Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ucierpią na tym dzieci

Treść

W związku z wejściem w życie 1 czerwca br. ustawy legalizującej układy homoseksualne w Illinois istnieje realna groźba zniszczenia katolickiego programu adopcyjnego w tym stanie USA. Robert Gilligan z Catholic Charities ostrzega, że jeśli prawo w Illinois nakazywać im będzie współpracę z homoseksualistami chcącymi adoptować dziecko, to praca takich katolickich instytucji stanie się niemożliwa. Największymi ofiarami tej sytuacji staną się niewinne dzieci, które ucierpią najbardziej.
Sytuacja, w jakiej znalazły się katolickie ośrodki adopcyjne w Illinois, ukazuje, jak wielki jest nacisk propagandy homoseksualnej w tym kraju i wykorzystywanie prawa do realizacji jej celów. Organizacje religijne, prowadzące ośrodki adopcyjne, które osiągają ogromne sukcesy i cieszą się dobrą opinią, domagają się, by prawo jasno określało, jakie będą skutki prawne odsyłania homoseksualistów zgłaszających się w sprawie adopcji dzieci. Jak informuje agencja CNA, pracownicy katolickich ośrodków adopcyjnych podkreślają z całą mocą, że działając zgodnie z wyznawaną wiarą i moralnością, nie mogą przekazywać dzieci homoseksualistom ani wykorzystywać takich układów jako rodzin zastępczych. Obawiają się jednak, że po wejściu w życie ustawy odmowa przyznania dziecka osobom tej samej płci będzie skutkować pozwami do sądów. Efektem tego będzie brak dostępu do funduszy stanowych lub - co gorsza - zerwanie już podpisanych kontraktów. To może zlikwidować cały katolicki program adopcyjny w tym stanie.
Teoretycznie katolickie ośrodki adopcyjne chroni ustawa, która mówi, że organizacje religijne mogą oferować usługi socjalne, wykorzystując fundusze federalne bez konieczności rezygnowania ze swego religijnego charakteru. Jednak nowe przepisy, które dotyczą legalizacji układów homoseksualnych, kłócą się z kilkoma zapisami tego dokumentu. Bez wyraźnego doprecyzowania prawa obawy nie są bezpodstawne. Dowodem na to jest np. sytuacja w Waszyngtonie i Bostonie. Tam z pracy na rzecz adopcji dzieci zrezygnowały już religijne instytucje, gdyż nie mogły zaakceptować faktu legalizacji układów homoseksualnych, którym prawo nie pozwala odmawiać adopcji dzieci. W archidiecezji Waszyngton organizacja Catholic Charities została zmuszona do zaprzestania działalności w ubiegłym roku. Jej prezes Ed Orzechowski poinformował wówczas, że pomimo 80 lat pracy na rzecz dzieci i rodzin musieli podjąć taką decyzję, gdyż nie zgadzają się oddawać w adopcję dzieci parom homoseksualnym. Jeszcze wcześniej zostały zamknięte katolickie ośrodki adopcyjne w Bostonie. Arcybiskup Bostonu Sean O´Malley otrzymał bezpośrednie polecenie z Watykanu, które podkreślało, że katolicka agencja nie może być w żaden sposób zaangażowana w adopcję przez pary homoseksualne.
Jak zaznacza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr Marek Czachorowski, etyk, próby wywierania nacisku na ośrodki adopcyjne przez homoseksualistów związane są z tym, że środowisko to poprzez adopcję dzieci chce uwiarygodniać swój sposób życia jako dobry, normalny, w którym nie ma nic zdrożnego. - Niestety, ich propaganda zdołała przekonać już wielu, ale my wiemy, że oni nie stanowią normalnych małżeństw i rodzin. Nie możemy poddać się przemocy, jaka spotyka nas z ich strony - podkreśla Czachorowski.
Jak trudno wobec homoofensywy bronić tradycyjnego modelu małżeństwa i rodziny, przekonał się amerykański olimpijczyk Peter Vidmar, zdobywca dwóch złotych medali na olimpiadzie w Los Angeles w 1984 roku. W momencie kiedy publicznie wyraził sprzeciw wobec legalizacji układów homoseksualnych i wsparł finansowo kalifornijską kampanię za uchwaleniem poprawki definiującej małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, został zmuszony przez działaczy gejowskich do zrezygnowania z funkcji przewodniczącego organizacji sportowych USA Gymnastics oraz Council for Physical Fitness. - Działacze szerzący poglądy i antykulturę homoseksualną brutalnie atakują tych, którzy mówią prawdę, pokazują, czym ona jest i na czym polega. Próbują nie tyle przekonywać myślących inaczej od nich, ale ich atakować, np. poprzez działania administracyjne - wyjaśnia dr Marek Czachorowski.
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik 2011-05-12

Autor: jc