Ukraina nie jest już neutralna
Treść
Przedłużenie umowy o stacjonowaniu na Krymie jednostek rosyjskiej Floty Czarnomorskiej oznacza, że Ukraina utraci definitywnie status państwa neutralnego. Taką opinię na łamach tygodnika "Dzierkało Tyżnia" wyraził Oleksij Iżak, ukraiński ekspert ds. bezpieczeństwa państwowego.
Oleksij Iżak powołuje się w swojej ocenie na odpowiednie przepisy prawa międzynarodowego, które stanowią, iż za neutralne nie może zostać uznane państwo, które ma na swoim terenie wojskowe bazy obcego kraju. A tak jest przecież na ukraińskim Krymie, gdzie stacjonują okręty Floty Czarnomorskiej. Są tam także rosyjskie bazy: lotnicze, wojsk rakietowych i piechoty morskiej. Tymczasem od lat jednym z celów ukraińskiej polityki jest właśnie neutralność. Nawet jeśli niektóre rządy w Kijowie przychylnie patrzyły w stronę NATO, a nawet nawiązały partnerstwo z Paktem Północnoatlantyckim, to jednak ze względu na sprzeciw większości społeczeństwa nie zdecydowały się na podjęcie starań o przyjęcie do Sojuszu. Zresztą, także NATO nie myślało o przyjęciu Ukrainy, aby nie drażnić Rosji, dodatkową przeszkodę stanowiła właśnie flota na Krymie. Dla Kijowa najlepszym geopolitycznym wyjściem wydawała się neutralność. Jednak zdaniem Oleksija Iżaka, w momencie, kiedy prezydent Wiktor Janukowycz podpisał z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem umowę o przedłużeniu stacjonowania okrętów, a parlament w Kijowie ją ratyfikował, Ukraina utraciła status państwa neutralnego. I nie odzyska go, dopóki na jej terytorium będą bazy wojskowe obcego kraju.
Jednocześnie Oleksij Iżak odrzuca twierdzenia, że Ukraina przestała być neutralna już podczas wojny rosyjsko- -gruzińskiej w 2008 roku. Chodzi o zarzuty, że w działaniach wojennych przeciwko Gruzji brały udział jednostki Floty Czarnomorskiej. Według definicji ONZ każde państwo, które zezwoli na agresję przeciwko innemu krajowi ze swojego terytorium, jest uważane za agresora. Jak argumentuje ukraiński specjalista, władze jego kraju nie zezwoliły wtedy, aby okręty rosyjskie stacjonujące na Krymie brały udział w atakach na Gruzję. Tym niemniej baza w Sewastopolu była wykorzystywana przez Rosjan do śledzenia kolumn wojsk gruzińskich operujących w Osetii Południowej. Także kilka okrętów wypłynęło z bazy i udało się w pobliże wybrzeża Abchazji, ale nie brały one udziału w walkach.
Tymczasem na Ukrainie nie milkną protesty przeciwko przedłużeniu co najmniej do 2042 roku terminu stacjonowania rosyjskich wojsk na Krymie w zamian za zmniejszenie ceny za gaz dla Ukrainy. Protestują przede wszystkim zwolennicy byłej premier Julii Tymoszenko i lidera skrajnie nacjonalistycznej partii Swoboda Oleha Tiahnyboka. Jednak większość społeczeństwa ukraińskiego, jak wynika z badań socjologicznych, nie obawia się obecności rosyjskiej marynarki wojennej na Krymie.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nasz Dziennik 2010-05-06
Autor: jc