Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uczucia zamieniać na pokój i pracę

Treść

Homilia Prymasa Polski ks. kard. Józefa Glempa, metropolity warszawskiego,
wygłoszona w czasie narodowej Mszy św. za Jana Pawła II na placu Piłsudskiego w Warszawie
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Najmilsi Bracia i Siostry!
Wierni Kościoła katolickiego pod koniec marca przeżywali smutek i powagę podawaną w Liturgii jako mękę i śmierć Chrystusa. Ojciec Święty przeżywał wraz z nami, inaczej niż zwykle, Drogę Krzyżową. Trzymał krzyż, by donieść do czasu, gdy w kościołach zabrzmi Alleluja - słowo związane ze zmartwychwstaniem. Kiedy kończył się Tydzień Wielkanocny, oddał swego Ducha Bogu, zostawiając ciało ziemi. Dziś na tradycyjnym miejscu modlitwy w stolicy łączymy się z tym ciałem, żegnanym przez niezliczone tłumy, które patrzą na postać Najdostojniejszego Kapłana, szlochając i szepcząc modlitwę, oczekują sami przejścia do życia wiecznego.
Przeglądając prasę hiszpańskojęzyczną, zauważyłem rysunek ukazujący papamobile, jak z ziemskich chmur wjeżdża przez otwierającą się bramę do świata gwiazd. W tejże prasie jeden z tytułów brzmiał "Juan Pablo segundi, el Grande". Jeżeli w innych ludach jest wyczucie, że Jan Paweł jest "Wielki" w znaczeniu historycznym, to tym bardziej odczuwają to nasi rodacy na obczyźnie. Byłoby największym nietaktem odłączać kochających Polskę wiernych od naszej wspólnoty narodowej. Dlatego cieszę się, że Bóg dał mi łaskę modlić się za Papieża w tej wielkiej, choć podniesionej do symbolu, tak jak Buenos Aires, rodzinie Polaków rozproszonych po świecie.
Oni kochają Polskę wielką miłością, niejednokrotnie większą niż ludzie w kraju. Gdy nadchodziły wiadomości o pogarszającym się stanie zdrowia Ojca Świętego, jak tylko było możliwe, zorganizowałem bilet i wróciłem do Polski. Dziś na warszawskiej ziemi łączymy się nie tylko z ciałem wystawionym ku pożegnaniu przez wiernych w Bazylice św. Piotra, które będzie podlegać obracaniu się w proch, my łączymy się z duchem i duszą Zmarłego, świadomi, że Papież zostawił nam naukę Mistrza - Jezusa Chrystusa, którą On dla nas potrafił wyrazić współczesnym językiem, nie unikając żadnego z gnębiących świat problemów.
Aby wejść głęboko w życie i przeżywaną okoliczność, zwłaszcza podczas Mszy św., nie możemy oderwać się od tekstu podawanego przez Liturgię, zwłaszcza od Słowa Objawionego, podanego w lekturze czytań mszalnych. Jakie tam odnajdujemy pouczenia? Oto słyszymy w Ewangelii poufną rozmowę Chrystusa z Nikodemem, człowiekiem z elity intelektualnej tamtych czasów, gdy Chrystus wyjawia mu potrzebę powtórnego narodzenia. Nikodem pojął to dosłownie i nie mógł zrozumieć. Chrystus nie cofnął tej dosłowności, wytłumaczył jednak jej ponadfizyczny sens.
To owo powtórne narodzenie my dziś nazywamy odrodzeniem, nawróceniem, powrotem do duchowych zasad i wartości. Do tego wzywał Jan Paweł II, gdy stał na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie, na Wawelu, na tylu innych placach w Polsce i tu, na tym placu, gdy wołał skutecznie o odnowę oblicza ziemi, tej ziemi. Natomiast fragment z Dziejów Apostolskich wprowadza nas w problematykę życia społecznego. Apostołowie Piotr i Jan wrócili z przesłuchania w radzie miejskiej i zdali relację reszcie Apostołów. Rozpoczęła się modlitwa, jakże ufna, ze sławnym cytatem psalmu: "Dlaczego burzą się narody i ludy knują rzeczy próżne" i dalej: "Daj Panie sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą" (Dz 4, 25). Jakie to ważne słowa, gdy łączymy je ze zgasłym Ojcem Świętym!
