Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tytoniu już nie będzie?

Treść

Rentowność produkcji tytoniu w Polsce stoi pod znakiem zapytania. Choć ceny skupu są zadowalające, to plantatorzy i tak poniosą straty, gdyż nie otrzymają unijnych dotacji. Zresztą Komisja Europejska podejmuje szereg działań, które w prostej linii mają doprowadzić do likwidacji tych upraw w Polsce i innych państwach UE. Dlatego już w przyszłym roku wiele plantacji może nie wznowić produkcji.
Część firm już rozpoczęła skup tytoniowych liści i jak wynika z informacji samych plantatorów, średnia cena kontraktacyjna za tytoń Virginia to mniej więcej 8,5 złotego. Virginia to oprócz odmiany Burley najczęściej uprawiany gatunek tytoniu w Polsce. Sytuacja rolników byłaby znacznie lepsza, gdyby oprócz tego, co płacą im firmy skupujące, otrzymywali także dotacje unijne, podobnie jak plantatorzy w starej Unii. W ubiegłym roku wniosek Polski o dopłaty został odrzucony, bo złożyliśmy go zbyt późno. W tym roku wszystkie terminy zostały przez ministerstwo rolnictwa dotrzymane, ale Komisja Europejska i tak znalazła pretekst, aby polski wniosek o dopłaty ponownie odrzucić. Tym razem z przyczyn proceduralnych. Tak więc w sytuacji braku dotacji znaczna część plantacji może przestać funkcjonować. Rolnicy tłumaczą bowiem, że koszty uprawy tytoniu są bardzo wysokie, sięgają kilkunastu tysięcy złotych na 1 hektarze. Już teraz wielu plantatorów sygnalizuje, że poniesie spore straty, a w 2011 roku może być jeszcze gorzej. Rolnicy obwiniają o zaistniałą sytuację głównie UE, która, ich zdaniem, dąży do likwidacji upraw tytoniu w Unii. Oczywiście, zakłady produkujące papierosy nie znikną, ale będą kupować surowiec np. w Azji i Ameryce Południowej. Już wkrótce w polskich rolników uderzy zakaz stosowania wielu dodatków do produkcji tytoniu, np. aromatyzujących. Tymczasem bez tych dodatków jakość polskiego tytoniu gwałtownie spada, bo w Europie nie będzie można produkować mieszanek tytoniowych bazujących m.in. na odmianach Burley i Virginia.
Ponadto Bruksela robi wszystko, aby ograniczyć produkcję i sprzedaż papierosów w 27 krajach członkowskich. Dlatego projektowane jest wprowadzenie nowych restrykcyjnych przepisów dotyczących m.in. opakowań na papierosy, wzrastać ma też akcyza na wyroby tytoniowe, a przez to podniosą się ich ceny. I jeśli te plany się powiodą, to oczywiście papierosów będzie się w UE produkować mniej, a co za tym idzie - spadnie także popyt na tytoń. W dół pójdą wtedy także jego ceny. Zdaniem wielu ekspertów, na takiej polityce UE skorzystają tylko importerzy i przemytnicy. Bo wielu Europejczyków nadal będzie paliło papierosy, z tym że nie będą ich kupować w kioskach czy sklepach, ale na bazarach, gdzie są tańsze. Już teraz za najtańszą paczkę papierosów trzeba zapłacić w sklepie minimum 7-8 złotych (lepsze gatunki kosztują kilkanaście złotych), podczas gdy papierosy szmuglowane ze Wschodu kosztują nawet o 1/3 mniej. I często są to również papierosy sprzedawane pod znanymi markami. Są już miejscowości w Polsce, zwłaszcza na wschodzie, gdzie mało kto kupuje papierosy krajowe, bo niemal cały popyt zapewnia przemyt. - A im droższe będą krajowe wyroby tytoniowe, tym szmugiel będzie bardziej opłacalny - mówi nam jeden z celników. - Codziennie wykrywamy partie przemycanych papierosów, ale przecież nie jesteśmy w stanie wyłapać wszystkiego. Nikt więc tak naprawdę nie wie, jaka jest skala przemytu - dodaje.
KL
Nasz Dziennik 2010-11-03

Autor: jc