Urząd Regulacji Energetyki nie uwolni cen
Treść
Ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nie będą od przyszłego roku regulowane przez rynek. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zdecydował, że nie uwolni od stycznia 2009 r. cen energii. Nie oznacza to jednak, że za prąd nie będziemy od nowego roku płacić więcej. Wzrost cen węgla sprawi, że za prąd i tak trzeba będzie zapłacić więcej. Jednakże podwyżka powinna być mniejsza niż w przypadku uwolnienia cen.
Docelowo ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych powinny być kształtowane przez rynek, lecz na razie uwolnione nie zostaną - wynika ze stanowiska Urzędu Regulacji Energetyki. - Nie powiem, czy to nastąpi w połowie przyszłego roku, czy za dwa lata - tłumaczył decyzję o wstrzymaniu uwolnienia cen energii dla odbiorców indywidualnych prezes URE Mariusz Swora. Według niego, uwolnienie cen będzie mogło nastąpić, jeżeli na rynku dojdzie do wzmocnienia konkurencji między firmami energetycznymi, jeżeli wzmocniona zostanie pozycja regulatora rynku, czyli Urzędu Regulacji Energetyki, jak również jeśli wzmocniona będzie pozycja konsumenta. Obecnie jednak, zdaniem prezesa URE, efektywna konkurencja na rynku energii praktycznie nie istnieje. W takiej sytuacji uwolnienie cen dla gospodarstw domowych skutkować mogłoby przede wszystkim jednym - wyraźnym wzrostem rachunków płaconych przez nas za prąd. Pojawiały się różne szacunki wzrostu cen energii elektrycznej po uwolnieniu rynku. Od 15 proc., 20 proc. przez 30 proc. i nawet dużo więcej.
Z informacji Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że w zeszłym roku firmy energetyczne nie robiły praktycznie nic, aby powalczyć o nowych klientów. Na uwolnionym rynku energii dla firm URE zanotował jedynie 24 przedsiębiorstwa na 2,5 miliona odbiorców, które zmieniły sprzedawców energii. W przypadku gospodarstw domowych na zmianę sprzedawców zdecydowało się 159 na 13,5 miliona. Według Swory, procedura zmiany sprzedawcy energii powinna zostać uregulowana wprost w prawie energetycznym. A przede wszystkim odbiorcy energii powinni być rzetelnie informowani o swoich prawach. - Odbiorcy nie mają wiedzy o swoich prawach na rynku energii, nie wiedzą, że "prąd w gniazdku" może pochodzić od różnych sprzedawców - dodał prezes URE. O tym, jak zmienić sprzedawcę, Urząd Regulacji Energetyki informuje na swojej stronie internetowej. W ubiegłym tygodniu minister gospodarki - wicepremier Waldemar Pawlak, zwracał nawet uwagę, że "typowy pakiet domowy energii 2200 kWh rocznie" dostępny jest w niektórych regionach w kraju za 850 zł, a w innych nawet za 1200 złotych.
Dla uwolnienia cen energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych brakowało również woli politycznej. Jeszcze w zeszłym tygodniu, gdy oczekiwano na decyzję prezesa URE, Pawlak próbował łagodzić apetyty firm energetycznych, stwierdzając, że "powinny zachować większy umiar w podnoszeniu cen prądu". Zaznaczał przy tym, że choć decyzja o uwolnieniu cen zależy od prezesa URE, to jego zdaniem powinno to zależeć od wprowadzenia mechanizmów konkurencji. Decyzję o uwolnieniu cen podjął w październiku zeszłego roku poprzedni szef URE Adam Szafrański. Kilka dni później, w wyniku decyzji ustępującego już wtedy premiera Jarosława Kaczyńskiego, został zdymisjonowany.
Pół miliarda zaległości
Decyzja o wstrzymaniu uwolnienia cen energii dla odbiorów indywidualnych oznacza, że firmy energetyczne w dalszym ciągu będą musiały przedkładać nowe taryfy do akceptacji Urzędowi Regulacji Energetyki. Nie oznacza to jednak, że URE nie zaakceptuje zaproponowanych w taryfach podwyżek. A to ze względu - jak tłumaczy URE - na "obiektywne czynniki", jak np. wzrost cen węgla. Firmy energetyczne oczekujące uwolnienia cen mówią również o potrzebie środków na nowe inwestycje, zwłaszcza związane z ochroną środowiska. - Co możemy zrobić, to zapobiegać niekontrolowanemu wzrostowi cen - tłumaczył Swora.
Każdy procent podwyżki oznacza jednak coraz więcej osób niepłacących za prąd. Na koniec II kwartału kwota niezapłaconych przez gospodarstwa domowe rachunków za prąd sięgnęła niespełna 450 mln zł, co rozkłada się na ponad 2,7 mln niezapłaconych rachunków. Zanotowane zaległości wynoszą od jednego dnia aż do 12 lat. Z badań URE wynika, że najbardziej wrażliwe na podwyżki cen prądu są gospodarstwa domowe, w których głowa rodziny pozostaje bez pracy, jak również rodziny wielodzietne, samotni rodzice z dziećmi, a także rodziny rolnicze i renciści.
Według URE, kłopoty z opłatą rachunków za prąd ma 785 tys. gospodarstw domowych, czyli około 8,6 proc. Podwyżki cen energii o 10 proc. mogą sprawić, że ta liczba gospodarstw domowych, ogarnięta "ubóstwem energetycznym", zwiększy się do miliona, a rachunki wyższe o 30 proc. oznaczałyby, że na opłaty za energię pieniędzy nie będzie miało ponad 1,5 miliona gospodarstw domowych.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2008-09-30
Autor: wa