Przejdź do treści
Przejdź do stopki

UPA to zbrodniarze, nie bohaterowie

Treść

Rząd bagatelizuje zapowiadane przez ukraiński rząd działania zmierzające do uhonorowania bojówkarzy UPA, odpowiedzialnych za śmierć dziesiątek tysięcy Polaków, specjalną ustawą i zaszczytnym tytułem kombatanta - wynika z wczorajszego wystąpienia w Sejmie Janusza Stańczykowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zdaniem byłych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, nasz kraj powinien zdecydowanie interweniować, by nie dopuścić do fałszowania historii. Instytut Pamięci Narodowej prowadzi 59 śledztw w sprawie zbrodni popełnionych przez członków UPA na polskiej ludności cywilnej.
- Dziwię się, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych podchodzi tak obojętnie do całej sprawy. Oczywiście, nie wolno nam ingerować w wewnętrzne sprawy Ukrainy, ale honorowanie członków UPA tytułem kombatanta przy braku reakcji polskiego rządu jest bulwersujące - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jan Podhorski, prezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w Wielkopolsce. Kombatanci Polski Podziemnej są zbulwersowani brakiem reakcji polskiego rządu na działania strony ukraińskiej zmierzające do uhonorowania członków OUN - UPA zaszczytnym tytułem kombatanta walk o niepodległość. 14 października, w 64. rocznicę powstania UPA, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko podpisał dekret uznający Ukraińską Powstańczą Armię za ruch wyzwoleńczy. I choć decyzja ma znaczenie przede wszystkim propagandowe, nie ma on bowiem prawnych możliwości nadawania komukolwiek statusu kombatanta, a jego dekret jest raczej formą zalecenia dla Parlamentu Ukrainy, to jednak budzi ona spore wątpliwości. Zwłaszcza wśród tych, którzy pamiętają bestialstwa popełniane na cywilnej ludności Polski przez bojówkarzy OUN - UPA. - Tysiące Polaków zginęło właśnie z rąk UPA, wielu z nas walczyło w obronie naszych rodzin właśnie z banderowcami, rezunami - podkreśla Podhorski.
Politycznego znaczenia deklaracji prezydenta Juszczenki nie powinno się lekceważyć również dlatego, że nie był to z jego strony pierwszy wyraźny sygnał daleko idącej sympatii w stosunku do tych, którzy pod znakiem tryzuba dopuszczali się licznych zbrodni ludobójstwa. W sierpniu 2004 "Nasza Ukraina" była współorganizatorem (razem z Blokiem Julii Tymoszenko) ogólnoukraińskiej akcji pod hasłem: "Wołyń - ukraińska ziemia; OUN i UPA - nasi bohaterowie". Pikietowano między innymi pod polską ambasadą. Również w sierpniu bieżącego roku podczas odbywającego się zjazdu UPA prezydent Ukrainy powiedział: "OUN może być chwalebnym przykładem dla wielu politycznych i społecznych sił Ukrainy. Jestem przekonany, że Wasza organizacja nadal pozostanie jednym z kamieni węgielnych budowy państwa ukraińskiego (...) sława Ukrainie".
Brak reakcji polskiego rządu na zaskakujące deklaracje prezydenta Juszczenki, budzące równie uzasadnione kontrowersje, jak kilka lat wcześniej publicznie składane wyrazy uznania kanclerza Jorga Heidera wobec Waffen SS, spotkały się z reakcją posła Marka Kawy (LPR), który w czwartek na forum Sejmu pytał o powody dyplomatycznego marazmu. Kawa podkreślał, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno stanowczo sprzeciwiać się próbom fałszowania wzajemnej historii przez stronę ukraińską. Wypowiedź Janusza Stańczyka, podsekretarza stanu w MSZ, wskazuje jednak, że takiej reakcji nie będzie, a Polska przemilczy całą sprawę w imię "budowania dobrych stosunków". - Dekret Juszczenki nie powoduje bezpośrednich konsekwencji prawnych - bagatelizował Stańczyk.
Wydaje się jednak, że polska dyplomacja, nie podejmując w tej sprawie żadnych działań, strzela sobie "samobójczą bramkę". Trudno bowiem spodziewać się "budowy dobrych stosunków polsko-ukraińskich" w przyszłości, jeżeli w myśl dekretu Juszczenki w ukraińskich szkołach młodzież uczyć się będzie o rzekomo "narodowowyzwoleńczej walce UPA", a w gronie "śmiertelnych wrogów" (jak głosiła ideologia OUN - UPA), z którymi zmagali się bojówkarze UPA, wymienieni będą przede wszystkim Polacy.
W chwili obecnej Instytut Pamięci Narodowej prowadzi 59 śledztw dotyczących zbrodni ludobójstwa popełnionych przez UPA na Polakach. Jednym z najbardziej okrutnych mordów było spalenie żywcem około 100 Polaków, dzieci i kobiet, w Lubieszowie pod koniec 1943 roku. Szacuje się wstępnie, że w latach 1942-1944 UPA wymordowała łącznie 120-200 tysięcy Polaków.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-11-17

Autor: wa