Ukraina - Rosja: wojna szpiegów
Treść
Po wydaleniu z Ukrainy rosyjskiego dyplomaty i podobnej odwetowej decyzji Moskwy wobec reprezentanta Kijowa, narasta napięcie między oboma krajami. To zaś nie najlepiej wróży przyszłości i tak już kiepskich relacji rosyjsko-ukraińskich. W tym konflikcie Ukraina jest coraz bardziej osamotniona.
- Dziś mamy aferę dyplomatyczną o smaku szpiegowskim, która jeszcze bardziej pogorszy i tak nie najlepsze stosunki ukraińsko-rosyjskie - oświadczył znany kijowski politolog Walerij Czałyj. Najpierw z Ukrainy został wydalony sekretarz ambasady Federacji Rosyjskiej na Ukrainie Władimir Łysienko, w którego kompetencji leżała opieka nad rosyjską marynarką wojenną stacjonującą na ukraińskim Krymie. Łysienko został uznany za persona non grata, bo ukraińskie służby specjalne stwierdziły, że mają dowody na działalność szpiegowską dyplomaty na Ukrainie. Moskwa oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła i jak każe zwyczaj dyplomatyczny, natychmiast MSZ Rosji uznało ukraińskiego dyplomatę za osobę niepożądaną w swoim kraju, pracownik ambasady musiał pakować walizki i wracać do Kijowa.
W tej sytuacji, zdaniem Walerija Czałyja, najlepszym wyjściem jest spotkanie przedstawicieli obu krajów, aby zakończyć "wzajemny ping-pong" między ministerstwami spraw zagranicznych. W rozstrzygnięciu spornych spraw może pomóc komisja, którą powołaliby wspólnie Wiktor Juszczenko i Dmitrij Miedwiediew. Czałyj ostrzega, że jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do porozumienia ukraińsko-rosyjskiego, to napięta sytuacja polityczna może się rozszerzyć na cały region Europy Wschodniej.
Problem będzie trudny do rozwiązania, tym bardziej że od wielu miesięcy resort spraw zagranicznych Ukrainy nie ma swojego szefa. Przez to zwiększają się bezpośrednie wpływy w dyplomacji prezydenta Wiktora Juszczenki. Jest on zaś mocno skonfliktowany z premier Julią Tymoszenko i rządem, dlatego wiele działań dyplomatycznych jest od razu paraliżowanych. Część ukraińskich ekspertów obawia się nawet, że prezydent z powodu zbliżających się wyborów będzie dążył do zaognienia konfliktu z Rosją, aby odebrać poparcie społeczne premier Tymoszenko, która jest gotowa do większych kompromisów wobec Rosji. Ale polityka prezydenta może być ryzykowna, bo wiadomo, że w tym konflikcie Ukraina nie może liczyć na konkretne wsparcie Zachodu, USA czy Unii Europejskiej, którym zależy na jak najlepszych relacjach z Rosją.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2009-08-03
Autor: wa