Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Utajnione leczenie

Treść

Szpitale nie chcą wydawać dokumentacji lekarskich zmarłych pacjentów. Krewni często muszą decydować się na przewlekłe postępowanie sądowe, by uzyskać dostęp do dokumentów z przebiegiem leczenia. W 2002 roku Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie, z którego wynika, że pacjent przyjmowany do szpitala winien na piśmie upoważnić kogoś do ich odbioru. Szpitale powinny o tym informować, jednak tego nie robią. Dlaczego? Bronią się przed ewentualnymi pozwami i sprawami sądowymi?
Od rodzin zmarłych hospitalizowanych pacjentów w kilku łódzkich szpitalach dowiedzieliśmy się, że te nie chcą wydawać dokumentacji dotyczących przebiegu choroby ich najbliższych. Powołują się przy tym na brak upoważnień. A także na ustawę o ochronie danych osobowych. Wglądu do dokumentacji nierzadko nie mają nawet małżonkowie czy dzieci. - Jako że nie można wprowadzić nakazu wydawania dokumentacji wszystkim osobom spokrewnionym z danym pacjentem, w 2002 roku Ministerstwo Zdrowia dopisało do odpowiedniego rozporządzenia, że przy przyjęciu pacjenta w karcie należy zaznaczyć, komu oddać dokumentację - powiedział nam Jan Bondar, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Dokumentacja medyczna informuje o przebiegu choroby oraz o zastosowanym leczeniu - jest to niezmiernie ważne w razie zgonów, gdy powstają wątpliwości co do przyczyny śmierci lub mamy domniemanie zarażenia wewnątrzszpitalnego, np. przewlekłym zapaleniem wątroby typu "C", i rodzina występuje z roszczeniem o odszkodowanie z tytułu utraty zdrowia. - Jednak jeżeli ktoś nie wpisze konkretnej osoby, może być problem z wydaniem dokumentów, bo szpital, powołując się na brak upoważnienia, może odmówić ich wydania - dodał Jan Bondar. Według niego, pacjenci powinni być informowani o tym przez szpitale. Te jednak tego nie robią, bo chcą się zabezpieczyć przed ewentualnymi roszczeniami ze strony rodzin zmarłych pacjentów. A w przypadku niewskazania osoby, która w razie śmierci pacjenta może odebrać historię jego choroby, rodzina musi wystąpić na drogę sądową. Jedynie bowiem na podstawie wyroku sądu szpital wyda dokumenty. A to może trwać latami.
- Wszystko jest określone w rozporządzeniu ministra zdrowia - poinformowała nas Aleksandra Sobczyńska z biura prasowego łódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia. - W razie śmierci pacjenta kopię dokumentacji lekarskiej lub jej odpis może uzyskać upoważniona wcześniej przez zmarłego osoba - powiedziała Sobczyńska. Według niej, w karcie przyjęcia do szpitala powinno znaleźć się nazwisko tej osoby. - W rozporządzeniu jest też informacja, że pacjent może pisemnie upoważnić lub napisać oświadczenie, że nikogo nie upoważnia - dodała. Jeśli nie byłoby żadnej wzmianki pacjenta o ewentualnych osobach, którym należy oddać dokumenty przebiegu leczenia, krewni mogą dochodzić tego przed sądem. - To sąd ustala, kto faktycznie jest upoważniony - usłyszeliśmy w NFZ.
- Brak możliwości wglądu w dokumentację może rodzić nieprawidłowości - stwierdziła poseł dr Urszula Krupa. - To zabezpieczenie siebie przez szpitale. Teraz praktycznie nie wykonuje się sekcji zwłok, bo brak na nie pieniędzy, więc zamykanie dostępu do dokumentacji lekarskiej może powodować nadużycia, łącznie z eutanazją - dodała.
Faktu odmowy dostępu do "teczek" pacjentów i odpowiedniego rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia nie chciał nam oficjalnie skomentować żaden z dyrektorów placówek, z którymi rozmawialiśmy. Oprócz problemu etycznego, czy szpitale faktycznie boją się odpowiedzialności za swoje ewentualne błędy, pojawia się pytanie, czy ustawa o ochronie danych osobowych w każdym przypadku jest "dobra". A może to nie problem ustawy, a jedynie informacji i odpowiedniego podejścia osób, które przyjmują pacjentów do szpitala i wypełniają wraz z nimi dokumenty. Wystarczyłoby tylko poinformować o odpowiedniej rubryczce - uniknęłoby się wtedy problemów i wielu komplikacji.
Anna Skopinska, Łódź

"Nasz Dziennik" 2005-08-31

Autor: ab