Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W cieniu dramatu

Treść

Krzysztof Hołowczyc i Jakub Przygoński doskonale rozpoczęli rywalizację w 34. Rajdzie Dakar, ale wczorajsze wydarzenia znalazły się w cieniu dramatu. Na trasie śmierć poniósł Jorge Martinez Boero.

Niedzielny odcinek, pierwszy w tegorocznym Dakarze, wiódł z Mar de Platy do Santa Rose de la Palma w Argentynie i liczył 57 kilometrów. Na mniej więcej dwa kilometry przed metą Boero, argentyński motocyklista, stracił kontrolę nad swoją maszyną, wywrócił się, doznając poważnych obrażeń głowy i klatki piersiowej. Miał też atak serca. Błyskawicznie został przewieziony do szpitala, ale lekarze nie zdołali uratować mu życia. Był to jego drugi start w Dakarze, rok temu nie dojechał do mety. Stał się kolejną ofiarą najtrudniejszego rajdu świata. Od 1979 r. na jego trasie zginęło prawie 60 zawodników i kibiców.
Śmierć Boero zepchnęła w cień wszystko to, co wczoraj działo się na trasie. A działo się, z perspektywy polskiego kibica, wiele ciekawego. Przede wszystkim rewelacyjnie pojechała załoga mini all4 racing, czyli Krzysztof Hołowczyc i Jaen-Marc Fortin. Panowie zajęli drugie miejsce, przegrywając jedynie (o 5 sekund!) z Rosjaninem Leonidem Nowickim. Trzeci był Francuz Stephane Peterhansel. Co ciekawe, całe podium zajęły mini, co pokazuje, jak doskonałym samochodem dysponuje "Hołek". Sporo problemów miał jadący hummerem ubiegłoroczny zwycięzca Nasser Al Attiyah. Katarczyk szczęśliwie dotarł do mety, ale już na wstępie stracił prawie 10 minut. Do mety dojechał również Adam Małysz. Były mistrz skoków narciarskich nie miał szans nawiązać walki z najlepszymi, pojechał wolniej od Nowickiego o 17,28 min. Oczywiście Małysz nie wybrał się na Dakar po zwycięstwo, jego nadrzędnym celem jest kończenie poszczególnych odcinków specjalnych i na tym się skupia.
Świetnie spisał się za to kolejny zawodnik Orlen Teamu - Przygoński, który w niezwykle mocnej stawce motocyklistów zajął piąte miejsce. Do zwycięzcy Chilijczyka Francisco Chaleco Lopeza stracił 49 sekund. Drugi był Hiszpan Marc Coma, trzykrotny triumfator pustynnych zmagań, który wykręcił czas słabszy od Lopeza o 14 sekund. Marek Dąbrowski stracił do lidera 3,12 min i zajął 24. pozycję, a Jacek Czachor był 48. (6,20 min).
Doskonale wypadł rywalizujący wśród quadów Łukasz Łaskawiec, który uplasował się na drugiej pozycji. 7. był Rafał Sonik, 11. Maciej Albinowski, ale żaden z nich na mecie nie mógł się cieszyć. Polacy w Dakarze jadą, ale podobnie jak czterej inni zawodnicy, poza oficjalnymi wynikami. To kara za użycie - zdaniem sędziów - nieprzepisowych silników zaczerpniętych z motocykli. Wszyscy złożyli protest od tej decyzji i wciąż wierzą, że zostanie rozpatrzony na ich korzyść.
Wczorajszy etap był jednym z najkrótszych w tegorocznym Dakarze. Mniej kilometrów uczestnicy pokonają tylko podczas ostatniej próby, z Piasco do Limy. Dziś rozpocznie się walka na całego.

Pisk

Nasz Dziennik Poniedziałek, 2 stycznia 2012, Nr 1 (4236)

Autor: au