Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ubezpieczenia trzeba zmienić

Treść

Sejm zajmie się na najbliższym posiedzeniu poselskim projektem nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich. Ma on, w zamyśle wnioskodawców, spowodować, że więcej rolników skorzysta z możliwości ubezpieczania swoich gospodarstw. Ale zapewne projektowi ustawy będzie przeciwny minister finansów, bo jego przyjęcie może spowodować zwiększenie wydatków z budżetu państwa na pokrycie części składek płaconych przez rolników. Chyba że rząd skorzysta z propozycji ministerstwa rolnictwa, aby na dopłaty przeznaczać część pieniędzy z dopłat bezpośrednich.
Posłem sprawozdawcą projektu jest Krzysztof Jurgiel (PiS), były minister rolnictwa, który przekonuje, że zmiana ustawy jest konieczna, aby większa grupa rolników niż do tej pory mogła skorzystać z możliwości ubezpieczenia swoich upraw i zwierząt gospodarskich przy wsparciu z budżetu państwa. Rolnicy oczywiście są zainteresowani takimi ubezpieczeniami, ale teraz często rezygnują z podpisywania polis, bo nie odpowiadają im warunki stawiane przez ubezpieczycieli. Żądają oni bowiem zbyt wysokich składek, a dopłaty z budżetu są ich zdaniem za niskie, aby kupienie polisy było opłacalne. Dlatego posłowie proponują przede wszystkim, żeby podniesione zostały stawki taryfowe, do których można wypłacać 50 proc. dopłaty z budżetu państwa.
I tak jak czytamy w projekcie, taka maksymalna stawka mogłaby wynosić 6 proc. sumy ubezpieczenia w przypadku upraw zbóż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, chmielu, tytoniu, warzyw (uprawianych w gruncie), truskawek, buraków cukrowych, ziemniaków, roślin strączkowych w przypadku wykupywania polis od ryzyka wystąpienia szkód spowodowanych przez suszę. Stawka taryfowa byłaby podnoszona do 9 proc. lub 12 proc. sumy ubezpieczenia w przypadku upraw uprawianych na glebach najniższych klas.
Stawka taryfowa wzrosłaby także do 6 proc. sumy ubezpieczenia upraw zbóż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, chmielu, warzyw (uprawianych w gruncie), drzew i krzewów owocowych, buraków cukrowych, ziemniaków, roślin strączkowych w razie polisy obejmującej ryzyko wystąpienia szkód spowodowanych przez powodzie, deszcze nawalne, gradobicie, huragan, obsunięcia się ziemi, uderzenia pioruna czy też szkody, jakie wywołały mrozy w okresie przezimowania i przymrozki wiosenne. Natomiast w przypadku polis obejmujących wystąpienie szkód wywołanych przez podobne zdarzenia pogodowe w uprawach tytoniu, owoców drzew i krzewów owocowych lub truskawek, dopłaty budżetowe przysługiwałyby rolnikom w sytuacji, gdy stawka taryfowa wynosiłaby 8 proc. sumy ubezpieczenia.
Dodatkowo do wydawania polis ma zachęcić firmy inna regulacja zapisana w projekcie. Otóż zakładom ubezpieczeniowym ma przysługiwać dotacja na pokrycie części odszkodowań wypłaconych rolnikom, którzy ponieśli straty na skutek klęski suszy. Jeśli towarzystwo wykaże, że łączna kwota takich odszkodowań wyniosła do 90 proc. składek uiszczonych przez rolników, wtedy budżet państwa wypłaci im dotację w wysokości połowy wypłaconych odszkodowań. Jeśli natomiast ten wskaźnik przekroczy 90 proc. pobranych składek, wtedy dotacja budżetowa sięgnie 60 proc. wypłaconych odszkodowań. Wszystkie te regulacje grożą jednak większymi wydatkami dla budżetu państwa i można być niemal pewnym, że przeciwko ustawie wystąpi minister finansów. Problem ten może rozwiązać przyjęcie propozycji ministerstwa rolnictwa, żeby chociaż w części składka była finansowana z pieniędzy zapisanych na dopłaty bezpośrednie. Istnieje bowiem możliwość przekazania do 10 proc. puli pieniędzy na dopłaty na wybrane cele (teraz z tego mechanizmu jest finansowane np. dotowanie upraw roślin motylkowych czy hodowli owiec).
KL
Nasz Dziennik 2011-05-26

Autor: jc