Przez trzy dni od śmierci Jana Pawła II media światowe powiedziały dużo o zmarłym Ojcu Świętym. Ze szczerą wdzięcznością słuchamy, oglądamy i czytamy to, co o Papieżu przekazują nasze media. Są tam świadectwa wielkiej miłości do Papieża, wiele utrwalonych przeżyć, wspomnień, wyznań o zmianie postaw życiowych, są refleksje nad poszczególnymi zagadnieniami, z którymi boryka się świat, a które zostały dotknięte refleksją Papieża. Są także zastanowienia się nad wpływem życia ducha na kalkulacje polityczne. Nie brak także troski, co będzie działo się dalej. Mamy prawo dociekać przyszłości, politycy uważają to za swoją specjalność.
Kto będzie przyszłym Papieżem? My, duchowni, odpowiadamy szczerze: nie wiemy. Duch Święty da odpowiedź, Duch Święty, który oświeca serca i umysły, wskaże osobę, która kocha Kościół, podejmuje zadania Biskupa Rzymu i to kryterium, które powiedział Chrystus do Piotra: "Czy miłujesz Mnie?". To będzie kryterium, którym będą kierować się kardynałowie podczas konklawe. Wiemy także, że jako wierzący katolicy w Polsce i poza Polską otoczymy przyszłego Papieża tym samym religijnym szacunkiem i czcią, jaka należy się Głowie Kościoła prowadzącego ludzi do zbawienia.
Przeżywamy okres głębokiego wzruszenia, rozpalenia uczuć, wśród których miłość łączy się z żalem. Ukochaliśmy człowieka, którego życie odbijało cząstkę naszego życia, zwłaszcza z okresu młodości; kochaliśmy Go, bo Jego modlitwa wzywała nas także do modlitwy, wyzwalała nas z zasępienia, z powątpiewań, dodawała zwyczajnej otuchy. Jego nauki, choć nie do końca pojęte, mówiły, że jest prawda, którą trzeba odkrywać i według niej żyć. Może to "żyć według wiary" odkładaliśmy na później, wszakże pozostał istotny związek między głoszącym prawdy Boże a osobą każdego z nas. Za to Go kochamy. Trudno wymienić tych, którzy odczuli dobroć Jana Pawła II w sposób osobisty, a suma tych indywidualnych miłości wtapia się w te wielkie uczucia przenikające naszą wspólnotę narodową i łączy ze wspólnotami, które tak subtelnie reagują podobnymi uczuciami pośród ludów świata.
Dajemy dziś wyraz naszej szczególnej miłości do naszego Ojca Świętego. Takiej miłości, której motywy zostały przerwane przez śmierć, musi towarzyszyć żal i niepokój. Ten niepokój osadza się przede wszystkim z lęku, czy utracę tę miłość, która tak pięknie się zakorzeniła w sens mojego życia. Odpowiedź jest jedna: kochajmy nie tylko uczuciem, ale słowem i czynem. Śmierć kochanej osoby jest wezwaniem do wytrwania w miłości. Tu nasuwają się słowa Chrystusa mówiącego do Apostołów: "Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie" (J 14, 1). "Trwajcie w miłości mojej" (J 15, 9).
Jeżeli wchodzimy na trop naszej miłości do Ojca Świętego Jana Pawła II, to przede wszystkim dlatego, że On sam nam przybliżył nieskończoną miłość Boga, Boga Miłosiernego. Dlatego też trzeba się zastanowić, jakie przejawy miłości odnajdujemy w zmarłym Papieżu? Moim zdaniem, tę wielką miłość Papieża można ukierunkować na trzy obszary. Pierwsze: na ziemię i wszystko, co ją napełnia. Po drugie: na człowieka w jego samorealizacji ziemskiej i powołaniu do nieba. Wreszcie w odniesieniu do Boga, który objawił się w Jezusie Chrystusie i żyje najpełniej w Kościele.
