Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Umrzesz jako muzułmanin

Treść

Po tym, kiedy Lamine Yansané poślubił katoliczkę i przyjął wiarę katolicką, jego ojciec wydziedziczył go, a współwyznawców wezwał do zabicia syna. Ojciec Yansanégo jest imamem w miejscowości Boke w Gwinei. Władze Kanady, gdzie ukrywa się mężczyzna, chcą go deportować.

Jak informuje kanadyjski dziennik "National Post", Lamine Yansané szukał schronienia w Kanadzie. Ottawa jednak odmówiła mu przyznania statusu uchodźcy i wydała decyzję o deportacji. Mężczyzna apeluje o możliwość pozostania w Ameryce, gdyż jak zaznacza, po powrocie do kraju czeka go niechybna śmierć. - Jeśli wróci do domu, z całą pewnością umrze - mówił w trakcie rozprawy sądowej jego adwokat. Jak dodał, jego klient stał się ofiarą radykalnego islamu.
Yansané przyjechał do Kanady jesienią 2005 roku. W Urzędzie ds. Imigrantów i Uchodźców powiedział, że uciekł z zachodniej Afryki po tym, kiedy jego ojciec i wujek ścigali go po całym kraju, chcąc dowiedzieć się, jakie życie religijne prowadzi. Gdy okazało się, że przeszedł na katolicyzm, rodzina nazwała go zdrajcą islamu i zagroziła śmiercią. Jego żona i troje dzieci do dziś pozostają w Gwinei. Osoba, która spisywała zeznania Yansanégo, uznała je za całkowicie "pozbawione wiarygodności". Urzędniczka stwierdziła, że rodzina tak fanatycznie przywiązana do religii muzułmańskiej nie zgodziłaby się, aby któreś z dzieci poślubiło katoliczkę. Nie przekonały jej także wyjaśnienia samego zainteresowanego, który tłumaczył, że zgoda była możliwa, gdyż obiecał konwersję żony na islam. Zobowiązania jednak nie spełnił. Mieszane małżeństwo było tolerowane przez muzułmańską rodzinę przez 10 lat, jednak wyprowadziło się do stolicy Gwinei - Konakry. W raporcie, który sporządziła urzędniczka, napisano, że Gwinejczykowi nie grozi żadne niebezpieczeństwo, jeśli zostanie odesłany do domu, zaś oficer nadzorujący odrzucił materiał dowodowy przedstawiony przez prawnika Yansanégo. Były w nim m.in. dane ze śledztwa, które przeprowadził w Konakry inny prawnik, również wynajęty przez Yansanégo. Można było w nim przeczytać m.in. zeznania imama, który został zmuszony przez ojca poszkodowanego do powtarzania gróźb pod adresem jego syna w czasie głoszenia nauk. Jak poinformował gwinejski prawnik, ojciec uznaje zachowanie swojego syna za "prawdziwe upokorzenie i ujmę na honorze", dlatego - jak dodawał - "nie spocznie, dopóki zemsta nie dopadnie Lamine'a". Słowa te potwierdzają opinie, które wystawiają ojcu Lamine'a osoby postronne z jego rodzinnego miasta. W jednym z listów ksiądz z parafii Boke tak opisuje miejscowego imama: "To jeden z tych fundamentalistów, którzy nie akceptują zmiany religii przez swoje dzieci. Dla nich rodzisz się, żyjesz i umierasz jako muzułmanin".
Yansanému wystawiono już nowy paszport i trwają przygotowania do deportacji, którą zaplanowano na koniec stycznia przyszłego roku. Wcześniej jednak odbędzie się rozprawa przed sądem federalnym. Sędzia Fran?ois Lemieux zażądał dodatkowych wyjaśnień. W jego opinii, błyskawiczne odrzucenie wniosku przez urzędników imigracyjnych rodzi mnóstwo pytań. "Uznałem, że wnioskodawca wykazał, iż może doświadczyć niepowetowanych strat, jeśli jego pobyt w kraju nie zostanie potwierdzony na podstawie prostego faktu, że jego życie znajdzie się w niebezpieczeństwie, jeśli wróci do Gwinei" - napisał w uzasadnieniu sędzia Lemieux. Jak podkreślają komentatorzy, taka sytuacja jest niezwykła, gdyż kanadyjski system imigracyjny rzadko kiedy przyznaje się do popełnionych błędów. Dlatego, jak dodają przedstawiciele sądu federalnego, imigranci prawie nigdy nie dostają drugiej szansy.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-12-04

Autor: wa