Unia wyrównuje, ale nie szanse
Treść
Mimo że w opinii ekspertów harmonizowanie podatków w Unii Europejskiej będzie miało negatywny wpływ na dalszy rozwój gospodarczy poszczególnych krajów członkowskich, Komisja Europejska forsuje niekorzystne zmiany. Na pierwszy ogień pójdzie prawdopodobnie unifikacja baz podatku CIT. Analitycy są zgodni - dla wszystkich państw o niskiej stawce tego podatku, w tym dla Polski, jakakolwiek zmiana baz podatku CIT będzie oznaczała podwyżkę i utratę konkurencyjności, podczas gdy np. dla Niemiec, gdzie stawka jest chorendalnie wysoka, realne obniżenie obciążeń. Unifikację może opóźnić Irlandia, ostro krytykująca pomysł. Planowanym zmianom sprzeciwiają się również polscy przedsiębiorcy. Politycy Platformy Obywatelskiej nie mają jednoznacznego zdania w tej kwestii. Nie ma mowy o zrównaniu stawek, ale ujednolicenie podstaw naliczania jest krokiem w dobrym kierunku - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł PO Zbigniew Chlebowski, który uważa, że to ułatwi działalność polskim przedsiębiorcom.
Stawka podatku CIT, czyli podatku dochodowego od osób prawnych, który płacą głównie przedsiębiorstwa jest silnie zróżnicowana w całej Europie. Najwyższa jest w Niemczech (38 proc.) i Włoszech (37 proc.). We Francji wynosi ona 33 proc., w Szwecji - 28, w Portugalii - 27 procent. Na tym tle najbardziej konkurencyjne są Polska i Słowacja - 19 proc., Węgry - 16 proc., Litwa i Łotwa - 15 proc., Irlandia - 12 proc. oraz Cypr - 10 procent.
- Aktualnie podatek CIT jest w gestii państw członkowskich. Próby komisarza László Kovácsa polegają na tym, żeby nie tyle ujednolicać stawkę, ile ujednolicić bazę podatkową, czyli - mówiąc prościej - to, co jest kosztem, a co kosztem być nie może przy obliczaniu podatku CIT. Taka harmonizacja jest tylko i wyłącznie krokiem pośrednim do pełnej harmonizacji podatków i z tego powodu należy przeciwko niej protestować - tłumaczy eurodeputowany Konrad Szymański (PiS). Tym sposobem zostanie zneutralizowana konkurencyjność między państwami Unii. Unifikacja baz podatku CIT oznacza zneutralizowanie konkurencyjości między państwami Unii. Zunifikowany system będzie fakultatywny, co oznacza, iż - przynajmniej w pierwszym okresie funkcjonowania - nie będzie obowiązkowy, czego efektem będzie dodatkowe skomplikowanie i tak zagmatwanego systemu podatkowego poszczególnych państw Wspólnoty.
- Jesteśmy przeciwko unifikacji stawek, natomiast można rozmawiać na temat bazy, po zapoznaniu się ze szczegółami - oświadczył poseł Adam Szejnfeld (PO). Jego zdaniem, unifikacja baz nie musi w przyszłości oznaczać unifikacji stawek i nie może, jeżeli takie będzie stanowisko Polski czy krajów członkowskich. Podobnego zdania jest poseł Zbigniew Chlebowski (PO).
- Polska nie powinna się godzić, po pierwsze, na jakiekolwiek ujednolicanie stawek, bo w tym obszarze może mieć znaczącą przewagę nad innymi krajami Unii, gdyby tylko chciała, a poza tym może wprowadzić inne, bardziej sensowne rozwiązania niż podatek CIT - uważa Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
Irlandczycy wypowiedzą się w sprawie nowego unijnego traktatu w referendum, co przewiduje konstytucja. Jeżeli przed terminem głosowania KE podejmie konkretne decyzje w sprawie unifikacji baz podatku CIT, której Irlandia się sprzeciwia, może się zdarzyć, że zarówno traktat, jak i reforma podatkowa zostaną przez ten kraj odrzucone. Członkowie KE opowiadają się za tym, aby reformę przeprowadzić dopiero po irlandzkim referendum.
UE nie jest jednolitym mechanizmem, zatem przepisy podatkowe powinny być dostosowane do potrzeb gospodarczych danego kraju. - UE jako całość straci na tym, jeśli pozbędzie się konkurencji podatkowej między państwami członkowskimi - stwierdza poseł Szymański.
- Konkurencja taka służy bowiem dobrze optymalizacji polityk podatkowych w UE - ocenia. Zgodnie z proponowaną zmianą, jeżeli państwo członkowskie chciałoby zintensyfikować działalność gospodarczą poprzez obniżenie stawki lub przyznanie ulg w danej dziedzinie, nie będzie mogło tego zrobić bez zgody pozostałych 26.
Ingerencja unijna w wewnętrzne systemy podatkowe, czego początkiem jest propozycja Kovácsa, stanowi niebezpieczny precedens, który może doprowadzić do podporządkowania ekonomii słabszych krajów unijnych interesom silniejszych.
- Tego typu działanie byłoby dla Polski szkodliwe - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Bogdan Pęk, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Ligi Polskich Rodzin. - Zagraniczne firmy za wszelką cenę poszukują rynków czy takich miejsc inwestowania, gdzie ten podatek jest minimalny bądź też jest prekluzja podatkowa na wiele lat - skonstatował.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-11-08
Autor: wa