Uczelnie trywializują dzieciobójstwo
Treść
Amerykańscy studenci medycyny przygotowują się do przeprowadzania aborcji, ćwicząc na... owocach. Proceder ten jednoznacznie zakłamuje fakt aborcji, ukazując go jako mechaniczny, nieszkodliwy zabieg, podczas gdy oprócz zabójstwa dziecka jest on także niewyobrażalnym cierpieniem dla matki.
Nagłośnić te sprawę zdecydowała się studentka Uniwersytetu Medycznego w Maryland Lesley Wojcik, która powiedziała, że taki sposób przedstawiania procedury aborcyjnej na medycznych studiach jest jawnym zakłamaniem. Jej zdaniem, ćwiczenie na owocach itp. nawet w najmniejszym stopniu nie przygotowuje przyszłego lekarza na to, czym w rzeczywistości jest ten proceder. Dodała, że przeżyła prawdziwy szok, kiedy po raz pierwszy osobiście uczestniczyła w przeprowadzaniu aborcji. Nie spodziewała się bowiem, iż procedura ta jest tak brutalna i sprawia kobiecie tak niewyobrażalny ból. - Nieomal zwymiotowałam - powiedziała.
Wojcik twierdziła, że chciała się kształcić na studiach medycznych jedynie po to, aby zostać w przyszłości aborcjonistką. Kiedy jednak na własne oczy ujrzała, czym tak naprawdę jest aborcja, zmieniła swój pogląd. - To jest dużo brutalniejsze, niż sobie wyobrażałam - stwierdziła, przypominając ćwiczenia na studiach z owocem papai. - Papaja jednak nie krwawiła i nie krzyczała - dodała ze smutkiem. Wojcik wcześniej była także aktywną działaczką na rzecz "praw kobiet do decydowania o swoim ciele", jednak - jak twierdzi - nie zdawała sobie sprawy, o co tak naprawdę walczy. Uważała, iż zamiast mówienia potrzebne jest działanie, dlatego podjęła studia na uczelni medycznej.
Mimo że Wojcik była świadkiem aborcji, nie zrezygnowała z popierania "praw" do niej kobiet. Jednak - jak zauważa - nie może dochodzić do sytuacji, że przyszli lekarze nie wiedzą, czym tak naprawdę jest aborcja. Przedstawiciele ruchów pro-life podkreślają, że sprawa Wojcik odsłania kwestię wielkiego cierpienia, które przeżywają kobiety poddające się aborcji, a która jest systematycznie przemilczana zarówno przez media, jak i specjalistów.
ŁS
"Nasz Dziennik" 2008-11-26
Autor: wa