Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko świadek zaskoczony

Treść

Sobotnie posiedzenie komisji śledczej ds. PKN Orlen rozpoczęło się, zgodnie z oczekiwaniami, od awantury związanej z kolejnym wnioskiem o wykluczenie posła Romana Giertycha (LPR). Wniosek przepadł, choć poseł straci pewnie miejsce w prezydium komisji. Następnie przesłuchany został były szef gabinetu prezydenta RP Marek Ungier. Najważniejsza część jego zeznań nie wzbudziła jednak zaufania większości komisji.

Za wnioskiem Andrzeja Celińskiego (SdPl) o wyłączenie Giertycha ze składu komisji śledczej głosowało
4 posłów: Celiński, Andrzej Aumiller (UP), Andrzej Różański i Bogdan Bujak z SLD. Przeciwko było 6 posłów: Antoni Macierewicz (RKN), Andrzej Grzesik (Samoobrona), Zbigniew Wassermann (PiS), Konstanty Miodowicz (PO), Józef Gruszka (PSL) oraz Zbigniew Witaszek (niezrz.). Sam zainteresowany nie głosował. Przypomnijmy, że sprawa dotyczyła wniosku o wystąpienie do IPN o materiały archiwalne dotyczące świadków. Do końca ważyły się głosy, m.in. Miodowicza. Jednak w imię "jedności komisji" zarówno on, jak Grzesik i Witaszek nie poparli wniosku. Jest natomiast niemal przesądzone, że nastąpi zmiana w prezydium komisji. Giertycha mógłby zastąpić Macierewicz, o którego fachowości coraz więcej członków komisji wypowiada się pozytywnie.
Marek Ungier na przesłuchanie stawił się przed komisję z pełnomocnikiem, ale rzadko korzystał z jego pomocy. Nie znaczy to jednak, że jego zeznania były jasne i przejrzyste.
O zatrzymaniu prezesa Andrzeja Modrzejewskiego 7 lutego 2002 r. miał się dowiedzieć z mediów. Zeznał też, że 20 lutego 2002 r. nie przekazywał Wiesławowi Kaczmarkowi żadnej listy kandydatów do Rady Nadzorczej koncernu i nie ostrzegał byłego ministra skarbu o prowadzonych wobec niego działaniach operacyjnych związanych z informacją pochodzącą z notatek Agencji Wywiadu po rozmowie Zbigniewa Siemiątkowskiego z Janem Kulczykiem. Nie można się było w sumie niczego więcej spodziewać. Kontakty w nocy z 20 na 21 lutego, tuż przed powołaniem nowej Rady Nadzorczej PKN Orlen, Ungier wiąże ze zbliżającym się wówczas posiedzeniem Rady Gabinetowej. Gdy poseł Macierewicz pytał go, skąd się w takim razie w jego billingach wzięło wiele innych telefonów, odparł, że wykonał je "w celu podtrzymania kontaktów towarzyskich". Wizyta Kulczyka miała się skoncentrować wyłącznie na zaprzeczeniu, jakoby chciał zostać szefem Rady Nadzorczej PKN Orlen.
Przy okazji przesłuchania wyszło na jaw, że Kulczyk bywał w gabinecie Ungiera w Pałacu Prezydenckim "mniej więcej raz w miesiącu". Ungier nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego te wizyty nie znajdują odzwierciedlenia w księdze wejść i wyjść. - Dużo jeszcze było takich osób, których wizyty nie były wpisywane? - pytał Giertych. Ungier potrafił wymienić tylko Adama Michnika.
Ciekawym wątkiem może okazać się znajomość Ungiera z Leibem Fogelmanem, znanym prawnikiem, partnerem na Europę Środkową kancelarii Dewey Ballantine. Macierewicz spytał świadka, czy zna tę osobę - Ungier przyznał, że tak, i "widział się z nim kilka razy w ciągu 6-7 lat".
- Na pewno bym go poznał i on by poznał mnie - stwierdził. Miał ku temu okazję wkrótce, bo jak się okazało Macierewicz pytał o spotkanie w znanej warszawskiej restauracji. Na przedstawionym przez posła zdjęciu widać siedzących przy stoliku Fogelmana, Ungiera i Marka Siwca, wówczas sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta. Ungier był zaskoczony, nie potrafił przypomnieć sobie, o czym rozmawiano. Zdołał jedynie zaprzeczyć, jakoby rozmowy dotyczyły PKN Orlen. Kancelaria Dewey Ballantine obsługuje właśnie m.in. PKN Orlen. Fogelman jest też znajomym Aleksandra Żagla i Andrzeja Kuny, których poznał 12 lat temu, gdy działali w sieci Billa z innym "przyjacielem Pałacu" - Sławomirem Wiatrem.
Po Ungierze przed komisją zeznawał Marek Modecki, współwłaściciel firmy doradczej Concordia. Firma ta specjalizuje się w fuzjach, przejęciach i transakcjach prywatyzacyjnych. Reprezentowała m.in. brytyjską firmę Rotch Energy w przetargu na zakup Rafinerii Gdańskiej. Wcześniej doradzała też France Telecom przy prywatyzacji TP S.A. Wśród jej klientów są także spółki należące do Jana Kulczyka. Pełnomocnik Modeckiego, znany warszawski adwokat Jacek Kondracki, chciał doprowadzić do pełnego utajnienia przesłuchania. Argumentował to tym, że firmy, którym doradzał Modecki, nie zwolniły go z obowiązku zachowania tajemnicy handlowej. Okazało się jednak, że dwugodzinne przesłuchanie przebiegło bardzo sprawnie (komisja zdecydowała w głosowaniu, by doszło do niego na jawnym posiedzeniu). Pytania dotyczyły w zdecydowanej większości wiedeńskiego spotkania Kulczyka z Władimirem Ałganowem.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-01-17

Autor: kl