Ulga na szali
Treść
Losy ulgi podatkowej na dzieci rozstrzygną się w Senacie, gdzie największa odpowiedzialność będzie spoczywać na senatorach PiS zajmujących połowę miejsc w izbie wyższej parlamentu. Trudno jest jednak przewidzieć wyniki głosowania, skoro komisje senackie są w tej sprawie podzielone, a Ministerstwo Finansów naciska na parlamentarzystów PiS, aby zmniejszyli ulgę o połowę. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano na najbliższą sobotę.
Zdaniem wiceministra finansów Jacka Dominika, przyjęta przez Sejm "ulga dziecięca" przekracza możliwości finansowe państwa. W jego ocenie, "rodziny o niższych dochodach nie skorzystają z tej ulgi, bo najpierw trzeba wygenerować duży podatek, żeby odliczyć tę ulgę". Dochody rodzin musiałyby więc być dużo wyższe niż średnia krajowa. Według Dominika, całkowity koszt ulgi zaproponowanej przez posłów wynosi 7 mld złotych. - Zatem jest to bardzo mocne obciążenie i nikt nie przewidział takich kosztów - argumentował wiceszef resoru finansów.
Podkreślił też, że nikt nie kwestionuje, iż należy wspierać rodziny wielodzietne, ale trzeba postawić sobie pytanie, czy tzw. duża ulga dziecięca to właściwy instrument. Mimo przedstawionej argumentacji nie udało się wiceministrowi przekonać senatorów z komisji rodziny, by zmniejszyli ulgę do pierwotnej kwoty zaproponowanej przez rząd. Zarówno politycy z Prawa i Sprawiedliwości, jak i z Platformy Obywatelskiej uznali, że propozycja poselska przewidująca blisko 1200 zł odliczenia podatkowego na każde dziecko jest dobrym rozwiązaniem.
Senatorów do utrzymania ustawy namawiają posłowie z ugrupowań, które przedstawiły projekt "dużej" ulgi. Artur Zawisza (PR) jest zaskoczony tym, że przeciw ustawie występuje minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska. - Zawsze była przedstawiana i reklamowana jako specjalistka od spraw rodziny, jako wiceminister od spraw rodziny, jako twórczyni programu rodzinnego. Tymczasem dzisiaj to ona staje na czele krucjaty czy antykrucjaty przeciwko rozwiązaniom najbardziej korzystnym dla rodzin. To bardzo gorzki paradoks - powiedział nam Zawisza.
Z kolei dr Cezary Mech, współautor programu gospodarczego PiS, nie zgadza się z twierdzeniem, że z ulgi skorzystają tylko najbogatsi. Gdyby na serio traktować takie twierdzenia, to każda z ponad 260 tys. osób, płacących 40-procentowe podatki, musiałaby mieć po 30 dzieci, żeby w pełni skorzystać z ulgi. Jego zdaniem, ulga będzie kosztować o wiele mniej, niż podaje resort finansów, bo 2 mld złotych.
Swoje duże zdziwienie wobec wyliczeń przedstawionych przez Ministerstwo Finansów wyraził także senator Mieczysław Augustyn (PO). Zachęcił wszystkich senatorów do utrzymania ulg prorodzinnych w takiej kwocie, jaką przyjął Sejm. Senator Zbigniew Trybuła (PiS) był zdania, że warto zaryzykować nawet takie obciążenie budżetu państwa i dać sygnał, aby polskie rodziny w sposób wyraźny odczuły zmianę. Dodał, że jest to tym bardziej wskazane przy wzroście gospodarczym państwa.
Wcześniej projektem nowelizacji ustawy o PIT zajmowała się senacka komisja gospodarki, która opowiedziała się za powrotem do wersji rządowej. Zmniejszenie przyjętej przez Sejm ulgi na dzieci w podatku PIT z 1145 zł do 572 zł zaproponował senator Jacek Włosowicz (PiS).
Jak poinformował nas senator Adam Biela (Senatorski Klub Narodowy), dzisiaj połączone komisje senackie: Rodziny i Polityki Społecznej oraz Gospodarki Narodowej, wspólnie podejmą decyzję o tym, czy ulga wejdzie pod obrady Senatu w wersji przyjętej przez Sejm, czy z zaproponowanymi przez senatorów poprawkami. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano na sobotę.
Jak ostatecznie zagłosuje Senat nad ulgą prorodzinną, dowiemy się w sobotę. Na rozpoczynającym się dzisiaj ostatnim w tej kadencji posiedzeniu atmosfera może być gorąca, gdyż w porządku obrad oprócz dyskusji nad ustawą o uldze prorodzinnej omawiane będą również ustawy dotyczące emerytur i rent, Karty Polaka i Funduszu Alimentacyjnego. Marszałek Bogdan Borusewicz już skrytykował tzw. dużą ulgę dziecięcą i uznał jako zbyt obciążającą budżet państwa. Wczoraj rano w Radiu ZET Borusewicz podkreślał, że jego celem jest niedopuszczenie do "rozwalenia budżetu". - Będę się starał, żeby nastąpił powrót do przedłożeń rządowych - zapowiedział marszałek Senatu. Borusewicz poinformował, iż rozmawiał w tej sprawie z premierem Jarosławem Kaczyńskim i szefem PO Donaldem Tuskiem. Z kolei premier Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj w Helsinkach, że uchwalenie przez Sejm "podwójnej" ulgi prorodzinnej "było zaskakujące, niezbyt odpowiedzialne". Podkreślił, że "było to związane niewątpliwe z wyborami, ale ponieważ sytuacja finansowa kraju jest w tej chwili bardzo dobra, to jesteśmy w stanie to wytrzymać". Szef rządu zwrócił jednak uwagę, że "ulga powoduje, iż później będą problemy z dochodami na służbę zdrowia" i dlatego utrzymanie takiej ulgi "trzeba rozważyć".
Zdecydowane poparcie dla utrzymania dużej ulgi wyraziła Polska Federacja Ruchów Obrony Życia (PFROŻ). Wystosowała w tej sprawie apel do senatorów, by głosowali za ustawą sejmową. "Przyjęcie tego rozwiązania będzie pierwszym, realnie odczuwalnym przez rodziny, dowodem na to, że rządzący poważnie traktują deklaracje prowadzenia prorodzinnej polityki. Możliwość skorzystania z większej ulgi podatkowej motywuje nie tylko do lepszej pracy i osiągania większych dochodów, ale przede wszystkim w większym stopniu daje szansę na samodzielność finansową wielu skazanych na pomoc społeczną rodzin" - czytamy w apelu PFROŻ. Federacja podkreśla, że "zaproponowana przez rząd, o połowę niższa kwota odpisu podatkowego jest daleko niewystarczająca - nie rekompensuje ona nawet większych podatków, jakie płacą rodziny wychowujące dzieci". "Argumentacja, że z powyższego odpisu skorzystają tylko najbogatsi, jest nie tylko nieprawdziwa (co łatwo wyliczyć i pokazać), ale też demagogiczna - pozostawione w rodzinie i zainwestowane w dzieci pieniądze przyniosą korzyść całemu społeczeństwu" - pokreślili autorzy apelu.
Magdalena M. Stawarska
Współpraca Anna Popłońska
"Nasz Dziennik" 2007-09-13
Autor: wa