Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia musi zdecydować, czym ma być

Treść

Fiasko szczytu Unii Europejskiej odbiło się głośnym echem w Europie. Większość mediów w krajach UE uznała je za oznakę największego kryzysu w historii tego tworu. Prasa niemal zgodnie winą za niepowodzenie negocjacji w Brukseli obarczyła Wielką Brytanię i Holandię.

Francja
Fiasko unijnego szczytu jest dla socjalistycznej gazety "Liberation" drugim Waterloo. Dziennik pisze, że "zarówno plan B(lair), jak C(hirac) aktualnie nie mają poparcia większości Europejczyków. Zdaniem "Liberation", "trzeba wypracować projekt mający ekonomiczną elastyczność, opiekę socjalną i otwarty na świat". Gazeta dodaje też, że powinien on być demokratycznie zaakceptowany. W oczekiwaniu na ten "plan D" Europa doświadczyła w nocy z piątku na sobotę Waterloo - konkluduje dziennik.
Według "Le Figaro", "europejscy przywódcy oszczędzili sobie dogłębnej dyskusji o przyszłości Europy. Odłożyli na później poszukiwanie rozwiązań. (...) Tony Blair przechwalał się swoim angielskim modelem trzeciej drogi, liberalnym i socjalnym, który jest najlepszą, jego zdaniem, odpowiedzią na problemy Starego Kontynentu. Zaś Jacques Chirac podjął samotną ofensywę przeciw rozszerzeniu, szybko skontrowaną przez Niemcy, Szwecję i Austrię. Dziennik pisze też, że "masowe 'nie' francuskiego i holenderskiego referendum powinno skłonić do rewizji politykę zagraniczną Francji "wobec Europy Wschodniej". "Le Figaro" wskazuje, że francuska dyplomacja "zbyt systematycznie, wbrew opinii nowych partnerów, popierała politykę Moskwy".
Wschodni Europejczycy nie zapomnieli - przypomina gazeta - słów Jacques'a Chiraca, "zapraszającego" ich do "zamknięcia się", kiedy zabrali głos w sprawie konfliktu w Iraku, które wypowiedział dlatego, że zamierzali oni wspierać politykę Waszyngtonu.
Franciszek L. Ćwik, Caen

Niemcy
Kanclerz Gerhard Schroeder winą za fiasko szczytu w Brukseli obarczył przywódców Wielkiej Brytanii i Holandii.
Niemiecka prasa podkreśla, że Unia znalazła się w największym kryzysie w swojej historii. Problem odrzucenia w referendum przez Francję i Holandię konstytucji unijnej, ponadto kompletna klapa z budżetem na lata 2007-2013 oznaczają, że poszczególne kraje już dawno zapomniały o podstawowych zasadach jakiejkolwiek solidarności i myślą jedynie o sobie. Taką diagnozę postawił m.in. dziennik "Frankfurter Rundschau". Według gazety, odpowiedzialność za kryzys w Unii ponoszą nie obywatele, lecz przywódcy, którzy zaprzepaścili szansę na porozumienie. "Obecnie brak jest wystarczającej woli i odwagi, by zerwać ze zwyczajem wykorzystywania Brukseli jedynie do walki o narodowe interesy - stwierdza niemiecki dziennik.
Waldemar Maszewski, Hamburg

Włochy
Również włoskie gazety piszą o kryzysie UE, zastrzegając, że nie oznacza to jednak jeszcze końca Unii, a jedynie jej osłabienie. "Europa nie umarła w Brukseli, pogrążyła się natomiast w przeciętności, która może być chroniczna. (...) Zdjęła maskę. Unia pokazała, że co najwyżej może być przez dłuższy czas zwykłą strefą wolnego handlu, a nie podmiotem politycznym, zdolnym występować na scenie międzynarodowej obok wielkich ośrodków władzy. W obliczu amerykańskiego supermocarstwa i zalewających wszystkich Chin oraz rosnących w siłę Indii Europa wydaje się klubem skłóconych kupców i sfrustrowanych konsumentów" - pisze rzymski dziennik "La Repubblica". Jego komentator podzielił poczucie wstydu wyrażone przez premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera, który ubolewał nad tym, że nowi członkowie Unii musieli być świadkami poważnego konfliktu.
Z kolei dziennik ekonomiczny "Il Sole-24 Ore" zauważył, że szczyt w Brukseli zamknął pewną epokę w dziejach Unii, gdyż skończyła się wspólnotowa Europa, która narodziła się po wojnie. Jak pisze gazeta, w najbliższych dwóch latach w Unii nie dojdzie do żadnego przełomowego wydarzenia, a to dlatego że w Polsce, Niemczech i we Włoszech odbędą się wybory. "Chcąc nie chcąc Europa będzie jednak musiała zmienić skórę, model, przywódców, politykę i ambicje" - twierdzi gazeta, która za zwycięzcę szczytu w Brukseli uważa premiera Tony'ego Blaira. W Brukseli - podkreślono na łamach "Il Sole-24 Ore" - doszło do starcia dwóch ideologii: integracji i wolnego rynku, a wygrała ta druga.

Welka Brytania
Tony'emu Blairowi grozi izolacja z powodu odrzucenia kompromisu w sprawie brytyjskiego rabatu budżetowego na unijnym szczycie, a fiasko rozmów w Brukseli jest złą wróżbą w przededniu brytyjskiego przewodnictwa w drugim półroczu br. - oceniła z kolei sobotnia prasa brytyjska. Dla "Guardiana" unijny kryzys w UE na tle konstytucji i budżetu to największa od 20 lat szansa dla Brytyjczyków na to, by ukształtować Unię na swoją modłę, zwłaszcza w aspekcie Wspólnej Polityki Rolnej. "Gdy Jacques Chirac uchodzi za 'chorego człowieka Europy', a kanclerz Gerhard Schroeder najprawdopodobniej przegra wrześniowe wybory na rzecz proatlantyckiej Angeli Merkel, Blair ma niezrównaną szansę takiego ukształtowania Europy, by odpowiadała brytyjskiemu interesowi" - napisał dziennik brytyjskiej lewicy. W komentarzu redakcyjnym ta sama gazeta zauważa, że szansy tej nie uda się Blairowi wykorzystać w warunkach politycznie niepożądanej izolacji, a po wyciszeniu atmosfery wokół brukselskiego szczytu premier Wielkiej Brytanii powinien ustosunkować się do kwestii rabatu, który osłabia brytyjskie pretensje do przewodniej roli w Europie.
WP, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-06-20

Autor: ab