Uchronić się przed kompromitacją
Treść
Wszystkie prokuratury w Polsce, które mają u siebie sprawy związane z doniesieniami o działaczach Samoobrony lub Ligi Polskich Rodzin, przyspieszyły postępowania. Dla tych formacji to czas decydujący o ich politycznym "być albo nie być". Jeśli działaczom zostaną postawione zarzuty, czy to w sprawie finansów partyjnych (LPR), czy skandalu obyczajowego (Samoobrona), koalicja przestanie istnieć. Prawo i Sprawiedliwość już jest przygotowane na wiosenne wybory parlamentarne. Tym razem nie są one straszakiem. Będą dla Jarosława Kaczyńskiego koniecznością, jeśli się okaże, że "bagno" opisywne w mediach faktycznie jest udziałem koalicjantów.
Po raz pierwszy o ewentualnych przyspieszonych wyborach parlamentarnych mówi się w kątach kuluarów. Nikt nie biegnie z tym do mediów, a politycy wolą unikać rozmowy na ten temat. Jedno jest pewne. Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe do tego, by wczesną wiosną stanąć w szranki wyborcze. Po raz pierwszy jednak groźba wyborcza nie jest powodowana widzimisię liderów PiS, ich planem politycznym czy sondażowym koniunkturalizmem. Wariant wyborczy wymusza wiedza o liczbie prowadzonych w sprawie działaczy LPR i Samoobrony postępowań prokuratorskich, która w połączeniu z fatalną oceną pracy resortów powierzonych koalicjantom - w opinii władz PiS - może nie zostawić im innego wyboru.
- Albo to utniemy, albo nas będą ciągnąć na dno - mówi nam jeden z czołowych polityków PiS. Zwraca uwagę, że nawet przegląd resortów nic tutaj nie pomoże, bo przecież nie można wymienić wicepremierów Romana Giertycha czy Andrzeja Leppera. Podkreśla, że resorty edukacji i rolnictwa mają fatalne oceny w otoczeniu premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Zdecydują prokuratorzy
Nikt w PiS nie zamierza zrywać koalicji, tak jak pękł pakt stabilizacyjny czy jak usunięto kilka miesięcy temu Andrzeja Leppera. Do tego, by doprowadzić do wyborów - prawdopodobnie przy okazji głosowania nad budżetem, choć nie wyklucza się też złożenia wniosku o samorozwiązanie - konieczne jest posiadanie mocnych argumentów. - Wiemy, że one nie mogą być polityczne - mówi jeden z polityków. Zapewnia, że nie oznacza to poszukiwania haków na koalicjantów. - Nie musimy ich szukać, sprawy toczą się w prokuraturach i czekamy na rozstrzygnięcia - zauważa.
Z naszych informacji wynika, że co najmniej kilka prokuratur w Polsce prowadzi sprawy dotyczące wyprowadzania pieniędzy z LPR. Zostały one wszczęte m.in. po naszych publikacjach. Wciąż badane są związki Młodzieży Wszechpolskiej ze środowiskami neonazistów. Gwoździem do trumny Samoobrony ma być seksskandal. Liderzy PiS zapewniają, że nie ma mowy o wyciszaniu tych spraw. Wręcz przeciwnie, postępowania mają zostać zintensyfikowane tak, by nikt nie odniósł wrażenia, że rządzący mają szczególne przywileje.
Jeden z posłów PiS jest zdania, że dążenie do przedterminowych wyborów to inicjatywa Adama Bielana i Michała Kamińskiego. Zamierza postarać się o jak najszybsze spotkanie z premierem, by odwieść go od tego pomysłu. - Przecież to oddanie władzy koalicji PO z PSL i komuchami! - złości się w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Jego zdaniem, ostatnie publikacje o MW i Samoobronie to robota dwóch europosłów. - Przecenia ich, przecież naszym pierwszym planem politycznym było przetrwanie i korzystanie z koniunktury do wiosny 2009 r. - mówi.
Jednego z liderów PiS denerwują takie spekulacje kolegów. Kiedy plan się zmienił? Przyznaje, że jeszcze przed publikacjami na posiedzeniu Komitetu Politycznego jako alternatywny pomysł rozważano szybkie przecięcie tego układu. - Zanurzyliśmy się w bagnie, żeby realizować nasz program, ale bagno okazało się tak gęste, że teraz trzeba z niego wyjść - barwnie opisuje rzeczywistość polityczną. Przypomina choćby ostatnie wydarzenia: absencję posłów Samoobrony na posiedzeniach komisji obrony, przegłosowywanie niekorzystnych dla budżetu poprawek w komisji finansów czy kuriozalne propozycje Samoobrony do ustawy lustracyjnej.
Marcinkiewicz na kampanią
To stąd pomysł zaangażowania Kazimierza Marcinkiewicza w promowanie sukcesów gospodarczych jako ministra gospodarki. Czy również wicepremiera? Podobno tak, bo Zyta Gilowska ma przejść do NBP. - Gdyby niedługo nie miało być wyborów, Jarosław Kaczyński nie zdecydowałby się na utratę takiego ministra finansów - uważa inny poseł PiS.
Co na to przedstawiciele pozostałych partii? Osoby związane z władzami Platformy Obywatelskiej zacierają ręce na taki scenariusz. W nieoficjalnych rozmowach przyznają, że trzy lata w opozycji mogłoby bardzo osłabić partię. Zastrzegają jednak, że nie na tyle, by utracić silną pozycję na scenie politycznej. Trzeźwo myślący się boją, że wariant wyborczy wepchnie ich w ramiona Lewicy i Demokratów, a PiS jako jedyna partia opozycyjna będzie na tym budowało swoją pozycję. LPR i Samoobrona wyborów w tym momencie nie biorą pod uwagę. Są przekonane, że PiS tak mocno pokochało władzę, iż nie będzie chciało jej oddać. Nie wiadomo jednak, czy w wyniku prac prokuratur nie okaże się, że będzie to jedyne honorowe wyjście dla Jarosława Kaczyńskiego. W dodatku elektorat PiS może w pełni zrozumieć takie pobudki.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-12-07
Autor: wa