Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ustne uzasadnienie wyroku (fragmenty)

Treść

W dniu dzisiejszym faktycznie kończy się - gdyż tylko wobec jednego oskarżonego i w ograniczonym zakresie wyrok sądu I instancji został uchylony - proces w sprawie zdarzeń, które miały miejsce w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek" 15 i 16 grudnia 1981 roku. Zdarzeń tragicznych w skutkach, powodujących śmierć, kalectwo, ból i krzywdę pokrzywdzonych oraz ich najbliższych. Należy przeto powiedzieć, wydając orzeczenie końcowe - gloria victis... Chwała zwyciężonym, bo polegli w słusznej sprawie. Kara zaś dla tych, którym w sposób niewątpliwy można było wykazać, że dopuścili się czynów przestępczych. Są winni ich popełnienia. Zapytać jednak można, i jest to pytanie nie tylko dla prawników, sędziów, prokuratorów, obrońców i pełnomocników oskarżycieli, ale i dla każdego obywatela niebędącego prawnikiem, ale rozumującego w logicznych kategoriach oceny dobra i zła. Dlaczego, skoro zginęli ludzie, skoro przyczynili się do tego oskarżeni, nie odpowiadają oni za zbrodnię zabójstwa? Odpowiedź jest następująca. Wartość demokratycznego państwa prawa i siła tego prawa polega także na tym, że reguły i zasady procesu stosuje się bezwzględnie również wobec tych, którzy prawdę o zdarzeniu ukrywali i zacierali ślady zbrodni. Tymi regułami są m.in.: zasada indywidualnej, a nie zbiorowej odpowiedzialności, obowiązek państwa (prokuratora, sądu) wykazania owej indywidualnej winy i bezsprzecznego jej udowodnienia. A w przypadku, gdy to jest niemożliwe, zastosowanie znajduje zakaz rozstrzygania istniejących wątpliwości na niekorzyść tych, którzy stanęli pod zarzutem popełnienia przestępstw. To jest siła, a nie słabość państwa prawa, gdy ustalenia sądu opierają się na niewątpliwych i obiektywnych dowodach, którym ustąpić musi nawet wysoce prawdopodobne - ale jednak tylko - przypuszczenie co do tożsamości rzeczywistego sprawcy czynu. W konsekwencji w sprawie niniejszej niewątpliwie ustalić można jedynie to, iż oskarżeni działali wspólnie oraz że w wyniku działań niektórych z nich, a za wiedzą pozostałych, śmierć ponieśli górnicy. Tylko to jest niewątpliwe. Tylko to można oskarżonym udowodnić. I za to odbywać będą kary pozbawienia wolności, orzeczone wobec większości z nich w rozmiarze surowszym, niż to uczynił sąd I instancji. Ci, którzy do końca swoim milczeniem osłaniają zabójców, karę odbędą z poczuciem fałszywie pojętej koleżeńskiej wspólnoty. Ci zaś, którzy zabili - pozostaną ze świadomością popełnionej i nie w pełni ukaranej zbrodni do końca swoich dni. Równie doniosłe jak oddanie czci poległym i rannym górnikom jest stanowcze stwierdzenie sądu, że uwzględniając cały złożony historyczny kontekst sprawy, nie był niniejszy proces sądem karnym nad - właśnie - historycznymi, politycznymi i osobistymi racjami tych, którzy 13 grudnia 1981 roku stan wojenny wprowadzili. Proces ten dotyczył bowiem prawnej oceny zachowania kilkunastu funkcjonariuszy państwowych - milicjantów, szeregowców, podoficerów i oficerów. Oceny, która miała odpowiedzieć na pytanie: czy są oni winni, czy przyczynili się do śmierci i ran ofiar, czy mieli prawo strzelać. W dniu dzisiejszym stwierdzić należy, że pomimo upływu lat, zacierania śladów, matactw, skazani na kary pozbawienia wolności oskarżeni dopuścili się przestępstwa, podlegają odpowiedzialności - poniosą karę. Tę część uzasadnienia przedstawił przewodniczący składu, sędzia Waldemar Szmidt. Cytat za PAP. "Nasz Dziennik" 2008-06-25

Autor: wa