Rzeczywiście, Ojciec Święty kochał świat i całą przyrodę: ośnieżone góry i rozgrzane łąki, zapach kwiatów i zadumane lasy. Lubił je dotykać i nimi oddychać, widząc w tym tchnienie czuwającej Opatrzności. Kochał człowieka i jakże często zapamiętywał obraz jego twarzy. Rzekłbyś, miał dar zaglądania do duszy. Kochał wszystkich, poczynając od władców tego świata, aż po skazanych na więzienie, od maleństwa do staruszka. Mówi się, że najbardziej kochał młodzież. To prawda, ale trzeba dodać, że młodzież, jako najwrażliwsza część ludzkości, wyczuwała Jego wielką miłość i dlatego garnęła się do Niego. Kochał bardzo Chrystusa, kochał aż do bólu, aż do krzyża. W dniach ciężkiej pracy zdołał znaleźć czas na odprawienie Drogi Krzyżowej. To była droga do rozeznania niewyczerpanego bogactwa Miłosierdzia. Tak było podczas soboru, podczas synodu.
Jan Paweł II kochał Polskę, swoją Ojczyznę, i przez tę miłość, a może dzięki niej, obejmował wszystkie kraje - każdy ich odruch historycznego czy współczesnego dobra. Wielki obywatel świata. Będziemy nieraz wracali do wspomnień poszczególnych pielgrzymek, tak odnośnie do czasu, jak i nawiedzanych miejsc.
Przyjmował honorowe obywatelstwa i honorowe doktoraty. Cieszymy się, że przyjął honorowe obywatelstwo stołecznego miasta Warszawy. Kiedy je przyjmował w 1996 r., była to rocznica przeniesienia stolicy z Krakowa do Warszawy w roku 1596, przedstawiciele władz miejskich, generalicja, duchowieństwo i członkowie świata twórców wręczaliśmy Ojcu Świętemu stosowne dokumenty i pamiątki.
W sławnej Sali Klementyńskiej, wspominając Powstanie Warszawskie, mówił pytająco: "Skąd czerpało to miasto siłę do przetrwania, gdzie było źródło nieustannej nadziei dla jego mieszkańców? Podczas pierwszej pielgrzymki powiedziałem: nie sposób zrozumieć tego miasta bez Chrystusa, tak jak nie sposób zrozumieć bez Chrystusa dziejów tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną" (L'OR 6/96). Był to czas, w którym podjęliśmy myśl o kolejnym podjęciu dawnego wotum budowania Świątyni Opatrzności Bożej.
Chcemy upamiętnić największego z Polaków praktyką naszego życia, życia zgodnego z Ewangelią i moralnością, ale także chcemy uczynić znakiem zewnętrznym. Obok innych inicjatyw moja myśl biegnie na Pola Wilanowskie, gdzie dolna część świątyni już może spełniać funkcje liturgiczne. Część tej dolnej świątyni będzie przeznaczona dla pochówku zmarłych wybitnych Polaków. Czyż nie czas pomyśleć, aby tam urządzić kryptę-mauzoleum wraz z symbolicznym epitafium czy sarkofagiem Honorowego Obywatela naszego miasta - Papieża Jana Pawła II? Chcemy w tej świątyni zawrzeć nie tylko wotum dawnego zawierzenia Opatrzności, ale i pamięć o Tym, nad którym promienie czuwającej Opatrzności ciągle roztaczały swój blask. Niech to będzie miejsce pięknej i zacisznej modlitwy, z której będą rodziły się czyny do takiego pokoju, pełnego pokoju, wielkiej jedności w zgodzie, jakiego świat dać nie może.
Amen.

"Nasz Dziennik" 2005-04-07"

Autor: ab