Uniwersytet "zbyt katolicki"
Treść
Międzyuczelniana agencja federalna zwróciła się do Rady Naukowej Uniwersytetu Świętego Franciszka Ksawerego w Chicago z pytaniem, czy ta katolicka uczelnia jest wystarczająco... religijna. Poszło o to, że być może faworyzuje katolicyzm. Na tej podstawie samorządowcy chcą uniwersytetowi odebrać uprawnienia, które przysługują wszystkim instytucjom wyznaniowym. To już drugie tego typu zapytanie ze strony władz federalnych, które próbują ingerować w wewnętrzne sprawy uczelni.
Chicagowska Krajowa Rada Naukowa (NRLB) oceniła, że Uniwersytet Świętego Franciszka Ksawerego "działa jak świecka instytucja edukacyjna lub uniwersytet". Rada wprawdzie uznała zaangażowanie Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia jako jednego z najważniejszych religijnych sponsorów uczelni, lecz jednocześnie stwierdziła, że siostry nie uczestniczą w administrowaniu szkołą, co w ich ocenie może prowadzić do pogwałcenia jej statutu. Władze orzekły na tej podstawie, że uczelnia nie jest zależna od Sióstr Miłosierdzia.
Jednak główny zarzut Rady dotyczy tego, że w swoim statucie uniwersytet stosuje się do wskazówek zawartych w konstytucji apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II o uniwersytetach katolickich "Ex corde Ecclesiae". Według międzyuczelnianego samorządu, dokument ten "w nieskrępowany sposób pozwala na wpajanie studentom doktryny katolickiej". W ten sposób, zdaniem Rady, uczelnia łamie podstawowe prawo studentów do edukacji bez względu na ich przekonania religijne.
- To jawne pogwałcenie zasad wolności religijnej, jakiego dopuszcza się ta federalna agencja, pytając, czy nasza instytucja jest "wystarczająco" religijna. Na takie pytanie może odpowiedzieć jedynie Kościół - podkreśla Patrick J. Reilly, przewodniczący Cardinal Newman Society. Jego zdaniem, podobne akcje NRLB unaoczniają potrzebę silnej publicznej oraz prawnej obrony wolności religijnej w katolickich instytucjach, a także pełnej i szczerej odnowy tożsamości katolickiej na uniwersytetach. - Każdy katolik powinien zaangażować się w tę walkę - wzywa Reilly.
Władze uniwersytetu uważają, że nie muszą tłumaczyć się ze swojej religijności świeckim organom. Podkreślają, że to niespotykane, żeby to one decydowały o "stopniu religijności" danej instytucji. - Sprawa więc sprowadza się do tego, czy to Kościół katolicki i biskupi, czy może NRLB będą ustalać naszą tożsamość religijną - zauważa rektor uczelni Christine M. Wiseman.
Wiseman nie zgadza się z decyzją Rady o cofnięciu uczelni przywilejów. Jednocześnie zwróciła się z pytaniem do sądu, czy tego typu organ ma prawo decydować w tak poważnych kwestiach w odniesieniu do uczelni utrzymywanych całkowicie przez organizacje religijne. Jak podkreślają przedstawiciele uniwersytetu, odwołanie się do sądu okręgowego raczej nie zakończy tego wątku. Są przekonani, że to kolejny etap walki z uczelniami katolickimi, a sprawa prawdopodobnie dotrze w końcu do Sądu Najwyższego.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-06-16
Autor: jc