Przejdź do treści
Przejdź do stopki

UE przymyka oczy na handel narzędziami tortur

Treść

Unia Europejska przymyka oczy na eksport przez unijne firmy przedmiotów, które mogą być używane do stosowania tortur - uważają organizacje praw człowieka. Amnesty International i Oxfam zarzucają zwłaszcza niemieckim firmom, że wykorzystują luki w unijnym prawie, eksportując przedmioty, które stają się także narzędziami tortur. Organizacje humanitarne zwracają też uwagę, że prawo unijne jest tak dziurawe, iż umożliwia firmom z państw unijnych eksport broni nawet do krajów objętych embargiem, takich jak np. Chiny.

Rzecznik prasowy Amnesty International Polska Kaja Kulesza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" potwierdza, że firmy z państw UE od dawna wykorzystują luki w unijnym prawie w zakresie eksportu wielu artykułów stosowanych później jako narzędzia tortur. - Jest to ogólne rozporządzenie, i to dość nowe, które reguluje te kwestie w Unii Europejskiej. Chodzi o rozporządzenie (WE) Nr 1236/2005 z dnia 27 czerwca 2005 roku w sprawie handlu niektórymi towarami, które mogłyby być użyte do wykonywania kary śmierci, tortur lub innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania. Weszło ono w życie 31 lipca 2006 roku, ale niestety posiada wiele luk, które są skrupulatnie wykorzystywane - podkreśla Kulesza. Zaznaczyła ona, że temu właśnie poświęcony jest najnowszy raport AI.

Dziurawe prawo UE
Organizacja Amnesty International w opublikowanym wczoraj raporcie stwierdza m.in.: "Nowe regulacje Unii Europejskiej są zbyt słabe, by skutecznie walczyć z handlem przedmiotami używanymi do tortur i wykonywania egzekucji. Istniejące luki prawne umożliwiają handel takimi towarami. Należy podjąć odpowiednie kroki, by uniemożliwić takie działania".
Raport stwierdza poza tym, że: "Unii nie udało się niestety stworzyć przepisów wystarczająco silnych i uwzględniających wszystkie aspekty handlu tego typu towarami. W konsekwencji, mimo istnienia nowych regulacji, przedsiębiorstwa wciąż są w stanie czerpać korzyści z handlu przedmiotami i technologiami stosowanymi później w trakcie tortur".
Raport AI zwraca uwagę, że unijne przepisy nie regulują importu czy handlu przedmiotami, które mogą służyć np. do torturowania, między krajami członkowskimi Unii Europejskiej, co do których istnieją udokumentowane dowody na stosowanie tortur i nieludzkie traktowanie. Organizacja zarzuca ponadto UE, że jej regulacje nie zapobiegają tranzytowi narzędzi tortur przez teren Unii Europejskiej, dokonywanemu przez przedsiębiorstwa spoza Unii.
Sekretarz generalny Amnesty International Deutschland Barbara Lochbihler stwierdziła wprost, że luki w unijnym prawie umożliwiają niemieckim producentom robienie interesu na eksporcie urządzeń do stosowania tortur.
Zdaniem niemieckiego specjalisty do spraw eksportu broni i materiałów zbrojeniowych Mathiasa Johna - należy niezwłocznie stworzyć w całej Unii identyczne zasady kontroli takiego eksportu, które obowiązywałyby we wszystkich krajach unijnych.
Stosowanie tortur, jak również nieludzkie lub poniżające traktowanie są absolutnie zakazane przez europejski system praw człowieka.

Wykorzystują podwójne zastosowanie
Istnienie wyraźnych luk w unijnym prawie potwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" także rzecznik humanitarnej organizacji "Oxfam" - Robert Lindner. Stwierdził on między innymi: - Istnieje wiele produktów, które nie są jednoznacznymi materiałami militarnymi i nie podlegają pod prawo dotyczące handlu bronią i sprzętem zbrojeniowym. Lecz faktem jest niestety, że wiele z tych przedmiotów (jak chociażby omawiane paralizatory) można stosować także zdecydowanie niewłaściwie. W rozporządzeniu unijnym dotyczącym handlu materiałami zbrojeniowymi lub artykułami, które mogą zostać użyte do tortur, istnieje co prawda lista towarów podlegająca zakazowi eksportu i importu, lecz niestety - przyznał rzecznik "Oxfam" - lista ta jest niedokładna.
Zdaniem Lindnera, za eksport wielu towarów, które trafiają do krajów trzecich i są tam wykorzystywane niezgodnie z unijnym prawem (jak np. paralizatory), odpowiada nie tylko unijne prawo, ale też lobby handlowe, czyli ludzie, którzy stoją za takim eksportem. - Często bardzo trudno jest odróżnić, czy dany przedmiot ma militarne czy cywilne zastosowanie. Paralizator lub inne urządzenie wywołujące elektrowstrząsy może być wykorzystywane przez wojsko, jak i przez cywilów, np. przez producentów bydła w ubojniach do jego ogłuszania - przyznał nasz rozmówca. Jego zdaniem, dlatego należy przede wszystkim zwiększyć kontrolę, czy dane przedmioty są użytkowane zgodnie z przeznaczeniem, a "jeżeli istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do możliwości użycia ich np. jako przyrządy tortur, to eksport powinien być zabroniony".

Tolerują nawet nielegalny handel bronią
Zdaniem Kai Kuleszy, Unia Europejska nie tylko w tej dziedzinie stworzyła wadliwe przepisy, gdyż podobna sytuacja panuje w handlu bronią. Podała w rozmowie z nami przykład eksportu broni do Chin, choć teoretycznie obowiązuje embargo na taką sprzedaż. - Kompletnej broni do tego kraju UE faktycznie nie eksportuje, ale państwa unijne wykorzystują luki prawne i dostarczają tam komponenty, które można złożyć na miejscu - podkreśla Kulesza. - Dobrym przykładem może być helikopter P-10, czyli "ostatni wynalazek chiński", który w całości został złożony z części pochodzących z Unii Europejskiej - wskazuje.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-03-01

Autor: wa