Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Usuwanie krzyża to uderzanie w polskość

Treść

Z ks. bp. Edwardem Frankowskim, sandomierskim biskupem pomocniczym, rozmawia Małgorzata Pabis
Prezydent elekt Bronisław Komorowski wraz ze swoim zapleczem politycznym dąży do usunięcia krzyża, który został ustawiony przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, po tragicznej katastrofie lotniczej z 10 kwietnia br. Jak Ksiądz Biskup to ocenia?
- Przy tym krzyżu na modlitwie od kilku miesięcy gromadzą się ludzie. On dla nikogo przecież nie jest zagrożeniem, nie czyni nikomu nic złego... Wręcz przeciwnie, mobilizuje ludzi do pamięci o ofiarach tragedii z 10 kwietnia. Uczy też szacunku dla władzy, dla prezydenta, nie tylko dla tego, który zginął w katastrofie, ale wobec każdego prezydenta i dla każdej władzy. Zatem jeśli obecnemu szefowi państwa zależy na szacunku, to powinien cieszyć się z tego, że ludzie szanowali i pamiętają jego poprzednika. Musi przede wszystkim robić wszystko, by i jego Naród szanował. Jednak walka z krzyżem na pewno mu w tym nie pomoże.
Rzecznik rządu Paweł Graś stwierdził, że Pałac Prezydencki jest budynkiem administracji państwowej, a nie "miejscem kultu" i takie symbole jak krzyż nie powinny się tam znajdować...
- Jeżeli taka jest również opinia obecnego prezydenta, to jest to bardzo, bardzo przykre. Wydaje się, że Bronisław Komorowski powinien zdawać sobie sprawę z tego, czym jest krzyż dla Polaków. "Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem" - każdy od dziecka to wie i pamięta. Usuwanie krzyża jest uderzeniem w polskość, w nasze serca, w kulturę, która opiera się na wartościach chrześcijańskich. Przecież krzyż jest dla nas fundamentem, jest gwarantem porządku, ładu w państwie, w rodzinach, w sercach ludzi. Prezydent Narodu, który jest chrześcijański, powinien uszanować ten znak. Krzyż nie powinien mu przeszkadzać.
Prezydent elekt twierdzi, że szanuje krzyż i dlatego chce, aby Kościół umieścił go w "jakimś godnym miejscu"...
- W ten sposób Bronisław Komorowski sam sobie zaprzecza. Jeśli ten krzyż mu nie przeszkadza, to niech go zostawi w spokoju tam, gdzie dziś się znajduje. Zwraca się do władz kościelnych, by zabrały krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, a przecież to miejsce nie należy do Kościoła. Ludzie ustawili ten symbol przed budynkiem Pałacu Prezydenckiego, co więc władza kościelna ma do tego miejsca? - pytam.
Popatrzmy jeszcze na sprawę krzyża trochę szerzej. Czy obecna "inicjatywa", aby usunąć krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, nie wpisuje się w jakiś sposób np. w to, że rząd Donalda Tuska nie przyłączył się do 14 państw, które poparły w obronie krzyża Włochy w Strasburgu...
- Myślę, że to jakieś naciski międzynarodowe, central światowych, które w ten sposób próbują, na ile się da nas, Polaków, złamać, zastraszyć. Stwarzane są pewne sytuacje i bada się, jak się zachowamy, jakie podejmiemy działania - czy usuniemy krzyż, czy poprzemy Włochy... Widzimy, że mamy bierną władzę, która nie odważy się stanąć w obronie krzyża. A przecież rząd, prezydent powinni wiedzieć, kogo reprezentują, czyli katolicki Naród, którego bogactwem jest potężne chrześcijańskie dziedzictwo. Polacy muszą się przebudzić i stanąć w obronie krzyża, w obronie wartości, które próbuje się deptać. Nie może tu być bierności, musi być zdecydowana reakcja.
Tych, którzy bronią krzyża, już oskarża się o sianie propagandy, działanie polityczne, przypisuje się im jakieś dziwne poglądy...
- To już jest działanie liberalnych laickich mediów, które uważają, że mają moc kreowania rzeczywistości. To one wywierają naciski na ludzi, one prowokują, wyśmiewają. Nie powinno nas to zniechęcać.
Jako chrześcijanie mamy dziś stawać odważnie w obronie krzyża?
- Nie tylko dziś. Zawsze.
Nie tak dawno Ksiądz Biskup również musiał stanąć odważnie w obronie krzyża, który chcą usunąć władze Stalowej Woli...
- Prezydent miasta wniósł sprawę do Naczelnego Sądu Administracyjnego o usunięcie krzyża z jednego z osiedli. A stało się to po tym, jak poświęciłem plac pod przyszły kościół pw. bł. ks. Jerzego Popiełuszki i krzyż, który tam stanął. Przypomnę, że kiedy byłem proboszczem w Stalowej Woli, zwróciłem się do ówczesnych władz o przydzielenie gruntu pod budowę kościoła. Wskazano mi to miejsce. Bardzo się ucieszyłem, bo na tym osiedlu mieszka ok. 10 tys. osób. Tam nie ma innego miejsca na świątynię, a ci ludzie mają przecież zapewnione konstytucyjne prawo, by modlić się w świątyni. Któregoś dnia z mediów dowiedziałem się, że w tym miejscu mają stanąć trzy bloki. Poświęciłem więc plac pod budowę kościoła i poświęciłem ustawiony tam krzyż. Wtedy rozpętała się burza... Obecnie sprawa znajduje się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym i nie wiadomo, jaki będzie wyrok. Wiem jedno, że ten krzyż stoi i jest przedmiotem kultu. Ludzie przychodzą, modlą się, składają kwiaty, palą świece. Nikt nie ważył się go jak dotychczas ruszyć.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-07-13

Autor: jc