Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uciekł Henryk, zniknęła Anna...

Treść

Anna, żona poszukiwanego listem gończym Henryka Stokłosy, miała doprowadzić policjantów na trop męża - zakładano w czynnościach prowadzonego śledztwa. Choć sama nie ma statusu podejrzanej, zamierzano ją w ramach czynności operacyjnych objąć tzw. policyjnym ogonem. Wszystko wskazuje jednak na to, że policjanci stracili kontakt z kobietą. Według naszych informatorów, nie ma jej już w Śmiłowie od blisko tygodnia. Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga chce sprawdzić, gdzie przebywa obecnie.


- Żony Henryka Stokłosy nikt nie widział już od tygodnia. Wszystko wskazuje na to, że zaniedbano sprawę i stracono z nią kontakt - taką informację przekazał wczoraj "Naszemu Dziennikowi" jeden z pilskich policjantów.
Anna w ciągu zaledwie kilku ostatnich tygodni stała się najbardziej znaną bizneswoman w Wielkopolsce. Wszystko to za sprawą byłego senatora Henryka Stokłosy, który - zdaniem naszych informatorów - uprzedzony o planowanym aresztowaniu, tuż przed ucieczką z Polski przepisał jej większość swojego majątku i powierzył kierowanie koncernem Farmutil HS. Choć Anna nie jest, przynajmniej na razie - jak mówią nieoficjalnie prowadzący postępowanie - objęta prokuratorskimi zarzutami, chciano jej w ramach czynności operacyjnych przydzielić policyjny "ogon". Dzięki temu kobieta miała doprowadzić na trop miejsca pobytu męża. Nakaz zatrzymania Stokłosy ma związek z zabezpieczeniem w lipcu 2006 r. przez prokuratorów i funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego kilkunastu tomów akt z przedsiębiorstw, biur i pomieszczeń byłego senatora. Od tego czasu praska prokuratura analizowała opinię biegłego z dziedziny księgowości na temat tych dokumentów. Chodziło o sprawdzenie, czy uzyskiwał on wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki związkom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów.

Wiedzą, że nic nie wiedzą
Jak mówi nam jeden z funkcjonariuszy policji, zaangażowanie Anny w działalność gospodarczą prowadzoną przez jej męża było tak duże, że liczono się z tym, iż pozostaje ona w stałym kontakcie z ukrywającym się biznesmenem. Obserwacja kobiety miała pomóc przynajmniej w ustaleniu kraju, w którym Henryk Stokłosa przebywa. Tymczasem ta od dłuższego czasu nie pojawia się w firmie, a policja nie potrafi ustalić jej obecnego miejsca pobytu. Pracownicy przedsiębiorstwa Farmutil w Śmiłowie, gdzie znajduje się również posiadłość Stokłosów, pytani o możliwość kontaktu z małżonką biznesmena, nabierają wody w usta.
- Pani Anny Stokłosy nie ma dzisiaj w firmie. Nie umiem powiedzieć, kiedy będzie ani czy była w zakładzie w poniedziałek. Proszę zostawić swój numer telefonu komórkowego, na pewno się z panem skontaktuje - usłyszeliśmy wczoraj w Farmutilu. Wciąż czekamy na ten telefon.
Sekretarka, z którą rozmawialiśmy telefonicznie, przekonywała nas, że Anna Stokłosa nie wyjechała z Polski, nie opuściła również powiatu pilskiego. Jak stwierdziła nasza rozmówczyni, "szefowa nie zawsze bywa w firmie". Tyle że identyczną wymówkę słyszeli dziennikarze kilka tygodni wcześniej, kiedy to tuż przed aresztowaniem z Polski uciekł Henryk Stokłosa. Wtedy również pracownicy Farmutilu przekonywali, że ich szef jest "gdzieś na terenie przedsiębiorstwa". Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, organa ścigania ustaliły już, że żony Stokłosy nie było w przedsiębiorstwie przynajmniej od kilku dni. O jej obecnym miejscu pobytu nie wiedzą nic więcej.
- Mamy taki sygnał, będziemy sprawdzać tę sprawę w ramach postępowania zmierzającego do ustalenia miejsca pobytu Henryka Stokłosy - powiedziała nam prokurator Małgorzata Secheniuk z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga, pytana o "zniknięcie żony Stokłosy".

Gdzie Henryk, tam i Anna?
Majątek Henryka Stokłosy poszukiwanego obecnie listem gończym szacowany jest na około 900 mln złotych. Nieoficjalnie wiadomo, że tuż przed swoim aresztowaniem znaczną część majątku zdążył przepisać na żonę i synów. Podejrzewany jest o popełnienie przestępstwa przynajmniej w trzech sprawach: nielegalnego zakopywania padliny zwierzęcej na terenie pól należących do przedsiębiorstwa Farmutil, a więc przestępstwa przeciw środowisku, w sprawie afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów oraz w sprawie podania nieprawdy w dokumentach.
Annie Stokłosie nie postawiono do tej pory żadnych zarzutów, jednak jej nazwisko pojawia się w kuluarach innego śledztwa - dotyczącego afery korupcyjnej w Wielkopolskim Sądzie Administracyjnym w Poznaniu. Jak ujawniła niedawno "Rzeczpospolita", prokuratura podejrzewa, że w poznańskim WSA za łapówki ferowano korzystne dla Stokłosów wyroki. Stokłosa i jego żona zaskarżali głównie decyzje izb skarbowych z Wielkopolski, które kwestionowały prawidłowość ich rozliczeń w podatkach. W sumie od połowy lat 90. Stokłosowie i ich firmy wygrali co najmniej 10 spraw w poznańskim WSA. Śledczy z Warszawy zainteresowali się aktami sześciu spraw, w których wyroki zapadły w latach 2000-2005. Cztery z kontrolowanych przez prokuraturę spraw Stokłosa wygrał. Okazało się, że wszystkie sprawy rozstrzygał trzyosobowy skład sędziowski, a w tych, które wygrał Stokłosa, pojawia się zawsze nazwisko tego samego sędziego.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-02-14

Autor: wa