Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ustawa medialna przed Trybunałem

Treść

Trybunał Konstytucyjny podzielił wczoraj zarzuty Rzecznika Praw Obywatelskich do ustawy medialnej. Rzecznik zakwestionował przed Trybunałem przerwanie ciągłości działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (która jest organem konstytucyjnym), uchwalenie przepisów bez vacatio legis, umożliwienie Radzie inicjowania działań w zakresie ochrony etyki dziennikarskiej, powoływanie przewodniczącego KRRiT przez prezydenta i wreszcie uprzywilejowanie nadawców społecznych w procesie odnawiania koncesji na nadawanie.
Trybunał zadecydował, że z chwilą ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw traci moc prawną akt powołania Elżbiety Kruk na przewodniczącą KRRiT. Jednak cała Rada pozostanie i dalej będzie funkcjonowała.
Procedowanie nad ustawą medialną w trybie pilnym, a także sparaliżowanie na prawie 5 tygodni działań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji to - zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich - najważniejsze elementy, które decydują o niekonstytucyjności tej ustawy. Stanowisko RPO prezentował przed Trybunałem jego zastępca Jerzy Świątkiewicz. Zaapelował on do Trybunału, by niezależnie od tego, czy uzna ustawę za niekonstytucyjną ze względu na tryb uchwalenia oraz niezachowanie vacatio legis, rozpatrzył także pozostałe zarzuty przedstawiane przez rzecznika: rzekome uprzywilejowanie nadawców społecznych, umożliwienie KRRiT inicjowania działań w zakresie ochrony etyki dziennikarskiej oraz powoływanie przewodniczącego KRRiT przez prezydenta. Ustawa o przekształceniach i zmianach w podziale zadań i kompetencji organów państwowych właściwych w sprawach łączności, radiofonii i telewizji, tzw. ustawa medialna, została uchwalona w grudniu ub.r. Wnioskodawcami oskarżenia byli posłowie SLD i PO, którzy chcieli całkowitego uchylenia ustawy.

"To nie wiec!"
W imieniu klubu SLD na wczorajszej rozprawie obecni byli posłowie Ryszard Kalisz, Jerzy Wenderlich i Piotr Gadzinowski. Pierwszy z nich podkreślał wczoraj, że Trybunał ma do czynienia nie tylko ze sprawą KRRiT, ale też wolności słowa. - Obywatele mają prawo do rzetelnej i uczciwej informacji - grzmiał na sali rozpraw Ryszard Kalisz. Według niego, projekt ustawy "dopchnięto kolanem" do końca, tak by przyjąć ustawę do końca ubiegłego roku. SLD zarzucił PiS naruszenie zasad prawidłowej legislacji i rażące pogwałcenie regulaminu Sejmu oraz parlamentarnych obyczajów w uchwalaniu tej ustawy. - Prawo, Sejm, procedury i Konstytucja zostały przez PiS zaprzęgnięte do zawłaszczenia mediów - powiedział poseł Kalisz. W pewnym momencie przewodniczący TK prof. Marek Safjan zwrócił mu nawet uwagę: - Panie pośle, to nie wiec! Rozmawiamy o ustawie Sejmu, a nie o PiS - mówił sędzia. Z kolei członek Komisji Kultury i Środków Przekazu, pracującej nad ustawą, Jerzy Wenderlich (SLD) powiedział, że wszystkie okoliczności procedowania ustawy były niezgodne z obowiązującym regulaminem. Podobnie jak wcześniej jego partyjny kolega uderzył w nadawców społecznych. - W ustawie znalazły się barbarzyńskie zapisy o uprzywilejowaniu Radia Maryja. To nie powinno się zdarzyć - mówił.
Zdaniem posłanki PO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, przy uchwalaniu ustawy medialnej Sejmowi zabrakło "rzetelności i odpowiedzialności". Posłanka i reprezentujący partię mecenas Szymon Byczko argumentowali, że niekonstytucyjny był zarówno tryb uchwalenia ustawy, jak i jej skutki. Platforma Obywatelska zarzuciła ponadto ustawie m.in., że bez żadnego uzasadnienia skróciła ona kadencję KRRiT (od razu, wraz z wejściem w życie ustawy, bez zachowania vacatio legis została rozwiązana Rada w poprzednim składzie). PO zwróciła też uwagę na przepis pozwalający KRRiT inicjować działania w zakresie ochrony zasad etyki dziennikarskiej. Według Platformy, nie ma żadnego uzasadnienia dla uprzywilejowania nadawców społecznych, a takiego według nich dokonała ustawa.

