Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Urban skarży Polskę

Treść

Redaktor naczelny brukowca "Nie" Jerzy Urban skierował skargę wobec państwa polskiego do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z powodu wyroku skazującego go na 20 tys. zł grzywny za umyślne i świadome znieważenie Ojca Świętego Jana Pawła II.

Jerzy Urban zarzuca polskim sądom "wielokrotne naruszenie" Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez przeprowadzenie nierzetelnych procesów i ograniczenie wolności słowa. Nie wiadomo, czy trybunał, po wstępnym rozpoznaniu, dopuści skargę do rozpatrzenia, ani kiedy się nią zajmie. Zwykle na rozpatrzenie skargi czeka się 3-4 lata.
Redaktorowi naczelnemu "Nie" nie podoba się wyrok, który zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie w marcu tego roku. Sąd ten podtrzymał wcześniejszy wyrok skazujący Urbana na 20 tys. zł grzywny za to, że w 2002 r. w felietonie zamieszczonym na łamach swojego pisma umyślnie i świadomie znieważył Ojca Świętego Jana Pawła II. Sąd w uzasadnieniu przytoczył fragmenty opinii biegłych: prasoznawcy i językoznawcy, które stwierdzały, że dopuścił się on przekroczenia granic krytyki, ośmieszał Papieża i drwił z niego, a użyte środki językowe miały charakter lekceważący, pogardliwy i znieważający, a także zawierały wulgaryzmy. W ocenie sądu, data publikacji artykułu nie była przypadkowa i zbiegła się z przyjazdem Ojca Świętego do Polski.
Do podobnych wniosków doszedł Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku ze stycznia 2005 r., stwierdzając, że Urban w sposób bezpardonowy zaatakował Ojca Świętego, używając zwrotów poniżających i ośmieszających, a także naruszył cześć i godność Papieża.
ZB



Redaktor Wojciech Reszczyński:
Jerzy Urban absolutnie przekroczył granice wolności słowa zarówno w stosunku do osoby Jana Pawła II, jak i - w tym przypadku - głowy Państwa Watykańskiego. Sprawa byłaby wielkim skandalem, gdyby sąd uznał, że redaktor "Nie" działał w granicach wolności słowa.
Jeśli Urban odwołuje się do argumentu wolności słowa, to postępuje nielogicznie, ponieważ w tej sytuacji nie powinien się procesować z prof. Ryszardem Benderem, który nazwał go "Geobbelsem stanu wojennego", a który przecież korzystał z wolności słowa. Urban czuł się wówczas urażony, więc chyba rozumie, co to znaczy czuć się urażonym.
not. ZB

"Nasz Dziennik" 2006-07-20

Autor: wa