Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uchwała na przełamanie pata

Treść

Bundestag ma przyjąć uchwałę, której intencją będzie rehabilitacja członków przedwojennej polskiej mniejszości w Niemczech - ogłosił wczoraj szef komisji spraw zagranicznych izby niższej niemieckiego parlamentu Ruprecht Polenz. Treść projektu nie została ujawniona.
Patową sytuację w polsko-niemieckich rozmowach okrągłego stołu próbują ratować parlamentarzyści. Wczoraj spotkali się w Berlinie na wspólnym posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Bundestagu i Sejmu.
Posłowie rozmawiali na temat realizacji polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku. Jak relacjonuje poseł Karol Karski (PiS), na spotkaniu żywo dyskutowana była kwestia rehabilitacji polskiej mniejszości w Niemczech. - Strona niemiecka przyznała, że istnieje projekt uchwały w tej sprawie, oraz dawała do zrozumienia, że już wkrótce zajmie się nim izba niższa niemieckiego parlamentu - mówi wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Jak dodaje, polscy posłowie nie znają jeszcze treści tej uchwały. - Być może zna ją przewodniczący polskiej Komisji Spraw Zagranicznych poseł Andrzej Halicki - uzupełnia nasz rozmówca.
Po wspólnym posiedzeniu Ruprecht Polenz, szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu, ogłosił, że Bundestag przyjmie niebawem uchwałę, która zrehabilituje członków przedwojennej polskiej mniejszości w Niemczech, a także poprze apele o większe wsparcie dla niemieckiej Polonii. Lecz nie ujawnił treści planowanej uchwały.
Wiadomo tylko, że miałaby zostać wniesiona przez wszystkie frakcje i przyjęta jednogłośnie. Nie jest bynajmniej przesądzone, że Bundestag uchwali ją przed obchodami 20. rocznicy podpisania traktatu. - Polscy parlamentarzyści sugerowali, że byłoby to bardzo pożądane - zaznacza poseł PiS. Jednak nawet gdy Bundestag zrehabilituje polską przedwojenną mniejszość uchwałą, będzie to tylko miękkie stanowisko, gdyż nie jest to akt prawny, a jedynie polityczny. - Zapewnienia niemieckie przyjęliśmy w dobrej wierze, spotkanie oceniam umiarkowanie optymistycznie - konkluduje Karol Karski.
Bez "mapy drogowej"
Póki co zbliżające się obchody 20. rocznicy polsko-niemieckiego traktatu nie zostały poparte konkretnymi korzyściami dla Polaków mieszkających za naszą zachodnią granicą. Przedstawiciele polskich organizacji w Niemczech czują się oszukani, nawet w niemieckich sferach rządowych nikt już nie mówi o rzekomych osiągnięciach okrągłego stołu.
Marek Wójcicki, przewodniczący Związku Polaków spod znaku Rodła (ZPwN Rodło), stawia sprawę jasno. - Nie udało się w dotychczasowych obradach okrągłego stołu ustalić nawet wspólnej "mapy drogowej" dalszych działań - mówi. Jak wskazuje, pewne decyzje powinny zapaść na wyższym poziomie, skoro obradujące od miesięcy grupy robocze i oddelegowani ze strony obydwu ministerstw spraw wewnętrznych przedstawiciele nie są w stanie znaleźć dobrego rozwiązania dla podnoszonych problemów.
Dodatkowy problem to fakt, że w strukturach niemieckiego rządu do tej pory nie ma urzędnika odpowiedzialnego za kontakty z polską grupą narodową zamieszkałą w Niemczech. - Jest rządowy pełnomocnik do spraw mniejszości, ale Niemcy nie chcą uznać tego statusu w odniesieniu do Polaków, więc ten pełnomocnik się w konsekwencji nami nie zajmuje - twierdzi Wójcicki.
Rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zdecydowanie zaprzeczyła informacjom, jakoby polsko-niemieckie rozmowy zakończyły się niepowodzeniem i że odwołano kolejną rundę międzyrządowych negocjacji. - Rozmowy i konsultacje polsko-niemieckie są kontynuowane i nadal prowadzone. O tym, że wzajemna kontynuacja kontaktów jest wciąż prowadzona, świadczy chociażby poniedziałkowa długa rozmowa telefoniczna, przeprowadzona pomiędzy ministrem Tomaszem Siemoniakiem [wiceminister spraw wewnętrznych] a ministrem Christophem Bergnerem [pełnomocnik rządu Niemiec ds. mniejszości narodowych] - powiedziała Małgorzata Woźniak. Według niej, rozmowy okrągłego stołu mają się dobrze.
Tymczasem prezesa ZPwN Rodło ta deklaracja aktywności nie przekonuje. Jego zdaniem, sytuacja równowagi pomiędzy coraz większymi przywilejami niemieckiej mniejszości i ich braku w przypadku Polaków w Niemczech wymaga pilnej interwencji. - Trzeba by pomyśleć o zrównaniu wszystkich przywilejów do takiego poziomu, jaki mamy my, Polacy w Niemczech - proponuje Wójcicki.
Marek Wójcicki wylicza, że mniejszość niemiecka otrzymuje od rządu polskiego 25 mln euro rocznie na swoją działalność (w tym szkolnictwo), dodatkowo rząd RFN co roku przekazuje około 8 mln euro. Pozyskują też 9 mln euro od niemieckiego Związku Wypędzonych. - Łącznie z dodatkami na liczne inne imprezy kulturalne niemiecka mniejszość w Polsce dysponuje rocznie kapitałem przekraczającym 50 mln euro - szacuje. - Budżet wszystkich polskich organizacji działających w Niemczech to w sumie milion euro - porównuje Wójcicki.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-05-25

Autor: jc