Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia Europejska zaniepokojona

Treść

Unia Europejska jest coraz bardziej zaniepokojona przedłużającym się kryzysem w ukraińsko-rosyjskich rozmowach dotyczących cen gazu dostarczanego na Ukrainę w przyszłym roku, nie zamierza jednak interweniować w sporze. Austria, która 1 stycznia obejmie przewodnictwo w Unii Europejskiej, próbuje rozwiać obawy o stabilność dostaw tego surowca do UE w przyszłym roku.
W efekcie przedłużającego się ukraińsko-rosyjskiego sporu o ceny gazu w przyszłym roku austriacki minister gospodarki Martin Bartenstein oświadczył, że "Europa potrzebuje więcej inwestycji i większej dywersyfikacji źródeł energii". Cytowany wczoraj przez brytyjski dziennik "Financial Times" austriacki minister podkreślił konieczność inwestowania w nowe gazociągi, w tym projekt "Nabucco", łączący Turcję z Austrią.
Z kolei francusko-belgijski koncern energetyczny Suez wyraził zaniepokojenie, określając spór jako "sygnał alarmowy" dla europejskich polityków. W jego opinii, pokazuje to, czym grozi uzależnienie od gazu z Rosji, która zapewnia 45 proc. dostaw tego surowca dla Europy.
"Financial Times" cytuje także głosy opozycyjnych niemieckich Zielonych, którzy apelują do byłego kanclerza Gerharda Schroedera, by wykorzystał dobre stosunki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i zapobiegł odcięciu dostaw gazu na Ukrainę. - Nikt nie może oczekiwać, że Ukraina, jako kraj tranzytowy, będzie siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak gaz płynie do Europy, kiedy tam ludzie marzną, a firmy są zamknięte z powodu odcięcia dostaw - powiedział deputowany Hans-Josef Fell.
Jednak szef misji UE w Rosji Marc Franco oświadczył wczoraj, że Unia Europejska nie zamierza obecnie interweniować w sporze o gaz między Rosją a Ukrainą. - Na obecnym etapie UE nie przewiduje interwencji w ten spór, tę dyskusję między dwoma krajami, a nawet powiedziałbym między dwiema spółkami, na temat dostaw i tranzytu gazu. Ten spór powinien zostać rozwiązany z uwzględnieniem zasad gospodarki rynkowej w kwestii tranzytu gazu - powiedział Franco w wywiadzie udzielonym rosyjskiej agencji Interfax.
Rosja żąda od Ukrainy zgody na podniesienie cen dostarczanego jej gazu z obecnych 50 do 230 dolarów za 1000 m sześc. Ukraina uważa ten skok cen za nie do zaakceptowania i twierdzi, że wywiera się na nią presję gospodarczą. Strona rosyjska deklaruje, że jest gotowa zaakceptować mniejszą podwyżkę pod warunkiem oddania przez Kijów ukraińskiej sieci przesyłowej w koncesję lub na własność międzynarodowemu konsorcjum, w którym miałaby pakiet kontrolny. Ukraina nie zgadza się na takie warunki i spór na razie nie został rozwiązany. W efekcie Gazprom zagroził Kijowowi wstrzymaniem dostaw gazu od 1 stycznia.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-12-30

Autor: ab