Zgodnie z prawem
Występujący w imieniu Sejmu Wojciech Szarama (PiS), a także reprezentująca prokuratora generalnego Irena Okrągła oświadczyli na rozprawie, że zaskarżona przez Rzecznika Praw Obywatelskich i grupę posłów PO i SLD ustawa medialna jest zgodna z Konstytucją. Oboje odpierali postawione jej zarzuty. Według Wojciecha Szaramy, nie można krytykować procedury uchwalania tej ustawy, ponieważ Sejm, jego marszałek oraz przewodniczący komisji pracującej nad ustawą podejmowali w tym zakresie decyzje zgodne z prawem. - We wszystkich sprawach dotyczących procedury odbywało się demokratyczne głosowanie Sejmu - podkreślił poseł. Reprezentant Sejmu odpierał też zarzuty o próbie wprowadzenia cenzury przez nadanie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji uprawnień do inicjowania działań mających na celu przestrzeganie etyki dziennikarskiej w mediach. - Słowo "etyka" istniało już w tej ustawie wcześniej. Dopisany w nowelizacji przepis ma charakter intencyjny, mogący służyć pełnej realizacji ustawy i pełnej realizacji wolności słowa - przypomniał. Prokurator Irena Okrągła mówiła natomiast, że nie ma naruszenia Konstytucji w skróceniu kadencji KRRiT, bo przepisy nie mówią nic o tym, że funkcja w Radzie jest kadencyjna. Według niej, ustawa może dowolnie te kwestie regulować.
Na rozprawie obecna była także prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska. W swoim krótkim wystąpieniu zaapelowała do TK, by w przypadku stwierdzenia niezgodności z Konstytucją ustawy i odrzucenia jej nie została przywrócona KRRiT w poprzednim składzie, która według niej była zła i upolityczniona.
AS

Niezrozumiała decyzja w sprawie nadawców społecznych
Z posłem Pawłem Kowalem (PiS), przewodniczącym sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, rozmawia Anna Skopinska

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niektóre zapisy w ustawie medialnej są niezgodne z Konstytucją. Nie podważył trybu uchwalenia tej ustawy.
- To, że Trybunał w żadnym zakresie nie zakwestionował trybu, jako przewodniczący komisji kultury mogę uznać za swój osobisty sukces. Trybunał zgodził się tylko z zarzutami RPO, i to jedynie z kilkoma, a w większości nie przyjął argumentów naszych przeciwników.

Zakwestionowano jednak zapis o nadawcach społecznych.
- Jest to dla mnie niezrozumiałe. Preferencje dla nadawców społecznych istnieją bowiem w ustawie od samego początku, a więc były 5 i 10 lat temu. Z tego wnioskuję, że państwo chce prowadzić taką politykę, i chce takich nadawców wspierać. Skoro w Polsce jest ich tylko jedenastu, to znaczy, że wsparcie naszego państwa w stosunku do ilości w innych krajach jest dalece niewystarczające.

Podczas przesłuchań przed Trybunałem bardzo często padało Pana nazwisko - mówiono, że nie dopuszczał Pan przeciwników ustawy do głosu na komisji i zarzucono, że jest Pan autorem słów: "ekspertyzy zamawia się nie po to, by członkowie komisji je czytali".
- To, co powiedział poseł Gadzinowski, jest kompletnym nonsensem. Pan poseł nie zrozumiał moich słów. To on sam zamawiał ekspertyzy po to, by przeciągać prace nad ustawą. Wtedy powiedziałem ironicznie, że być może dla niektórych ekspertyzy są jedynie po to, by je zamawiać, a nie po to, by je czytać. Teraz wyszło, że wszystko jest tak samo, tylko inaczej, jak w Radiu Erewan. Jako przewodniczący komisji, gdy któryś z posłów zachowuje się nieregulaminowo, nie dopuszczam go do głosu, ale robię tak w stosunku do każdego, także moich partyjnych kolegów.

Wiele słów krytyki padło dziś pod adresem przewodniczącej KRRiT w związku z decyzją o ukaraniu Polsatu. Jak Pan skomentuje tę decyzję?
- Można rozważać, czy kara jest wysoka, czy niska. Nie znam się na tym, bo nie zasiadałem nigdy w KRRiT. Wiem, że podobne kary zasądzano już wielokrotnie. Jest jeszcze druga kwestia: czy to jest zgodne z prawem. A to jest zgodne z prawem. Jest też trzecia kwestia: słuszne czy niesłuszne. W tej w pełni zgadzam się z Elżbietą Kruk. Uważam, że w programie wyemitowanym przez Polsat były elementy naśmiewania się z osoby niepełnosprawnej. Nawet jeżeli pani Szczuka twierdzi, że tego nie wiedziała, to były także elementy kpienia z religii i z modlitwy. A to w cywilizowanym świecie jest niedopuszczalne. Był to wielki skandal.

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-03-24

Autor: ab