Vaclav Klaus: Dymisja rządu to nie katastrofa
Treść
Przedterminowe wybory parlamentarne są jedynym sposobem na wyjście z kryzysu - stwierdził ustępujący premier Czech Mirek Topolanek, który wczoraj na ręce prezydenta Vaclava Klausa złożył dymisję swojego centroprawicowego rządu. Wszystko wskazuje na to, iż prezydent Vaclav Klaus nie zdecyduje się na tymczasowe powołanie Mirka Topolanka na stanowisko premiera.
Wcześniej Mirek Topolanek zarzucił prezydentowi Vaclavowi Klausowi, Vlastimilowi Tlustemu (z ODS, który głosował za odwołaniem rządu) oraz uważanemu za stronnika Klausa burmistrzowi Pragi Pavlowi Bemowi doprowadzenie do upadku rządu. - Doszło do takiego impasu i zaszkodziło to Republice Czeskiej w takim stopniu, że jedyna nadzieja w jak najszybszym rozpisaniu przedterminowych wyborów - oświadczył Topolanek w wywiadzie udzielonym czeskiej telewizji. Zarzucił przy tym prezydentowi, że to on przyczynił się do obecnego kryzysu. - Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek mógł kwestionować rolę, jaką odegrali Pavel Bem i Vaclav Klaus w tej rozgrywce - oświadczył. - To jest człowiek, który chce rządzić narodem, tymczasem był on w stanie dopuścić do sytuacji, która niszczy naszą pozycję w Europie - mówił ustępujący szef rządu, wskazując na prezydenta.
Zdaniem tego ostatniego, sytuacja nie rysuje się w sposób aż tak dramatyczny. - Upadek rządu nie jest wydarzeniem bezprecedensowym ani katastrofą w sprawnym systemie konstytucyjnym - oświadczył w środę Vaclav Klaus po spotkaniu z przewodniczącym parlamentu Miloslavem Vlczkiem. - W ciągu dwudziestu lat wolności staliśmy się rozwiniętą demokracją parlamentarną. Dlatego zaakceptowałem decyzję Izby Poselskiej - powiedział prezydent, zaznaczając, że sytuacja "zostanie rozwiązana bez żadnej zmiany kierunku" przyjętego w listopadzie 1989 r., gdy upadł reżim komunistyczny w Pradze.
Tymczasem źródła zbliżone do prezydenta sugerują, że Vaclav Klaus nie powoła Mirka Topolanka na tymczasowego premiera. Wniosek ten można również wyciągnąć z wypowiedzi sekretarza Klausa, Ladislava Jakla, który w środowej wypowiedzi dla czeskiej telewizji w sposób nieformalny potwierdził, iż prezydent nie powierzy misji tworzenia rządu osobie, która utraciła zaufanie.
Nieco inne zdanie na ten temat ma Petr Mach. - Zgodnie z czeską konstytucją to do prezydenta należy decyzja, kogo nominuje na premiera, jednakże jest jasne, że musi to być osoba, która ma szansę na stworzenie koalicji. W Republice Czech istnieje niepisany zwyczaj, iż szefem rady ministrów mianuje się lidera najsilniejszej partii - tłumaczył były doradca prezydenta Vaclava Klausa. Podkreślał jednak, że wszystko zależy od decyzji głowy państwa, zatem teoretycznie stanowisko to mogłaby objąć inna osoba. W obecnej sytuacji politycznej Mach nie widzi jednak możliwości wysunięcia żadnej innej kandydatury aniżeli Mirka Topolanka.
Vaclav Klaus zrezygnował ze stanowiska honorowego przewodniczącego ugrupowania Topolanka, Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), w związku z różnicą zdań dotyczącą polityki wobec UE.
Tymczasem zagraniczni komentatorzy w kontekście kryzysu politycznego w Pradze wyrażają swoje obawy o przyszłość traktatu lizbońskiego, mimo że ten został już de facto odrzucony w irlandzkim referendum.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-03-27
Autor: wa