Ustawa repatriacyjna utkwiła w podkomisji
Treść
Mozolnie toczą się prace w podkomisji nad obywatelskim projektem  ustawy o powrocie do Polski naszych rodaków deportowanych i zesłanych  przez władze Związku Sowieckiego. Przedstawiciele strony społecznej,  którzy brali udział we wniesieniu tego dokumentu pod obrady Sejmu na  jesieni ubiegłego roku, obawiają się, że procedowanie nie zakończy się  przed upływem kadencji parlamentu. 26 kwietnia, tuż po Świętach  Wielkanocnych, w Senacie społecznicy organizują konferencję, która ma  uświadomić Polakom potrzebę umożliwienia powrotu naszym rodakom, którzy  nie z własnej winy znaleźli się poza granicami Ojczyzny.
- Na  mocy traktatu ryskiego w 1921 r. Polsce przywrócono jedynie część  pierwotnych ziem i powzięto szereg zobowiązań, wśród których było i to  dotyczące repatriacji narodowości polskiej na obszar Ojczyzny. Niestety  Polska nie miała na tyle siły, by móc skutecznie upomnieć się o swój  Naród. To zobowiązanie państwa pozostało martwe i dopóki nie uda się  opracować rzetelnej i sprawiedliwej repatriacji, będzie to pokutować  postacią białej plamy na historii Rzeczypospolitej - informuje  Aleksandra Ślusarek, prezes Związku Repatriantów Rzeczypospolitej  Polskiej, jedna z osób reprezentujących stronę społeczną, która wniosła  obywatelski projekt do Sejmu. Zaprasza dziennikarzy na konferencję w  Senacie dotyczącą palącego problemu repatriacji, która odbędzie się w  dniu 26 kwietnia.
Doktor Robert Wyszyński z ZRRP przypomina, że  niedługo minie pół roku od wniesienia do Sejmu projektu ustawy popartego  podpisami 280 tys. Polaków. Zwraca uwagę, że w celu jego rozpatrzenia w  Sejmie odbyły się do tej pory tylko trzy spotkania. Dla porównania  Wyszyński wskazuje na szybką drogę legislacyjną "konkurencyjnego"  projektu zgłoszonego przez senatorów Platformy Obywatelskiej, który,  według znawców repatriacji, nie rozwiąże problemu powrotu naszych  rodaków ze Wschodu. - Projekt senacki trafia już do Sejmu. Oznacza on  kolejną nowelizację nieudolnej ustawy o repatriacji, na mocy której  rocznie przyjeżdża do Polski tylko kilka rodzin - ocenia dr Wyszyński. 
Przedstawiciele  strony społecznej obawiają się, że senacki projekt ustawy wyeliminuje  inicjatywę obywatelską. Ich niepokój budzi również powoli zbliżający się  koniec kadencji Sejmu. Doktor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista,  uspokaja, że ta okoliczność nie będzie przeszkodą w dalszym procedowaniu  projektu. - Obywatelski projekt ustawy podlega postępowaniu, które jest  określone w ustawie o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez  obywateli. W tej ustawie jest przewidziane, że prace nad projektem,  które nie zostały zakończone w kadencji Sejmu, są prowadzone w następnej  kadencji. Oznacza to, że projekt nie podlega działaniu zasady  dyskontynuacji. Rozpoczęte nad nim prace muszą być prowadzone do  uchwalenia albo nieuchwalenia ustawy. Natomiast zamknięcie prac w drodze  przekształcenia go w inny projekt jest wątpliwe. Modyfikacja projektu  obywatelskiego polegająca na przekształceniu go w inny projekt, który  nie podlega regułom właściwym dla pracy nad tym projektem, byłaby trudna  do pogodzenia z postanowieniami ustawy - podkreśla dr Piotrowski. 
Potwierdza  to poseł Jan Dziedziczak (PiS), jeden z członków podkomisji  nadzwyczajnej do rozpatrzenia obywatelskiego projektu ustawy o powrocie  do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego deportowanych i  zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich.  Jego niepokój wywołuje natomiast inicjatywa senatorów PO, "która została  podjęta kilka tygodni po rozpoczęciu pracy w podkomisji". - Wcześniej  przez trzy lata było cicho na temat problemu repatriacji. Problem polega  na tym, że projekt senatorski oznacza rozwiązania kosmetyczne - ocenia  Dziedziczak. Przyznaje, że prace nad obywatelskim projektem toczą się  wolno. 
Zarówno parlamentarzyści, jak i przedstawiciele strony  społecznej nie otrzymali jeszcze informacji, kiedy odbędzie się  najbliższe posiedzenie podkomisji. Jej przewodniczący Paweł Orłowski  (PO) zapewnia, że posłowie zbiorą się pod koniec kwietnia lub na  początku maja. - Nie mamy jeszcze ustalonego konkretnego terminu. Z tego  powodu, że musimy wyraźnie określić krąg podmiotowy, do którego  kierowana będzie ustawa - oznajmia Orłowski. Dodaje, że opóźnienie ma  również związek z koniecznością zapoznania się posłów z dodatkowo opinią  ekspercką. - Podkomisja jest duża. Zasiadają w niej członkowie różnych  komisji: Administracji i Spraw Wewnętrznych, Samorządu Terytorialnego i  Polityki Regionalnej, Łączności z Polakami za Granicą. Więc nie zawsze  łatwo jest ustalić termin spotkania - konkluduje Orłowski.
Jacek Dytkowski
 Nasz Dziennik 2011-04-20
Autor: jc