VI Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru
Treść
Kilka tysięcy osób, wśród nich m.in. sybiracy, ich rodziny, harcerze i młodzież szkolna, przeszło wczoraj ulicami Białegostoku w VI Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru. Uczestnicy marszu mówili, że jego główną misją jest utrwalanie pamięci o cierpieniach wielu tysięcy Polaków wywiezionych przez Sowietów na Wschód.
- Podczas wojny mieszkaliśmy w Grodnie. Mój ojciec był urzędnikiem kolejowym, gorącym patriotą, i tylko za to Sowieci aresztowali go we wrześniu 1939 roku, wywieźli i zamordowali. Mnie, moją mamę i siostrę, jako rodzinę polskiego urzędnika, wywieźli na katorgę do Kazachstanu w kwietniu roku 1940. Przez 6 okropnych lat pełnych cierpień znosiliśmy tam upokorzenia, głód i prace ponad ludzkie siły - po przeszło 60 latach wspomina Wiktor Olak, sybirak mieszkający obecnie w Warszawie. - Biorę udział w marszu, ponieważ przez długie lata rządów komunistów w Polsce nie mogłam mówić, co wycierpieliśmy w ZSRS. Gdy wspomniałam o tym w podaniu na studia, nie przyjęli mnie na nie - powiedziała nam Halina Święcka, która 6 lat katorżniczo pracowała w sowieckim sowchozie.
Marsz pamięci, zorganizowany przez Związek Sybiraków, przeszedł ulicami Białegostoku już po raz szósty. Bardzo licznie wzięły w nim udział delegacje z całego kraju i zagranicy. - Marsz Sybiraków odbywa się w Białymstoku, bo właśnie z północno-wschodniej części II Rzeczypospolitej wywieziono najwięcej osób - tłumaczy Tadeusz Chwiedź, prezes Związku Sybiraków.
Duża część uczestników marszu to młodzież. - Podtrzymanie pamięci o naszych rodakach cierpiących w sowieckich łagrach i obozach pracy to nasz obowiązek - powiedziała nam Karolina, harcerka z Ełku.
W kościele Ducha Świętego ks. bp Edward Ozorowski odprawił Mszę św. w intencji ofiar wywózek. Uczestnicy marszu modlili się także w prawosławnej katedrze św. Mikołaja.
W latach 1939-1941 oraz po II wojnie światowej na Syberię i do Kazachstanu NKWD wywiozło - według szacunków Związku Sybiraków - blisko 1,3 mln Polaków. Opierając się na źródłach rosyjskich, historycy mówią o 700 tys. osób uważanych przez władzę sowiecką za "niebezpieczny element".
Adam Białous, Białystok
"Nasz Dziennik" 2006-09-08
Autor: wa