobotę wokół Wielkiej Krokwi zgromadziło się ponad 25 tysięcy kolorowych i rozśpiewanych kibiców. Jak zawsze odczuwało się atmosferę niezwykłego sportowego święta. Fani liczyli na wielkie emocje i wielkie sukcesy Polaków, z Adamem Małyszem na czele. Nie po raz pierwszy w tym sezonie czysta i normalna rywalizacja przegrała jednak z naturą. Wiatr wiał mocno, tylko na chwilę słabnąc. Konkurs mimo to się odbywał, zawodnicy byli wypuszczani na start seriami. Kilkakrotnie zawody przerywano, wszystko się dłużyło, ale wydawało się, że uda się przeprowadzić nawet obie serie. Niestety - konkurs był loterią. Komu powiało pod narty, ten leciał daleko, komu w plecy - lądował tuż za progiem. Szczęście miał nieznany Rok Urbanc. Gdy Słoweniec pojawił się na desce startowej, wiatr był niezwykle korzystny i zawodnik to wykorzystał. Pofrunął aż 136 m, co, jak się później okazało, dało mu pierwsze w karierze zwycięstwo. Adam Małysz skakał w dużo gorszych warunkach, mimo to lądował na 129,5 m. To był wręcz wyczyn Polaka, dający nadzieję, iż w drugiej serii będzie mógł walczyć nawet o zwycięstwo. Na półmetku Małysz był bowiem piąty. Wiatr pokonał natomiast wielu innych zawodników z czołówki Pucharu Świata, do finałowej trzydziestki nie awansowali m.in.: Simon Ammann, Rosjanin Dmitrij Wasiliew i Austriak Martin Koch. Nie zakwalifikował się do niej żaden inny Polak poza Małyszem.
Druga seria skończyła się jednak przedwcześnie. Najpierw Janne Ahonen zdołał jeszcze polecieć 137,5 m, a kilka minut później doszło do dramatu. Zajmujący 15. miejsce Jan Mazoch po wyjściu z progu dostał potężny podmuch wiatru z tyłu, stracił panowanie w powietrzu i runął na zeskok, kilka razy się jeszcze od niego odbijając. Wszystko wyglądało koszmarnie, publiczność zamarła. Czech został natychmiast przewieziony do szpitala, wieczorem trafił do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Jeszcze wczoraj nie odzyskiwał przytomności, lekarze utrzymywali go w stanie sztucznej śpiączki. Wiadomo, że ma uraz mózgowo-czaszkowy.
Sobotnie zawody przerwano, wczorajsze z powodu wiatru odwołano...
Wyniki: 1. Rok Urbanc (Słowenia) 143,3 pkt (136 m), 2. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 138,8 (133,5), 3. Matti Hautamaeki (Finlandia) 134,7 (131,5), 4. Tom Hilde (Norwegia) 133,6 (132,0) 5. Adam Małysz 131,6 (129,5).
Klasyfikacja generalna PŚ: 1. Anders Jacobsen (Norwegia) 757 pkt,
2. Gregor Schlierenzauer (Austria) 613, 3. Simon Ammann (Szwajcaria) 562, 4. Andreas Kuettel (Szwajcaria) 478, 5. Thomas Morgenstern (Austria) 434, 6. Małysz 407.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-01-22
Autor: wa