USA grożą Iranowi
Treść
Władze USA już otwarcie grożą Iranowi. Wysłanie w ostatnim czasie do Zatoki Perskiej drugiego amerykańskiego lotniskowca jest na razie sygnałem ostrzegawczym dla Iranu - przyznał w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek" wiceprezydent USA Dick Cheney. Ameryka "współpracuje z przyjaciółmi i sojusznikami, a także z organizacjami międzynarodowymi, aby przeciwdziałać irańskiemu zagrożeniu" - powiedział. W poniedziałek głos w tej sprawie zabrał prezydent George W. Bush. - Jeśli Iran nie zmniejszy swego zaangażowania wojskowego w Iraku kosztem żołnierzy amerykańskich lub niewinnej ludności cywilnej, będziemy się stanowczo bronić - ostrzegł na antenie amerykańskiego radia publicznego.
Obecne groźby wydają się pewnym przypieczętowaniem coraz bardziej samodzielnej i drastycznej polityki Iranu - nade wszystko jego zaangażowania w akcje militarne w południowym Iraku oraz pogróżek prezydenta Mahmuda Ahmadineżada pod adresem Izraela i samych Stanów Zjednoczonych, zapowiadającego rychły koniec obu państw. Ponadto Amerykanie oskarżają Iran o uzbrajanie terrorystów, m.in. o dostarczanie szyickim organizacjom paramilitarnym pocisków zdolnych do przebijania pancerza w amerykańskich pojazdach i o popieranie tych sił w dążeniu do rozpoczęcia wojny domowej z sunnitami.
Amerykanom nie podoba się również coraz silniejszy wpływ Iranu na politykę wewnętrzną Iraku. Ostatnio Teheran m.in. umocnił kontakty z trzema ugrupowaniami w Iraku, których przywódcy swego czasu spędzili wiele lat na wygnaniu w Iranie, a teraz są pełnoprawnymi uczestnikami władz irackich uzależnionych od USA.
Oliwy do ognia dolała także wypowiedź byłego ambasadora USA przy ONZ, a zarazem bliskiego sojusznika prezydenta Busha Johna Boltona, który w wywiadzie dla francuskiego "Le Monde" przyznał, że zjednoczony Irak nie leży w interesie strategicznym Stanów Zjednoczonych. "W strategicznym interesie Stanów Zjednoczonych nie mieści się to, czy będzie jeden, czy trzy Iraki. Stany Zjednoczone mają natomiast strategiczny interes w tym, by zapewnić, że to, co powstanie, nie będzie całkowicie nieudanym państwem, które stanie się azylem dla terrorystów albo nawet państwem terrorystycznym" - powiedział. Czyżby zatem - wbrew zapewnieniom, że Ameryka jest za utrzymaniem integralności Iraku w obecnych granicach - jedynie podział Iraku miał umożliwić zakończenie krwawej, pochłaniającej coraz więcej ofiar wojny?
AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-01-31
Autor: wa