Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia musi się określić

Treść

Z Reynaldem Secherem, historykiem i politologiem, rozmawia Franciszek Ćwik

Jak było do przewidzenia, szczyt w Brukseli potrafił jedynie wyrazić swój werbalny sprzeciw wobec niektórych poczynań Rosji w Gruzji. Wbrew buńczucznym zapowiedziom Paryża skończyło się na słownych deklaracjach. Z czego to wynika?
- Jest to konsekwencja militarnej słabości Europy i jej uzależnienia od dostaw rosyjskiej energii. W sytuacji kiedy Moskwa z roku na rok zwiększa swój budżet wojskowy, a Francja, błędnie oceniając, że nie ma zagrożenia, zmniejsza go, trudno się dziwić, że potencjał militarny Unii staje pod znakiem zapytania. Pozostaje też problem uzależnienia energetycznego, który Moskwa z premedytacją wykorzystuje, realizując swoją imperialną politykę.

Szczyt w Brukseli był wyraźnym dowodem na to, że Unia nie jest jednością, i że najsilniejsze ekonomicznie państwa decydują o jej polityce. Czy w tej sytuacji można mówić o unijnej jedności?
- Oczywiście, że nie można. Problem jest znacznie szerszy. Gruziński kryzys postawił pytanie o model funkcjonowania Unii. To że ludzie odrzucją obecną koncepcję Unii, ograniczającą się jedynie do ekonomicznych elementów, stało się teraz zdecydowanie wyraźne. Już czas poddać pod narodowe referenda całą koncepcję europejskiej integracji.

Myśli Pan, że jest to realne?
- Niestety, nie, ponieważ za kilka tygodni kryzys w Gruzji zostanie zpomniany i wróci się do dawnej, błędnej ideologii unijnej integracji, ignorującej polityczne i ekonomiczne interesy jej członków.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-09-03

Autor: wa