Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unijne parytety

Treść

Trzy urzędniczki piastujące wysokie urzędy unijne domagają się, aby przy rozdziale nowych stanowisk przewidzianych traktatem lizbońskim uwzględniać kryterium płci. Wystosowały w tej sprawie specjalny list do decydentów Unii Europejskiej.

Przed nadzwyczajnym szczytem w Brukseli, w trakcie którego przywódcy 27 krajów mają wybrać pierwszego prezydenta Unii Europejskiej, wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej i sekretarza generalnego Rady UE, trzy unijne urzędniczki rozpoczęły walkę o przyznanie jednego z tych stanowisk kobiecie. "Właściwy człowiek na właściwym stanowisku to często kobieta. Mianowanie kobiet uczyniłoby Europę bogatszą i bardziej reprezentatywną, a także zbliżyłoby ją do obywateli" - napisały w specjalnym liście komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Margot Wallström i wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Diana Wallis.
Adresowane do unijnych przywódców pismo opublikował wczoraj brytyjski dziennik "Financial Times". Autorki listu ubolewają nad faktem, że nadal bardzo mało kobiet piastuje wysokie stanowiska w polityce. Dlatego domagają się przyznania przynajmniej jednego z trzech stanowisk, które mają być obsadzone w czwartek, właśnie kobiecie.
Przypominając, że w ciągu najbliższych tygodni wybrany zostanie również nowy skład Komisji Europejskiej, urzędniczki wyrażają obawę, że liczba kobiet w tym gremium może jeszcze zmaleć. "Wygląda na to, że w nowej Komisji będzie nawet mniej kobiet niż obecnie" - czytamy w liście.
Kroes, Wallström i Wallis zapewniają, iż kandydatkom "nie brak ani nazwisk, ani umiejętności i kompetencji". Ale oprócz tych kryteriów domagają się jeszcze wprowadzenia kryterium płci.
Do tej pory zaledwie trzy z dwudziestu krajów, które ujawniły już swoich kandydatów na stanowisko komisarza, proponują właśnie kobietę. Wśród nich są Cypr, Luksemburg i Rumunia. Oczekuje się jednak, że także Dania, Irlandia i Szwecja pójdą ich śladem. Tymczasem w dotychczasowej Komisji na 25 miejsc kobietom przypadło 8.
Jak przedstawiają się te statystyki w przypadku obsady stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej? Wśród faworytów - premiera Belgii Hermana Van Rompuya, premiera Holandii Jana Petera Balkenendego i byłego szefa brytyjskiego rządu Tony'ego Blaira, jedynie w dalszej kolejności wspomina się byłą łotewską prezydent Vairę Vike-Freibergę.
Grupa posłanek do PE w liście do brukselskiego tygodnika "European Voice" zagroziła, że jeśli ta nierównowaga się utrzyma, wówczas podniosą tę kwestię podczas parlamentarnych przesłuchań nowo wybranej Komisji.
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2009-11-17

Autor: wa