UE chce wyhamować nasz rozwój
Treść
Komisja Europejska chce przyznać Polsce zbyt niski limit emisji dwutlenku węgla. Grozi to wyhamowaniem rozwoju gospodarczego i problemami z dostawami energii. Ostateczną decyzję Bruksela ma podjąć na przełomie kwietnia i maja.
Minister środowiska Jan Szyszko poinformował, że Komisja Europejska chce przyznać Polsce limit emisji dwutlenku węgla do atmosfery na poziomie 210 milionów ton w latach 2008-2012. Polski rząd wystąpił do Brukseli z wnioskiem o prawo do emisji 284 milionów ton dwutlenku węgla. Krajowy Plan Rozdziału Uprawnień na lata 2008-2012 (KPRU 2), dotyczący praw do emisji, został złożony KE w czerwcu 2006 roku. Według ministra Szyszki, w wyniku obniżenia kwoty emisji dwutlenku węgla Polska będzie miała kłopoty z energią oraz rozwojem gospodarczym.
Mniej emisji, więcej kłopotów
Na wczorajszej konferencji prasowej podkreślono, że nowe kraje UE to gospodarki na dorobku i drastyczna redukcja praw do emisji w KPRU 2 może bardzo negatywnie wpłynąć na ich rozwój gospodarczy. Może to skutkować np. wycofaniem się wielu inwestorów, co spowoduje wzrost bezrobocia, wzrost cen, negatywnie wpłynie na inflację. Jednak KE nie przyjmuje argumentów polskiej strony. Minister Szyszko liczy mimo to na zmianę stanowiska Komisji. - Okres negocjacji trwa. Jestem przekonany, że KE jest otwarta na merytoryczną dyskusję - powiedział szef resortu środowiska.
W czasie konferencji przypomniano, że Polska była jednym z pięciu krajów, który wywiązał się z terminu przygotowania i złożenia KPRU 2, jaki KE nałożyła na państwa członkowskie.
W informacji prasowej resortu środowiska napisano, że "Polska popiera wszelkie działania zmierzające do dalszego ograniczania emisji gazów cieplarnianych" i podkreślono, iż "nasz kraj jest liderem pod względem redukcji tych gazów. W stosunku do roku bazowego Protokołu z Kioto (PzK) ograniczona została emisja o prawie 32 proc., podczas gdy kraje UE-15 ograniczyły emisję tylko o ok. 0,9 procenta. Należy podkreślić, że Polska gospodarka systematycznie obniża emisyjność, wzrasta też świadomość odpowiedzialności, jeśli chodzi o ograniczenie efektu cieplarnianego".
Zła metoda liczenia
Resort ochrony środowiska wskazał na wady metodologii rozdziału uprawnień zaproponowanej przez KE, która nie różnicuje stopnia rozwoju poszczególnych państw oraz ich gospodarek znacznie różniących się między sobą. Metodologia pomija również stopień realizacji zobowiązań PzK. Komisja Europejska na przykład - jak informowano - wydając decyzje dotyczące poziomu emisji gazów w nowych krajach Unii, brała pod uwagę inną wysokość PKB, niż uwzględniała to w swoich obliczeniach Polska. Poza tym KE jako bazowy brała pod uwagę 2005 rok. - Punkt startowy dla naszej gospodarki jest nie do przyjęcia. 2005 rok nie może być brany pod uwagę jako rok reprezentatywny, gdyż mieliśmy wtedy wzrost PKB na poziomie 3,5 procent. Był to rok cieplejszy niż średnio na przestrzeni ostatnich 10 lat. Stąd emisje za 2005 r. były stosunkowo niewielkie - wyjaśniała wiceminister ochrony środowiska Agnieszka Bolesta. Podkreślono, że Komisja Europejska w obliczeniach uwzględniła wskaźnik średniorocznego PKB na poziomie 4,7 procent. Tymczasem Polska, obliczając wielkość emisji w KPRU 2, brała pod uwagę dane zawarte w "Strategii rozwoju kraju", gdzie przewiduje się wzrost PKB na poziomie 6,2 procent. Wiceminister Bolesta tłumaczyła, że osiągnięcie takiego PKB jest możliwe, ponieważ przy obliczeniach Polska brała pod uwagę także wsparcie środkami pochodzącymi z UE.
Dodano także, że poziom emisji "zadeklarowany przez Polskę w KPRU 2 jest kompromisem pomiędzy obowiązkiem i wolą dalszego ograniczania emisji gazów cieplarnianych a dążeniem do zapewnienia jak największych możliwości rozwojowych polskiej gospodarce".
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2007-03-15
Autor: wa