Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Vanunu ostrzega przed Izraelem

Treść

Izraelski naukowiec Mordechaj Vanunu, który odbył 18-letnią karę więzienia za ujawnienie izraelskiego programu budowy broni nuklearnej, zmienił nazwisko. Obecnie nazywa się on John Carson. Obserwatorzy domyślają się, że ten niezwykły krok spowodowany jest wielokrotnie demonstrowanym przez niego rozczarowaniem szowinizmem wobec arabskich sąsiadów, propagowanym przez państwo izraelskie.
Niedawno w wywiadzie dla irańskiej rozgłośni "Głos Dawida", nadającej audycje po hebrajsku dla Żydów, Vanunu-Carson oskarżył Izrael o "wprowadzanie w błąd swoich obywateli i całego świata" poprzez zaprzeczanie bądź przemilczanie faktu posiadania przez siebie broni atomowej. - Dysponuję całkowicie wiarygodną informacją, że już w 1986 r. państwo żydowskie posiadało 200 głowic jądrowych, a do chwili obecnej ich liczba podwoiła się - ocenił w wywiadzie w teherańskiej rozgłośni.
Oficjalnie Tel Awiw nie zareagował na oświadczenia Vanunu-Carsona, jednak "źródła służb specjalnych", na które powołuje się izraelska agencja Cursor, stwierdziły, że dysydent chciał "zmniejszyć międzynarodowe naciski na Teheran i odwrócić uwagę społeczności międzynarodowej od programów jądrowych Teheranu".
Tymczasem w opublikowanym 16 grudnia wywiadzie dla "Nowych Izwiestii" Vanunu-Carson ostrzegał przed jądrowymi planami Tel Awiwu. - Rząd izraelski przygotowuje się do użycia broni jądrowej w wojnie ze światem islamskim. (...) Resort wojskowy Izraela już dawno dysponuje arsenałem nuklearnym. Izraelskie służby specjalne próbowały zataić sam fakt jej obecności przed społecznością światową, ale to się im nie udało - informował izraelski dysydent.
Na pytanie rosyjskiej gazety o przyczynę podjęcia decyzji o ostrzeżeniu świata przed izraelskim programem nuklearnym, Vanunu-Carson odpowiedział, że nie mógł postąpić inaczej. - Kraje zachodnie, łącznie z USA, które przeklinają Iran za to, że zamierza zniszczyć Izrael, winny przede wszystkim przekląć samych siebie. Przecież właśnie one przekazały Izraelowi technologie wojskowe, pomagały im zbudować centrum w Dimonie, gdzie wyprodukowano bombę atomową - twierdzi Vanunu-Carson.
Dodał też, że postanowił ujawnić atomowe projekty Izraela, widząc zagrażający istnieniu państwa stosunek władz izraelskich i części społeczności żydowskiej do nie-Żydów. - Przyjechałem do Izraela, gdy miałem 10 lat. Urodziłem się w Marakeszu, w Maroku. Wychowałem się w gorliwej rodzinie judaistycznej. Ale już wkrótce zacząłem krytykować judaizm, ponieważ nie mogłem go przyjąć. Potem, gdy na uniwersytecie studiowałem filozofię, zacząłem zadawać niewygodne pytania na temat niesprawiedliwości naszego społeczeństwa. W końcu przyszedł czas, gdy wzięli mnie do pracy do centrum jądrowego w Dimonie. Kiedy zobaczyłem, że tworzy się tam bomba atomowa, zrozumiałem, że pewnego pięknego dnia wszyscy zapłacimy za to bardzo wysoką cenę. Zdecydowałem się wówczas poinformować społeczeństwo o tym, co się dzieje - opowiada izraelski dysydent.
Po opublikowaniu jego artykułu w "Sunday Times" z potajemnie wykonanymi zdjęciami z Dimony, został on porwany przez agentów Mosadu i przewieziony do Izraela. - Tu, oskarżając mnie o szpiegostwo (mimo że nie byłem szpiegiem), wpakowali mnie na długie lata do pojedynczej celi więzienia w Aszkelonie. Zwolnili mnie dopiero 21 kwietnia 2004 r. - przypomina Vanunu-Carson. Obecnie, zgodnie z rozkazem szefa izraelskiego MSW, ograniczono izraelskiemu dysydentowi swobodę poruszania się. Nie wolno mu opuszczać Izraela ani nawet zbliżać się na 400 metrów do lotnisk i posterunków granicznych. - Mosad w dowolnym momencie może do mnie przyjść i mnie aresztować - tłumaczy Izraelczyk.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-12-28

Autor: mj