Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia nakłania do łamania prawa

Treść

Komisja Europejska oczekuje, że Polska jak najszybciej ratyfikuje traktat lizboński. Nadzieję na to żywią również Francuzi. - Kilkanaście lat po upadku Układu Warszawskiego i pięć lat po nowym rozszerzeniu UE nie chcemy, by Polska była powodem nowych podziałów w Europie - stwierdziły wczoraj źródła w Pałacu Elizejskim, najwyraźniej zapominając, że po odrzuceniu dokumentu przez Irlandię, zgodnie z unijnym prawem nie może on wejść w życie.

Najwyraźniej Komisja Europejska wcale nie zamierza przestrzegać przyjętego w Unii prawa. - Polska, tak samo jak inne kraje członkowskie UE, podpisała traktat i zobowiązała się do jego ratyfikacji - powiedziała podczas konferencji prasowej rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen. W podobnym tonie wypowiedział się minister spraw zagranicznych Hiszpanii Miguel Angel Moratinos, który stwierdził wczoraj, że po wejściu do UE Polska wzięła na siebie pewną odpowiedzialność i powinna respektować konstytucyjne procedury. Najwyraźniej również Hiszpanię ogarnęła polityczno-prawna amnezja, zapomniała ona bowiem, iż z punktu widzenia prawa o losie traktatu zadecydowała już Irlandia i sprawa ta nie powinna stanowić tematu do dyskusji. Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Komisja Europejska nie jest organem upoważnionym do tego, żeby oceniać decyzje poszczególnych przywódców państw.
Wczorajsza reakcja strony unijnej jest następstwem wypowiedzi prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla "Dziennika" stwierdził, że obecnie podpisanie traktatu lizbońskiego po jego odrzuceniu przez Irlandię jest bezprzedmiotowe. Lech Kaczyński, zapytany, dlaczego nie chce podpisać traktatu reformującego, stwierdził, że wynika to z tego, iż Polska przestrzega zasady jednomyślności i przede wszystkim szanuje wolę wszystkich narodów, nawet dużo mniejszych niż nasz. Powiedział, że postrzeganie Polski jako "hamulcowego Europy" jest nieprawdziwe. Także Niemcy wstrzymują się z podpisaniem dokumentu. Jednak zdaniem Hansen, sytuacja Polski różni się od niemieckiej, gdyż prezydent Horst Koehler musi poczekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności traktatu z niemiecką konstytucją. Również politycy austriaccy sprzeciwiają się wprowadzeniu w życie postanowień z Lizbony i domagają się referendum w tej sprawie. W Austrii pojawiają się także głosy o ewentualnej rezygnacji tego kraju z członkostwa w unijnych strukturach.
Także Francja, która objęła wczoraj sześciomiesięczne przewodnictwo w Unii, zapowiedziała, że będzie naciskać na polskiego prezydenta. Według francuskich polityków, najlepszym argumentem przekonującym Polskę do przyjęcia traktatu będzie rozszerzenie Unii o Bałkany i ewentualnie o Ukrainę. Francja zapowiedziała, że podczas swojego przewodnictwa na pierwszym miejscu będzie stawiała szukanie rozwiązania na "wyjście z impasu" po irlandzkim "NIE". Będzie także dążyła do rozpoczęcia pertraktacji z Czechami, które podobnie jak Polska w dalszym ciągu nie ratyfikowały traktatu z Lizbony.
Do chwili obecnej traktat przyjęło 19 parlamentów europejskich, jednak jak dotąd tylko 11 krajów zakończyło cały proces ratyfikacyjny.
MBZ, PAP

"Nasz Dziennik" 2008-07-02

Autor: ab