Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko winni zbrodni sŕ winni

Treść

Wyciem syren alarmowych zostały wczoraj zainaugurowane obchody 60. rocznicy zajść kieleckich, w których zginęło 39 Żydów i 2 Polaków. Na miejscu tragedii modlili się przedstawiciele władz państwowych, wojewódzkich, miejskich oraz środowisk żydowskich. W przesłanym do uczestników uroczystości liście prezydent RP Lech Kaczyński stwierdził, że dla zbrodni tej nie ma usprawiedliwienia. Jednocześnie sprzeciwił się rozpowszechnianiu w świecie fałszywych opinii o panującym w naszym kraju antysemityzmie.
Punktualnie o godzinie 16.00 odezwały się syreny alarmowe. Był to znak rozpoczęcia obchodów smutnej rocznicy. Uroczystości odbywały się m.in. obok pomnika upamiętniającego wydarzenia sprzed 60 lat. Przy kamienicy niegdyś zamieszkiwanej przez Żydów odmówiona została modlitwa. Pod pomnikiem złożono wieńce i zapalono znicze. Następnie uczestnicy uroczystości przeszli na cmentarz żydowski.
W obchodach nie mógł wziąć udziału prezydent Lech Kaczyński, jednak specjalnie na tę okazję wystosował list do uczestników obchodów. Podkreślał w nim, że w historii naszej Ojczyzny pozostaje wiele niewyjaśnionych spraw, które wymagają badań. Zaznaczył, iż okrucieństwa, jakich dopuszczono się na mieszkańcach kamienicy przy ul. Planty, bezsprzecznie były zbrodnią i nie ma dla nich usprawiedliwienia. Przypomniał jednak, że w historii Polski byli liczni ludzie, którzy pomagali Żydom. Prezydent ubolewał na tym, iż w świecie rozpowszechniane są pogłoski o panującym w Polsce antysemityzmie. Podkreślał, że tylko winni zbrodni są winni. "W wolnej, demokratycznej i praworządnej Polsce nie ma miejsca na rasizm i antysemityzm. Budzą one odrazę" - stwierdził Lech Kaczyński.
Także Warren Miller, przewodniczący Komisji Stanów Zjednoczonych ds. Zachowania Amerykańskiego Dziedzictwa za Granicą, zauważył, że Polska wspiera działania upamiętniające Żydów mieszkających w naszym kraju. Świadczą o tym m.in. odnawiane cmentarze żydowskie, troska o muzea i miejsca pamięci o narodzie izraelskim. Ze smutkiem jednak zaznaczył, iż w świecie pojawiają się nowe nurty antysemickie, którym trzeba stawić czoła.
Według oficjalnego stanowiska ówczesnych komunistycznych władz, zajścia kieleckie były "spontaniczną i niekontrolowaną" reakcją społeczności na porwanie przez kieleckich Żydów dziewięcioletniego chłopca z zamiarem wykorzystania go do celów rytualnych. Jednak obecnie wielu historyków uważa, że zbrodnia była zaplanowana, a głównymi jej sprawcami były sterowane odgórnie oddziały wojska, milicja i UB. "Pogrom" miał odwrócić uwagę społeczeństwa od przegranego przez komunistów referendum z 30 czerwca 1946 r. i fałszowania przez nich wyników. Miał też stworzyć na świecie wizerunek Polaków jako narodu antysemickiego, niezdolnego do demokracji.
Wśród obserwatorów uroczystości emocje budził zamieszczony na pomniku napis. Na tablicy wyryte zostało m.in zdanie: "Podburzony tłum zaatakował i zamordował Żydów". Skoro zaś nie ma pewności, jak przebiegały wydarzenia i kto był ich inicjatorem, to taki napis, oskarżający kielczan o mord, nie powinien się pojawić.
Marcin Austyn, Kielce

"Nasz Dziennik" 2006-07-05

Autor: ab