Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tymoszenko: Zostałam pobita

Treść

Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko oskarżyła władze penitencjarne o stosowanie wobec niej przemocy fizycznej.

Tymoszenko oświadczyła, że została uderzona przez jednego ze strażników, którzy w nocy z soboty na niedzielę bez słowa wyjaśnienia przewieźli ją z żeńskiej kolonii karnej w Charkowie do miejscowego szpitala kolejowego. Twierdzi, że z celi została wyciągnięta siłą przez trzech potężnie zbudowanych mężczyzn, którzy narzucili na nią prześcieradło. Była premier cierpi na chorobę kręgosłupa, ale nie zgadza się na leczenie w ukraińskich szpitalach. Według Serhija Własenki, adwokata Tymoszenko, niemieccy lekarze, którzy ją badali, orzekli, że opozycjonistka musi być leczona w specjalistycznej klinice.
"Z bólu i rozpaczy zaczęłam się bronić, tak jak potrafiłam, i przez prześcieradło otrzymałam silny cios pięścią w brzuch; skuto mi ręce i nogi, podniesiono i powleczono w prześcieradle na dwór. Myślałam już, że to ostatnie chwile mego życia" - napisała w liście opublikowanym na stronie internetowej jej partii Batkiwszczyna. Tymoszenko oświadczyła, że rozpoczęła głodówkę, by zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się dziś na Ukrainie. "Problemem nie jest los obecnych ukraińskich więźniów politycznych. Problem polega na zrozumieniu, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz konsekwentnie buduje w wielkim państwie europejskim o nazwie Ukraina obóz koncentracyjny przemocy i bezprawia" - czytamy w odezwie opozycjonistki.
Służba więzienna Ukrainy zaprzeczyła, jakoby użyto siły przy przewożeniu Tymoszenko do szpitala. - To nie miało miejsca. Transportowali ją pracownicy pogotowia ratunkowego, a nasi funkcjonariusze tylko asystowali. Przenoszono ją na rękach tylko tam, gdzie nie mogła iść, po schodach - powiedział dziennikarzom zastępca szefa kolonii karnej w Charkowie Ihor Kołpaszczykow. Przedstawiciel władz więziennych nie potwierdził informacji, że Tymoszenko rozpoczęła strajk głodowy, ale też jej nie zaprzeczył. - Na rękach Tymoszenko ma siniaki, a na brzuchu wielki krwiak, który wciąż widać, choć minęły już cztery dni - mówił Własenko. W odpowiedzi na te zarzuty MSZ Ukrainy zwróciło się do władz Niemiec o przysłanie lekarzy, którzy zbadaliby, jaki jest stan jej zdrowia.

PF, PAP


Nasz Dziennik Czwartek, 26 kwietnia 2012, Nr 98 (4333)

Autor: au