Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ukraina nie popiera nacjonalistów

Treść

Z politologiem Wołodymyrem Połochałą, deputowanym do Rady Najwyższej Ukrainy z ramienia Bloku Julii Tymoszenko, rozmawia Eugeniusz Tuzow-Lubański
Jak Pan odbiera wyniki wyborów do Rady Obwodu Tarnopolskiego i wygranie tych wyborów przez skrajnie nacjonalistyczne ugrupowanie Swoboda Oleha Tiahnyboka?
- Politycy ukraińscy, politolodzy i media mniej uwagi poświęcają wyborom w Tarnopolu niż problemom kryzysu gospodarczego na Ukrainie. Bo przed państwem stoi bardzo poważny problem - jak uniknąć głębszego upadku gospodarki. Także w obecnym kryzysie jest bardzo ważne, jak znaleźć konsensus, aby razem podołać problemom gospodarczym.
Czy wynik wyborów to efekt błędów BJT?
- Nie tylko. Parlament ukraiński w kwestii wyborów w Tarnopolu uchwalił dwie rezolucje. Pierwsza mówiła o przeprowadzeniu wyborów do Rady Obwodowej i druga o ich odwołaniu. Takie decyzje podgrzały temperaturę polityczną wokół tych wyborów. Ale jako politolog mogę stwierdzić, iż wyniki wyborów tarnopolskich nie są odbiciem nastrojów politycznych całej Ukrainy.
To znaczy, że skrajni nacjonaliści Oleha Tiahnyboka nie mają tak dużego wsparcia na Ukrainie jak w Tarnopolu i obwodzie tarnopolskim?
- Ja bym nie przenosił tego poparcia na całą Ukrainę. To są tendencje radykalizacji nastrojów w regionie Galicji, co jest jednak dosyć niebezpieczne. Ruch nacjonalistyczny Tiahnyboka jest najbardziej radykalny, obiecuje szybko zmienić sytuację polityczno-gospodarczą na Ukrainie i nawiązuje do tradycji banderowskich. Ale trzeba wziąć także pod uwagę to, że BJT apelował do swoich wyborców, aby bojkotowali te wybory, co było korzystne dla Tiahnyboka. Postawa BJT była logiczna i wynikała ze stanu prawnego, bo ostatnia uchwała parlamentu odwołała te wybory, a decyzja sądu lwowskiego o ich przeprowadzeniu nie miała podstaw prawnych. Jednak wybory nie zostały odwołane, bo tak chciał sekretariat prezydenta Wiktora Juszczenki. W tej brudnej grze nie uczestniczyli inni politycy ukraińscy. Tak niezdrowa sytuacja sprzyjała nacjonalistom ze Swobody Tiahnynboka, Partii Regionów Ukrainy Janukowycza i Jednego Centrum - ugrupowania Wiktora Bałogi, szefa sekretariatu prezydenckiego, prawej ręki Wiktora Juszczenki. Zresztą wyniki wyborów i frekwencja były i tak sfałszowane, co zostanie udowodnione w sądzie.
Eksperci prezydenta USA Baracka Obamy uznali, że Ukraina nie jest gotowa do członkostwa w NATO. Czy mieli rację?
- Jakkolwiek jest to gorzka prawda, to jednak jest wiele racji w tym, iż Ukraina w 2009 roku nie jest i nie będzie gotowa do tego członkostwa. "Wysiłki" prezydenta Juszczenki w kwestii wejścia Ukrainy do NATO były tylko działaniami PR-owskimi. Jego tzw. promocja NATO tylko pogorszyła sytuację z odbiorem tego paktu przez Ukraińców, zwłaszcza na wschodzie i południu kraju. Juszczenko nie potrafił udowodnić, że Pakt to wzrost bezpieczeństwa Ukrainy. Przez nieprofesjonalną i nieprzemyślaną politykę obecnego prezydenta ilość zwolenników NATO na Ukrainie nawet się zmniejszyła. W obecnych warunkach mówienie o członkostwie Ukrainy w NATO byłoby nieracjonalne i populistyczne. Ukraina sama stworzyła taką sytuację i nie ma sensu obwiniać ekspertów USA, iż po prostu trzeźwo ocenili sytuację w państwie ukraińskim.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-20

Autor: wa