Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko rząd większościowy

Treść

Czy koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską jest jeszcze realna? Twierdząco na tak zadane pytanie odpowiadają wszyscy poza... PO. To zaś oznacza, że pod koniec tygodnia będzie musiała powstać nowa koalicja dająca większość rządowi Kazimierza Marcinkiewicza.
- Zdjęcie wniosku o samorozwiązanie Sejmu z planowanego porządku obrad wciąż jeszcze jest możliwe, bo po co przyspieszać wybory, skoro po nich będzie tak samo lub gorzej - dowodził wczoraj rano w Sygnałach dnia wiceszef Platformy Jan Rokita. Od dwóch dni najwygodniejszym argumentem w ustach polityków PO są niedzielne słowa ks. kard. Stanisława Dziwisza o wyciszeniu konfliktów.
- A tak posłowie znów poobrażają się nawzajem - twierdzi Rokita, który apeluje, by... nie oglądać i nie słuchać debaty nad wnioskiem. Jego zdaniem, tylko współpraca PO z PiS daje szanse na spełnienie przedwyborczych obietnic. Na odpowiedź PiS nie trzeba było długo czekać.
- Jeśli PO dałaby sygnał o gotowości do wejścia w koalicję rządową, to rozważymy go - stwierdził szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.
- Jeżeli PO przedstawi nam propozycję konkretną - rozmawiamy o koalicji rządowej, to jesteśmy otwarci na ewentualne rozmowy - powiedział później Jarosław Kaczyński. Ale od razu dodał, że miałaby to być jedna, konkretna, męska rozmowa: tak albo nie. Według prezesa PiS, jeśli dziś nie nastąpi samorozwiązanie, to PiS będzie musiało podjąć, może trudną, decyzję stabilizującą sytuację polityczną.
- Odnoszę wrażenie, że to PiS wygrało wybory i to do nich należy szukanie koalicjanta i przekonanie go do tego, że warto z PiS współpracować - szybko zareagował Bronisław Komorowski (PO).
- Chyba Jarosław Kaczyński zapomniał, że wygrał wybory - dodał.
Stanowisko Platformy wydaje się więc jasne. Tak jak pisaliśmy już wczoraj, jedynym akceptowalnym dla niej rozwiązaniem jest trwanie rządu mniejszościowego zdanego na łaskę PO czy mniejszych partii, nieustannie atakowanego przez SLD, LPR, PSL i Samoobronę i, oczywiście konstruktywnie, przez Platformę. Taki scenariusz rzeczywiście mógłby przynieść partii Tuska sukces w następnych wyborach.
- Dlatego nie ma mowy o trwaniu rządu mniejszościowego - zapewnia nas polityk PiS.

Z Samoobroną
A zatem pozostaje tylko ułożenie się z dwoma partnerami w Sejmie. Jednym na pewno będzie Samoobrona. Ale Andrzej Lepper powtarza, że "nie pcha się", że to nie może być przymus. Jednocześnie dodaje, że koalicja z PiS nie będzie z miłości, ale z rozsądku. Kto będzie partnerem uzupełniającym zaplecze parlamentarne rządu? Pewnie nowy podmiot w Sejmie, powstały z posłów LPR i Samoobrony. Jeśli jeszcze do wczoraj istniały choć teoretyczne szanse na rozmowy z Romanem Giertychem, to wczorajsze zamieszanie z bankową komisją śledczą ostatecznie je pogrzebało.
- To prawda, że debatując w nocy nad wyborem Rzecznika Praw Dziecka, uzyskaliśmy zapewnienie Ligi i Samoobrony o składzie tej komisji, przewodnictwu jej dla PiS i przewodnictwu podkomisji ds. likwidacji WSI dla nas - mówi nam czołowy polityk PiS. Członków komisji miało być dziewięciu, choć Sejm przyjął dziesięciu.
- Gdyby powstał nowy klub, to nawet tej zmiany nie trzeba by było wprowadzać - cieszy się poseł PiS.
Ale z ustaleń wyłamała się Liga, zgłaszając poprawkę, by członków komisji było... sześciu.
- Im mniej ludzi w komisji, tym lepiej ona funkcjonuje - argumentuje Roman Giertych.
- Czy sześciu czy dziesięciu, i tak LPR ma jednego przedstawiciela, więc jest zupełnie naturalne, że dążymy, by komisja była jak najmniejsza - dodaje i wciąż utrzymuje, że nie było żadnych ustaleń.
Głosowanie zostało przełożone, bo marszałek Marek Jurek zażądał ekspertyz prawnych, czy sześcioosobowa komisja byłaby konstytucyjna. Gdyby takie rozwiązanie poparły SLD i PO, nie dość, że sparaliżowałoby to jej prace, to w przyszłości mogłoby się okazać, że jest ona niekonstytucyjna. Ustawa o sejmowej komisji śledczej mówi bowiem o proporcjonalnej reprezentacji wszystkich klubów.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-04-06

Autor: ab