W afrykańskim klimacie
Treść
Rozmowa z s. Heidi Arneger i s. Celiną Natanek
W Lublinie, w Waszym domu Sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki można obejrzeć sporo przywiezionych z różnych krajów Afryki przedmiotów - nie tylko użytkowych.
S. Heidi: Na początku miałyśmy kilka przywiezionych z Kenii lalek. Zakład produkujący te zabawki powstał z inicjatywy naszych sióstr. Afrykańskie kobiety szyły i sprzedawały lalki, zarabiając w ten sposób na życie. Teraz zajmują się także szyciem szat liturgicznych, mundurków szkolnych.
S. Celina: Tak, zaczęło się od kilku materiałowych lalek i od kilku batików. Potem następne osoby zawsze już przywoziły coś z misji w Afryce. Część została zakupiona właśnie z myślą o wzbogacaniu zbiorów. Udostępniamy je na wystawy, prezentujemy na różnego rodzaju spotkaniach, także u nas. Dużo z tych eksponatów to podarunki.
Czy któryś z tych przedmiotów wz budza u Sióstr szczególne wspomnienia?
S. Celina: Mam tutaj koszyk przywieziony z Tanzanii, gdzie pracowałam. Zrobiły go miejscowe kobiety specjalnie dla mnie, na pożegnanie. Byłam mile zaskoczona i wzruszona, że po liturgii poświęcono mi wówczas całe niedzielne popołudnie, śpiewano afrykańskie pieśni... Pamiętam, że był to rok dużego głodu, ogromnej biedy. Tymczasem każdy wrzucał jeszcze do owego kosza jakiś dar - jajka, ziarna kukurydzy, fasoli, drobne pieniądze. Dzielili się tym, co mieli.
S. Heidi: Ja natomiast ze wzruszeniem biorę do ręki naszyjnik zrobiony przez niepełnosprawną kobietę, który dostałam w Zairze. Jest bardzo precyzyjny, wykonany z samodzielnie robionych glinianych koralików, łączonych z małymi koralikami plastikowymi. Z kolei z okazji 25-lecia ślubów zakonnych otrzymałam piękną płaskorzeźbę w drewnie.
S. Celina: Bardzo cenne dla nas, z wielu powodów, są pokazywana też na wystawach Biblia w języku swahili i słownik. Swahili to język wschodniej Afryki. W moim odczuciu jest on bardzo melodyjny, piękny. W języku tym mówimy o Bogu i porozumiewamy się z ludźmi. A jeśli się ich pokocha, to i język staje się nam bardzo bliski.
Co było najtrudniejsze na początku pobytu w Afryce?
S. Celina: Dla mnie właśnie nieznajomość języka i kultury. Znałam język angielski, ale ten przydawał się tylko do kontaktu w naszej międzynarodowej wspólnocie. Nie wiedziałam natomiast, co mówią do mnie mieszkańcy Tanzanii, nie rozumiałam ich gestów, zwyczajów, nawet skierowanego do mnie zaproszenia...
S. Heidi: Jestem Niemką, misjonarką z 40-letnim stażem. Pracowałam w Algierii, Zairze, Tanzanii. Z początków pobytu w Afryce zapamiętałam szczególnie zderzenie mojej mentalności: punktualności, dokładności, np. z zupełnie innym poczuciem czasu.
S. Celina: W Afryce jest nawet takie przysłowie: ludzie biali mają zegarki, my mamy czas. Tutaj dużą wagę przywiązuje się do wzajemnych powitań, pytań o samopoczucie, do okazania spotkanemu człowiekowi zainteresowania, a potem dopiero przechodzi się do załatwiania danej sprawy. Taki sposób bycia przypomina ciągle o wartości spotkania z drugim człowiekiem.
Podczas spotkań - tutaj w domu zakonnym i np. w szkołach, opowiadają Siostry o życiu, kulturze Afryki, o swojej działalności. O co najczęściej pytają dzieci, młodzież?
S. Heidi: Są ciekawi, jak żyją ich rówieśnicy, czy chodzą do szkoły i jak ta szkoła wygląda. Widząc nasze zbiory, są też zaciekawieni pomysłowością Afrykańczyków, którzy potrafią zrobić coś z niczego. Na przykład chłopcy robią z puszek miniatury motorów zabawek. Z puszek powstają też bardzo popularne lampki naftowe. Mamy tutaj te przedmioty na pamiątkę.
Zebrałyśmy też m.in. figurki, kosze, batiki, naczynia i instrumenty wykonane z mocnej skorupy owocu kalabasz, ozdoby, miniatury instrumentów muzycznych. Ten bęben jest jednak naturalnej wielkości. Służył do przekazywania dobrych informacji. Wiadomo, że bębny to instrumenty charakterystyczne dla Afryki, ale przydają się tam one też do "podawania" komunikatów. Mieszkańcy wiosek, niejednokrotnie nie mając innych sposobów przekazywania wiadomości - dobrych czy złych - czynią to właśnie za pomocą zróżnicowanych uderzeń w bębny.
Każdy z przedmiotów można podczas spotkania wziąć do ręki. Można też przymierzyć ubrania, w jakich chodzą Afrykańczycy. Mamy tu koszulę dla mężczyzny, sporo sukien, dziecięce koszulki. Wiele z naszych sióstr pracuje razem z kobietami właśnie przy farbowaniu i szyciu sukien.
A te tkaniny, które przypominają wielkie chusty i mają nadrukowane wzory?
S. Celina: To cienkie kanga, które są też "zaopatrzone" w przysłowie z danego kraju. Na tej tkaninie jest napisane "Życzę ci pokoju i dobrego życia". Ludzie często kupują je sobie na prezenty - kanga są praktyczne, mogą być elementem stroju kobiety, zawsze się przydadzą i mają zapisaną jakąś myśl, którą można dobrać w zależności od okazji.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Elżbieta Skrzypek
Siostry Misjonarki NMP Królowej Afryki zapraszają dziewczęta na spotkania misyjne (w każdą czwartą sobotę miesiąca od godz. 10.00). Bliższe informacje pod numerem telefonu (81) 742 83 08.
"Nasz Dziennik" 2005-05-04
Autor: ab