USA szukają wsparcia u państw arabskich
Treść
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice rozpoczęła wczoraj wizytę na Bliskim Wschodzie. Podczas czterodniowego pobytu w Egipcie, Arabii Saudyjskiej i naftowych krajach półwyspu chce przekonać kraje arabskie do udzielenia pomocy Stanom Zjednoczonym w ustabilizowaniu sytuacji w Iraku.
Głównym argumentem Rice i towarzyszącego jej ministra obrony USA Roberta Gates'a jest fakt, że destabilizacja w Iraku umacnia wpływy szyickiego Iranu, który zawsze postrzegany był z nieufnością przez zdominowane przez sunnitów kraje arabskie. Jednak to zadanie może okazać się trudne, ponieważ obserwatorzy stwierdzają wyraźne ochłodzenie stosunków na linii Rijad - Waszyngton. Istnieje podejrzenie, iż nie tylko Arabia Saudyjska, ale również inne kraje sąsiadujące z Irakiem potajemnie wspierają tamtejszy ruch oporu przeciwko amerykańskiej okupacji. - Arabia Saudyjska i niektóre inne kraje nie robią wszystkiego, co mogłyby robić, aby pomóc nam w Iraku. Czasami niektóre z nich nie tylko nie pomagają, ale nawet podejmują działania podważające nasze wysiłki na rzecz postępu - powiedział ambasador amerykański przy ONZ Zalmay Khalilzad.
Tuż przed wizytą rząd USA ogłosił pakiet pomocy wojskowej o wartości 20 miliardów dolarów dla Arabii Saudyjskiej i jej mniejszych sąsiadów, wszystko po to, aby je sobie zjednać. - Ma to na celu wzmocnienie sił umiarkowania i poparcie szerszej strategii przeciwstawiania się negatywnym wpływom Al-Kaidy, Hezbollahu, Syrii i Iranu - powiedziała amerykańska sekretarz stanu.
Rice zdecydowanie zaprzeczyła, że amerykańska pomoc militarna jest oferowana w zamian za pomoc państw arabskich w Iraku. - To nie jest kwestia zaoferowania czegoś za inną usługę. Pracujemy z tymi państwami, aby zwalczyć ekstremizm - powiedziała amerykańska sekretarz stanu.
Plany zwiększenia przez USA pomocy wojskowej dla krajów Bliskiego Wschodu ostro skrytykował szef MSZ Iranu Manuszehr Mottaki, określając je jako "bezproduktywne wysiłki". Syryjski minister spraw zagranicznych Walid Muwalim określił te plany jako "niebezpieczne". Do tej krytyki przyłączył się przedstawiciel niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, argumentując, że pomoc nie przyczyni się do demokratyzacji i stabilizacji regionu.
IB, PAP, Reuters
"Nasz Dziennik" 2007-08-01
Autor: wa