Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uśpiona pamięć...

Treść

Krótka pamięć historyczna ma to do siebie, że nie postrzega (bo nie chce) wydarzeń w pewnej ciągłości historycznej i - odrzucając historyczny kontekst - zamazuje przyczyny, źródło zła, którego można by już dawno się pozbyć. Dobrze, że obowiązek przywracania pamięci wziął na siebie Teatr Telewizji, tworząc znakomitą Scenę Faktu prezentującą spektakle oparte na dokumencie. Nieocenioną rolę odgrywa tu Instytut Pamięci Narodowej jako najbardziej wiarygodne źródło, z którego czerpać mogą autorzy scenariuszy. Kilka takich przedstawień - a wszystkie świetnie zrealizowane i zagrane - mieliśmy już okazję obejrzeć. Do końca bieżącego roku czekają nas jeszcze dwa premierowe spektakle prezentowane w tym cyklu: pierwszy: "Afera mięsna", już w najbliższy poniedziałek, 29 października, drugi: "Oskarżeni" (dotyczący zabójstwa milicjanta Karosa, pierwszej głośnej sprawy stanu wojennego), 10 grudnia. Tych przedstawień nie wolno przegapić.

"Afera mięsna" autorstwa Roberta Mellera i Janusza Dymka to dramat oparty na dokumencie i w takiej też konwencji wyreżyserowany przez Janusza Dymka. Rzecz dotyczy słynnej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku sprawy korupcji w przemyśle mięsnym. Jest początek roku 1964, pierwsze kadry pokazują gigantyczną kolejkę pod sklepem mięsnym, do którego sprzedawczyni wpuszcza po kilka osób. Braki na rynku spowodowane są wysyłaniem mięsa jako stałego "haraczu" do Związku Sowieckiego. Ludzie stoją godzinami, by kupić jakiś ochłap mięsa, toteż narasta w nich agresja, którą łagodzą dowcipy opowiadane przez kolejkowiczów w stylu: - A wie pan, co taka świnia myśli, kiedy idzie na ubój? Żeby chociaż serce w kraju zostało.
Scena pod sklepem jest swego rodzaju prologiem do spektaklu. Chwilę później oglądamy kadry z uroczystości, gdzie pracownicy Miejskiego Handlu Mięsem w Warszawie świętują dziesięciolecie powstania przedsiębiorstwa MHM Praga, którego dyrektorem jest główny bohater spektaklu, Stanisław Wawrzecki (postać autentyczna, ojciec popularnego aktora Pawła Wawrzeckiego, występującego w serialach telewizyjnych, a także w teatrze). Najpierw w części oficjalnej są "nagrody i odznaczenia" dla wszystkich "mięsnych" dyrektorów, kierowników itp., znajdujących się u szczytu kariery, a potem już mocno zakrapiana alkoholem zabawa w rytmach ówczesnych przebojów, m.in. "Kuba wyspa jak wulkan gorąca". Na tej sali wszyscy są syci, bogaci, nie narzekają na złą sytuację materialną, bo - jak za chwilę się dowiemy - czerpią przeogromne korzyści finansowe, uprawiając znany dobrze także dziś proceder pt. korupcja. No i mają dobre układy w partii, bo swoimi dochodami korupcyjnymi sowicie dzielą się z ważnymi towarzyszami partyjnymi zasiadającymi w komitetach dzielnicowych. Te roześmiane, pijane twarze bawiącej się elity finansowej z początkowych scen spektaklu wkrótce zmienią się na pełne niepokoju, a w ostatnich scenach na tych twarzach będzie już tylko strach. Bo jednak ci sami towarzysze partyjni w ramach zatuszowania właściwej przyczyny braku mięsa na rynku (i nie tylko mięsa) zrobią wszystko, by narastający gniew społeczeństwa w stosunku do władz skierować na kilku ludzi biorących łapówki. Przysłany przez kogoś do komisji partyjnej list anonimowy zaczynający się od słów: "U nas w MHM wszyscy kradną..." daje początek śledztwu, a następnie procesowi pokazowemu odbywającemu się w trybie doraźnym, tak by nie można było odwołać się już od wyroku. A wyroki niewspółmierne do przestępstwa. Najwyższy otrzymał Stanisław Warzecki: karę śmierci. Wyrok wykonano.
Spektakl Dymka precyzyjnie odsłania mechanizmy tworzenia klimatu wokół sprawy tzw. zastępczej, przekierowywania gniewu społecznego z władz na grupę oskarżonych. Budowana rozmaitymi środkami, a przede wszystkim przy zmanipulowaniu mediów (duża rola Kroniki Filmowej) atmosfera ma usprawiedliwić władze. Ale ludzie wiedzą swoje i nie dadzą się tak łatwo omamić. Świetna scena sondy ulicznej, zabawna i pokazująca, że ten gniew społeczny będzie miał za jakiś czas swoje ujście we właściwym kierunku.
Przedstawienie zbudowane jest na zasadzie dramaturgii reportażowej, każda pojawiająca się na ekranie postać podpisana jest z nazwiska i funkcji, w warstwie słownej nie ma wylewności emocjonalnej, są konkrety, pytania, odpowiedzi. Stan ducha oskarżonych ma tu oddawać twarz, stąd te częste najazdy kamery na twarz. Pierwsze sceny pijanych i beztrosko bawiących się bohaterów i sceny ostatnie pokazujące ich pełne przerażenia twarze - szczególnie twarz Wawrzeckiego, granego przez Andrzeja Franczyka - to rodzaj dramaturgicznej klamry spinającej całość.
Kiedy ogląda się ten spektakl, nie sposób uwolnić się od refleksji, że korupcjogenny system, w jakim żyliśmy przez całe lata PRL, nie upadł wraz z PRL, lecz trwa. Tyle tylko, że oligarchiczny "układ", którego rodowód i obecne funkcjonowanie znakomicie pokazał Bronisław Wildstein na łamach "Rzeczpospolitej" nie tak dawno - funkcjonuje dziś w aureoli postaw pozytywnych, godnych wręcz naśladowania. A wszelkie przeciwdziałania "układowi" są przez kanapowe środowiska i podporządkowane im media wyśmiewane i ignorowane.
Temida Stankiewicz-Podhorecka

"Afera mięsna" Roberta Mellera i Janusza Dymka, reż. Janusz Dymek, zdjęcia: Andrzej Ramlau, Teatr TVP Scena Faktu, emisja 29 października 2007.
"Nasz Dziennik" 2007-10-27

Autor: wa